Zbliża się kolejna rocznica Powstania Warszawskiego, naszej najkrwawszej lekcji historii, po której skatynizowane elity polskie do dzisiaj usiłują się podnieść. Do dzisiaj nie odrobiły też w pełni tych korepetycji.
Widać to wyraźnie po próbach frymarczenia pamięcią o Powstaniu i przycinaniu jej do potrzeb obecnej sytuacji politycznej.
Narzekał na to w rozmowie ze mną p. Michał z Warszawy, który od czasu do czasu telefonuje na pogaduchy. No właśnie, jakże można porównywać Powstanie z tym co obecnie ma miejsce na Ukrainie? Zresztą nie tylko Powstanie, ale również wojnę 1939 roku.
Bo jeśli ktoś czyni takie porównanie, to znaczy, że uwłacza pamięci o tamtych Polakach. Na Ukrainie nikt nie prowadzi wojny totalnej, Kijów nie jest równany z ziemią przez dywanowe naloty, jak Warszawa w 39, nie bombarduje się mostów w głębi kraju, dworców kolejowych i nie ostrzeliwuje z samolotów kolumn uciekających cywilów? Jakże można tu czynić analogie?!
Kijów nie walczy też osamotniony, lecz jest wspierany przez najsilniejsze mocarstwo świata, jego władze nie uciekły zostawiając armię i społeczeństwo na pastwę sił ościennych mocarstw, no i w ogóle, mamy rok 2023.
Więc na miły Bóg, nie opierajmy PSYOPów, jakimi tresujemy polskie społeczeństwo na świętej pamięci tamtych pokoleń.
Polacy, jako naród, jeszcze nie odżyli; przez powojenne lata mieliśmy elity kontrolowane przez zewnętrzne interesy. W dużym stopniu tak jest nadal mimo różnych deklaracji i gestów. Polska jest wypatroszona, dlatego jej rachityczne odradzające się elity, te wyrosłe na pożywce dość krótkiego okresu dobrobytu, otwartych granic i co tu dużo mówić intelektualnej wolności – jeszcze się nie opierzyły, nie są siłą zdolną nadawać kierunek państwu – decyzje zatem idą spoza Polski. A więc emancypacja i upodmiotowienie to dzisiaj główne zadanie tych, którzy upatrują w państwie polskim instytucjonalne narzędzie zabezpieczenia dobrostanu Polaków i ich sposobu życia.
Globalna rewolucja, mimo całej swej przerażającej maszynerii, doświadcza różnych czkawek, można więc jeszcze wiele starego świata ocalić, a przynajmniej opóźnić nadejście globalnego totalitaryzmu na naszym terenie (o ile on jeszcze jest nasz).
Od kilku dni jestem w Polsce. Wsi spokojna wsi wesoła, chciałoby się napisać – na prowincji unosi się błogi nastrój wakacji. Nic nie wróży końca świata. Żyje się przyjemnie, jedzenie wciąż dobre (choć drogie jak fuks), drogi jak zwykle trochę przerażają, zwłaszcza na południu, gdzie jest wąsko, jeździ się po góralsku, a galimatias ograniczeń prędkości przyprawia o zawrót głowy.
•••
Tymczasem nadchodzą doniesienia, że premier Morawiecki wreszcie za „Jakoba” i „Studenta” postanowił wziąć do sądu dziennikarza Leszka Szymowskiego Oskarżeniami o agenturalność w Polsce obrzuca się codziennie od samego rana; od dawna straciły one powagę, jednak podejrzenia wobec Morawieckiego poparte zostały pewnymi dokumentami i służby odpowiedzialne za kontrwywiadowcze zabezpieczenie państwa powinny natychmiast rzecz wyjaśnić. Zresztą nie tylko tę.
Jak wiadomo, od 1986 roku w Warszawie działała Grupa Operacyjna Warschau STASI, i w niemieckich papierach jest mnóstwo polskich wątków. Niemieckie akta powinny być łatwo dostępne via IPN, a nie są. Można tylko domyślać się dlaczego.
O ile bycie TW dla eSBe i donoszenia na kolegów w pracy jest dzisiaj kwestią smaku o tyle, werbunek przez służby obce jest rzeczą, którą każde poważne państwo powinno tak właśnie traktować. Rewelacje Leszka Szymowskiego zostały tymczasem oficjalnie obśmiane, tak jakby były to jakieś głupie wymysły.
Inna sprawa, że w Polsce niewiele osób w ogóle słyszało, że Morawiecki jest w jakikolwiek sposób kojarzonych z agenturą byłej enerde. Ponoć nie wiedział o tym (sic!), nawet szef IPN, którego swego czasu wywiadowałem w Mississaudze. Cytuję: Mówił pan podczas wystąpienia dużo o Niemczech, a jak wygląda współpraca z Instytutem Gaucka?. Wiadomo, że w Polsce działała STASI, na co Kiszczak, pozwolił 1986 r. miała swoich agentów itd. No i na tym tle powstaje bardzo wiele różnych zarzutów, które dotyczą p. Tuska rozstać się. Pojawiają się takie doniesienia, że pan premier Morawiecki miał w STASI jakieś teczki. Czy tego rodzaju sprawy są wyświetlane przez Instytut Pamięci Narodowej? Współpraca z Instytutem Gaucka? Skoro STASI miała osobną agenturę na terenie na terenie Polski?
Odpowiedź
– Oczywiście nie ma już Instytutu Gaucka. Został rozwiązany. Współpraca Instytutu Pamięci Narodowej na podstawie działań archiwalnych jest ze wszystkimi instytucjami w Europie, była także z Instytutem Gaucka dopóki funkcjonował. Nie potrafię się odnieść do tych rewelacji, o których pan mówi. Pierwsze słyszę. (…)
No więc, może za sprawą procesu Leszka Szymowskiego więcej ludzi o sprawie usłyszy. Dobrze by było.
•••
Tymczasem doświadczamy nowej psychozy zbiorowej – tym razem klimatyzmu. Podkolorowane na czerwono mapy pogodowe, wybijanie informacji o wysokich temperaturach na pierwsze miejsce, podkreślanie trudów „walki z klimatem” czy to z pożarami lasów, czy powodziami.
Widać wyraźnie, że będzie się nas zapędzać do zagrody „na klimat”; wojna z klimatem uzasadni każde bezeceństwo.
Ponoć w celu skutecznej konkurencji z towarzyszami chińskimi, którzy kontrolują rzeczy po swojemu, będziemy strachem mobilizowani, przez nasz oenzetowski centralny rząd…
Nie tak dawno przeczytałem w gazetce z ogłoszeniami o pracy tekst; „How you can do your part to fight climate change”, zilustrowany zdjęciem uśmiechniętego dziecka; a więc, powinniśmy, po pierwsze, na wakacje zostać w domu: Book a staycation: „Visiting nearby attractions helps you better connect with your local community, a ograniczenie zakupu biletów lotniczych, czy „kilku baków benzyny zredukuje stopę węglową naszych wakacji.
Druga rzecz to ograniczenie kupowania artykułów przemysłowych i ubrań; kupowanie w sklepach z używaną odzieżą, a także przerabianie starych ubrań „na nowe”, mamy też kupując nowe ubrania patrzeć na ich jakość tak, aby nam dłużej służyły.
Kolejna sprawa to „jedz z głową” – czyli spożywaj takie towary, których produkcja daje niewielką stopę węglową, nie wyrzucaj resztek, zjadaj je następnego dnia.
Słowem, zupełnie jak w poradniku dla zaradnej niemieckiej gospodyni w trudnych latach wojny.
•••
Wracając zaś do spraw Polski, słyszę w moim pokoleniu emerytów opinię „ukradli nam nasze dzieci” – i myślę o kurcze to wam też…
Problem stabilnych systemów społecznych polega na tym, że człowieka samą konsumpcją zaspokoić nie można, trzeba mu dać jakiś cel w życiu. Ponieważ religia jest coraz bardziej rugowana z map mentalnych społeczeństwa, klimatyzm jako nowa religia uniwersalna nadaje się doskonale jako ersatz produkując społeczeństwo zaaferowanych niewolników, akceptujących własny status. To nic, że żadnej katastrofy klimatycznej nie ma, bo przecież mogłaby być…
Po odrzuceniu Łaski Boże zostaje nam tylko szaleństwo.