Wszyscy spojeni jesteśmy z przeszłością. Mocniej niż pępowina spaja matkę z dzieckiem.
Połączeni jesteśmy z przeszłością nierozerwalnie, czego dowodzi sam fakt naszego istnienia tutaj i teraz. Pępowinę przecinamy i zawiązujemy, nasze połączenie z przeszłością pozostaje trwale związane z nami. I kawałek dalej w tę samą stronę: nie krzywdząc jednostki, nie sposób w jakikolwiek sposób zamazać, odebrać jej pamięci o przeszłości. W przeszłości urodziliśmy się, cóż innego zatem kształtować nas miało, jeśli nie przeszłość właśnie? Więcej. Nie istnieje człowiek, doświadczający teraźniejszości i wkraczający w przyszłość, człowiek powiedzmy: kosztujący jutra, o ile amputowano mu pamięć o przeszłości. O jego przeszłości.
…A jeśli ów nieszczęśnik o tym nie wie?
***
Jędrzej Bielecki (“Rzeczpospolita”) rozmawia z ministrem obrony Republiki Federalnej Niemiec, Borysem Pistoriusem. Bielecki: “Wśród pięciu dużych krajów Unii w dwóch (Polska i Włochy) rządzi populistyczna, twarda czy nawet skrajna prawica. W Hiszpanii może się tak stać po wyborach w lipcu, a we Francji poparcie dla Marine Le Pen rośnie. W Niemczech w sondażach AfD sięga już 20 proc., najwięcej poza CDU/CSU. Europa powinna bać się powrotu skrajnej prawicy do władzy również w Republice Federalnej?”. Pistorius: “Jako demokrata jestem oczywiście bardzo zaniepokojony tym rozwojem”.
Mamy to? Samo jądro demokracji i nie tylko w wydaniu “made by RFN”. Doprawdy nikt nie troszczy się o demokrację tak bardzo, jak demokraci zaniepokojeni demokratycznymi wyborami ludu, a w związku z tym wyborami deklarujący “olbrzymie zaniepokojenie demokracją”. Poznawczo: bajzel, lecz nic to. Niejaki Smolar zaraz światu i nam wyjaśni, że sedno demokracji to również “kryzysowe zawieszenie reguł demokracji”. Zresztą w wyjaśnianiu takich rzecz dużo lepszy od Smolara wydaje się Lejb Fogelman. Ale o tym drugim panu za jakiś czas. Śledztwo trwa.
***
Żużel. Sport motorowy. Wróć, motocyklowy. To znaczy: silnik ryczy, motor pryska żużlem spod kół, motocykl pędzi przed siebie, myśli widzów na urlopach zdrowotnych przebywają, spod sklepień ludzkich emocje wydmuchiwane są uszami w postaci spalin. U niektórych nosami. I tak dalej, i jeszcze głośniej. Zawody Grand Prix Polski w toku. Jak dotąd, nikomu nie udało się ustalić, czemu ci wariaci okrążają stadion jeżdżąc w lewo, a nie w prawo. Czy tam na zmianę.
I co, i co? I decydujący “bieg” (zdaje się tak na to mówią), wygrywa mistrz Bartosz Zmarzlik. Jak udało mu się to zrobić? Wyprzedzić konkurenta na ostatnim łuku przed metą? Słuchajcie, słuchajcie: “Miałem taką prędkość, że nie miałem co z nią zrobić”. Nie ma to, tamto: warto być jak Zmarzlik.
***
Uwaga, rak. Był sobie raz. Mały. Mały rak, nieborak. Był, żył, radził sobie. Ot, wyjadał z rzek, jezior i stawów, co tam sobie upatrzył na śniadanie. Czy tam na obiad. Czy może na kolację, nieważne. Nieważne, albowiem był to rak ściśle i typowo “hamerykański”, mianowicie z Ameryki Północnej się wywodzący. Luizjański rak konkretnie to był, nie mylić z iluzjańskim. Nasz rak (ich) najprawdziwszy. A jaki przy tym gustownie barwiony. Czerwono-pomarańczowy. Gdzie tam nadwiślańskim rakom do amerykańskiej jaskrawości. Problem w tym, iż ów stwór ów pożera teraz, cokolwiek porusza się na dnie (i w okolicy) stawów w Lasku Dębińskim (Poznań). Jaką drogą nielegalny imigrant trafił do Polski i Poznania? Podkopem przez płot białoruski? W bagażu lotniczym? I czy wielki zamierza urosnąć, wtranżalając polskie raczki nadwiślańskie? Do finału śledztwa akwarystycznego daleko, tymczasem Komisja Europejska musiała wyniuchać, co i skąd wieje, bo zażądała od Polski ostatecznego rozwiązania kwestii raków luizjańskich. Uznawszy je za “gatunek zagrażającego Unii Europejskiej”.
***
Chcesz wiedzieć, jak ci minie dzień? Przeczytaj horoskop. Zabawa taka. Dla ludzisków. Więc ludziska bawią się. Bawią, ekscytują, listy piszą z pretensjami, że sprawdziło się mało co. Czy tam, że w ogóle nie sprawdziło się nic. Postęp i nowoczesność całą gębą. Pełną, a przy każdej okazji psioczącą co niemiara na średniowiecze.
– Dlaczego mówisz “postęp i nowoczesność”?
– A jak nazywać to wszystko, co symbolizują oba te terminy? Jak mam o tym mówić?
– Mów jak jest, a rzeczy najrozsądniej nazywać po imieniu.
– No i?
– Nowoczesność to podstęp.
***
Temat: propedeutyka zasięgu i zasięgania. Cel: podążanie za zasięgiem. Teoria: zwiększaj zasięg. Praktyka: zasięgaj stanowczo, a niemały zasięg uchwycisz. Metodologia, pojęcia podstawowe, strategia, taktyka, procedury, kult zasięgu, wiara w zasięg, religia zasięgu. Zasięg jako jedyny bóg w świecie postępu i nowoczesności. Rozwiń zasięg, a rozwiniesz siebie. Zasięg rozwiń na świat cały, a rozwiniesz rzeczywistość i rzeczywistość rozwinie przed tobą czerwony dywan zasięgu. Heil zasięg! Chwała zasięgowi! Czy jakoś podobnie. Podsumowując: zaprawdę powiadam ci, zasięgnij, a sam wylądujesz w zasięgu. To znaczy w zaprzęgu. Czekolada z prosa normalnie. Próbować nie próbowałem, lecz to paskudztwo ponoć, jakich mało.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl