Oddajemy politykom nasze pieniądze (=władzę), oczekując od nich uczciwości i służby. Czy to nie jest śmieszne? A może wybawimy polityków z pokusy użycia władzy, dla ich i naszego dobra?
Odzyskajmy nasze pieniądze, to jedyny sposób

Zaczęło się niewinnie, od Barki, ulubionej piosenki Jana Pawła II. Godzina była co prawda trochę nietypowa, bo 22.15, ale uznałem, że nawet przyjemnie będzie zasypiać przy takiej muzyce. Potem przy akompaniamencie gitary dobiegły do moich uszu Hej, sokoły. Tuż przed 23.00, towarzystwo zaczęło śpiewać Niech żyje bal. Tego było dla mnie za dużo. Wstałem z łóżka i zamknąłem okno w moim pokoju, w Domu Marii w Gietrzwałdzie.

Spotkałem ich rano na mszy w Sanktuarium. To byli pielgrzymi z Beskidu Żywieckiego, co trochę wyjaśnia.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Podobnie sprawa wygląda z politykami. Gdy kandydują, obiecują służyć nam wiernie i uczciwość do grobu. Potem, gdy ich wybierzemy, nabywają śmiałości orłów, sokołów. Na koniec, świadomi kończącej się kadencji, decydują się na niech żyje bal! Bo drugi raz możemy ich już nie zaprosić.
Ten prosty schemat dotarł do mojego mózgu dopiero przy śniadaniu, po porannej mszy świętej. I zaraz zapytałem samego siebie: czy to się musi powtarzać?
A gdyby tak wybawić polityków z pokusy użycia władzy dla własnego interesu, dla dobra ich duszy? – odpowiedziałem kolejnym pytaniem. I przypomniałem sobie 1. odcinek obecnego cyklu:
Sławomir Mentzen ma pieniądze, wypracowane własną indywidualną przedsiębiorczością (pomysł + wytrwałość), dlatego nie musi się dorabiać na polityce. A co z resztą, nawet z resztą Konfederatów?

Wejście dużej grupy konfederackiej w sferę czynnej polityki może albo rozszczelnić obecny system, albo zasilić go świeżą krwią. Wszystko zależy od ogólnego zamysłu obranego przez Konfederację. Pomysłu na państwo. Dopiero taki pomysł, drastycznie inny od obecnego, może zakończyć się sukcesem. Dla nas, obywateli.
Jak odzyskać państwo zawłaszczone przez grupkę polityków, którzy realizują nie nasze, ale własne cele?
Nie stanie się to przez patriotyczne apele i akty strzeliste, ale przez odebranie im pieniędzy, którymi teraz tak hojnie szafują. We wcześniejszym, peowskim rozdaniu (oby nie wróciło), politycy udawali, że pieniędzy w ogóle nie ma. A przecież to są nasze wspólne pieniądze. Myślę tu o wszystkich podatkach i akcyzach, jakimi jesteśmy obciążeni na rzecz państwa.
Wbrew stanowisku Sławomira Mentzena, wcale nie chcę wielu podatków zastępować jednym, prostszym. Jeżeli nadal ten jeden podatek będzie trafiał bezpośrednio do Skarbu Państwa, oddanego w ręce zwycięskiej partii, żadna zmiana systemu się nie dokona.

Oddajemy politykom wszystkie nasze pieniądze, w zamian oczekując od nich służby narodowi, suwerenowi, nam, nawet nie kontrolując ich wydatków. Czy to nie jest śmieszne oczekiwanie?
Jest tak samo śmieszne, jak oddawanie proboszczowi wszystkich parafialnych pieniędzy bez nadzoru rady parafialnej.
A przecież to rada parafialna powinna zbierać pieniądze i nadzorować ich wydawanie przez proboszcza, dla dobra parafii. Państwo od parafii niczym się nie różni poza skalą. Oparłbym się w naszym planie zarządzania państwem na parafii, ale mamy w Polsce wielu niewierzących i kontestujących. Zatem oprzyjmy się na gminie i tu zbierajmy wszystkie nasze podatki. Najpierw na potrzeby własne mieszkańców gminy, a potem na mieszkańców województwa. Wreszcie na funkcjonowanie całego państwa, na administrowanie nim.

Taka zmiana w zbieraniu podatków wymusi zmianę sposobu zarządzania państwem, z obecnego centralizmu na oddolny, obywatelski. Zatem również zmianę sposobu wyłaniania polityków. Od gminnych, poprzez wojewódzkich, aż na politykach szczebla państwowego kończąc.

Kto nie sprawdzi się w zarządzaniu pieniędzmi na poziomie gminnym, ten nie awansuje nawet na poziom wojewódzki (powiaty od razu są do likwidacji).
To jest dopiero zmiana systemu, Panie Mentzen, kontrrewolucja dla obalenia obecnego państwa i zastąpienia go V Rzeczpospolitą – państwem wolnych i odpowiedzialnych obywateli. Kontrrewolucja, czyli powrót do źródeł I Rzeczpospolitej. Tylko tak możemy pokonać rewolucję, która pozbawiła nas, obywateli, władzy nad państwem.

Jan Azja Kowalski
abcniepodleglosc.pl
PS. Rozkręca się nam kampania. Już mamy 14-kę. Czy dostaniemy 15-kę? Skąd oni biorą te pieniądze, jeżeli nie ma na koreańskie czołgi?

 

Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.