Głosy rozsądku na temat aktualnej wojny na Ukrainie i zasadniczej polityki Warszawy wobec konfliktu są dziś w Polsce wciąż rzadkością. Dysydenci, którzy wskazują, że radykalne antyrosyjskie i proukraińskie stanowisko rządu w rzeczywistości zagroziło bezpieczeństwu narodowemu Polski, osłabiło kraj i skutecznie podporządkowało politykę zagraniczną i obronną Warszawy zagranicznym stolicom i podmiotom, nadal są w mniejszości . Dlatego szczególnie pocieszające jest to, że poważni uczeni publicznie występują  z opartą na faktach krytyką podejścia, od którego polska opinia publiczna zdaje się wyraźnie odchodzić .

Dobrym przykładem jest profesor Stanisław Bieleń, wybitny badacz stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego . Bielenia można śmiało uznać za czołowy polski głos na rzecz realizmu w polityce zagranicznej w świecie akademickim. Jego badania koncentrują się na polskiej polityce wschodniej, tj. wobec narodów byłego Związku Radzieckiego, zwłaszcza Rosji.

Wiele z tego, co wychodzi obecnie z Polski oficjalnymi kanałami, to zwykle nic innego jak powtarzanie opinii z Waszyngtonu, jak na przykład niedawne bezceremonialne przyznanie prezydenta Andrzeja Dudy w wypowiedzi dla  „The Washington Post”, że „w tej chwili rosyjski imperializm można tanio powstrzymać, ponieważ nie umierają amerykańscy żołnierze”. Wygląda na to, że życie niektórych osób jest warte więcej niż innych.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W tym świetle szczególnie istotne jest umożliwienie zachodnim odbiorcom poznania, co poważny polski uczony ma do powiedzenia na ten temat.

W ostatnich dniach Bieleń napisał dla konserwatywnego tygodnika Myśl Polska artykuł o, jak to nazywa, polskich „imperialnych obsesjach”. Obserwacje Bielena należy uznać za fundamentalną diagnozę pychy zdecydowanej większości polskich elit medialnych i politycznych, która pogłębiła się po 24 lutego 2022 roku.

Po teoretycznym i historycznym zarysie fenomenu imperium przejawiającego się w różnych formach narodowych Bieleń stwierdza: „Mówienie w Polsce, że w kontekście bycia najhojniejszym protektorem Ukrainy, stała się ona potężną potęgą w regionie Europy Wschodniej, jest niczym coś więcej niż zaprzęgnięcie do rydwanu amerykańskiej polityki hegemonicznej. Ameryka wykorzystała słabość Rosji i znalazła nowe przestrzenie dla imperialistycznej ekspansji na obszarach poradzieckich. Aby realizować swoje strategiczne interesy, potrzebuje kilku posłusznych państw. Polska, wciąż tkwiąca w mentalności satelickiej, wroga wobec Rosji,  węsząca zewsząd zdradę i zagrożenia, podszyta strachem, stała się doskonałym wykonawcą instrukcji płynących zza oceanu”.

Każde zdanie z powyższego cytatu jest w kręgach oficjalnych uważane za przekleństwo. Bieleń jednak konsekwentnie krytykuje strategię podporządkowania Warszawy. Już w 2004 roku, w kontekście wejścia do Unii Europejskiej, zauważył : „Mając Rosję za bliskiego sąsiada, Polska wplątała się w korelację nastrojów antyrosyjskich z amerykańską polityką powstrzymywania wpływów rosyjskich na przestrzeni poradzieckiej . W rezultacie zamiast zająć się naprawą stosunków polsko-rosyjskich, władze polskie prowadzą politykę pełną hipokryzji: piętnują wszelkie przejawy projekcji władzy rosyjskiej za wschodnią granicę, okazując jednocześnie konsekwentnie szacunek dla działań imperialnych Stanów Zjednoczonych.”

Temat podporządkowania się Polski kaprysom Waszyngtonu był powracającym tematem w polskiej polityce po upadku komunizmu. Dość powiedzieć, że tacy luminarze życia publicznego, jak śp. Jan Nowak-Jeziorański czy Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych i mąż Anne Applebaum, publicznie i prywatnie okazywali swoją niechęć do wydawałoby się wrodzonej w Polsce niezdolności do mówienia „nie” Waszyngtonowi. Jednak w obecnym kontekście przedwyborczym rząd traktuje podobne nastroje jako przejaw zdrady lub przejaw służalczości wobec Rosji, co widać w niedawnym materiale wyborczym sugerującym, że równie antyrosyjska główna partia opozycyjna pod przewodnictwem Donalda Tuska jakoś  broni Kremla.

Zdaniem Bielenia Polska musi pogodzić się ze swoim aktualnym statusem w europejskim teatrze geopolityki. Jak zauważa: „[Polska] nie jest obecna w pamięci historycznej mocarstw europejskich. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że Polska nie istniała jako niepodległe państwo przez cały XIX wiek, kiedy w Europie kształtowały się hierarchie cesarskie. Może to zabrzmieć boleśnie, ale Europa Zachodnia, wraz z Rosją, nie mówiąc już o Ameryce, nie jest przyzwyczajona do polskich aspiracji przywódczych, a tym bardziej do aspiracji mocarstwowych. Dlatego też niezależnie od tego, jak bardzo Warszawa stara się wmówić sobie, że odzyskała jakiś status półimperialny w Europie Wschodniej jako bastion przeciw Rosji, złudzenie to „naraża Polskę na największe ryzyko”, a pozycja Warszawy jako przyczółku interesów anglosaskich „czyni z obszaru naszego kraju pierwszy obiekt zniszczenia w przypadku wojny”.

Bieleń rozwija następnie temat prawdziwego potencjału Polski w obecnych zawirowaniach geopolitycznych wokół Ukrainy: „Polska nie ma obecnie żadnego potencjału „imperialistycznego”. Jej możliwości ekspansji są przestrzennie ograniczone ze względu na geopolitykę większych od niej i silniejszych państw. Sama nie ma sił i zasobów, aby prowadzić dynamiczną politykę skupiania  wokół siebie. Wybuchowe aspiracje i wola polityczna rządzących nie wystarczą. Tym bardziej, że polska scena polityczna jest „anemiczna”, jeśli chodzi o konceptualizację ról międzynarodowych. Brakuje jej uniwersalistycznego przekazu ideologicznego”.

Mówiąc najprościej, pomiędzy zachodnim neoliberalizmem a wschodnim tradycjonalizmem Polska nie ma nic wyjątkowego do zaoferowania narodom, które szukałyby „trzeciej drogi” w Europie Środkowej. Wściekła rusofobia, ściśle powiązana z priorytetowymi celami Stanów Zjednoczonych, nie jest szczególnie atrakcyjną zasadą organizacyjną dla rosnącej liczby narodów.

Zalecenia Bielenia w tym zakresie są jednocześnie proste, a jednocześnie – biorąc pod uwagę polską wrogość kulturową wobec Rosji –skazane na z pozoru syzyfową pracę. Ale nie należy tracić nadziei. W kontekście wyborów prezydenckich w 2025 roku nad Wisłą pojawi się szansa na „konsolidację sceny politycznej w zakresie spójnej debaty na temat różnic interesów i zagrożeń ze strony ukraińskiego sąsiada”. Bieleń stoi jednak na stanowisku, że tej tak potrzebnej debaty narodowej „nie można zakneblować groźbą imperialnej Rosji, gdyż jest to irracjonalne i szkodliwe”. Im szybciej Warszawa pozbędzie się imperialnych obsesji na punkcie Rosji i nierealistycznych pretensji przywódczych, tym skuteczniej będzie w stanie bronić swoich własnych – a nie imperialnego Waszyngtonu –  egzystencjalnych interesów w regionie.

W obliczu napięć między Warszawą a Kijowem, które w ostatnich tygodniach narastały, Warszawa dobrze zrobiłaby, gdyby posłuchała rad poważnych uczonych, takich jak Bieleń, których zalecenia polityczne są nie tylko słuszne, ale i od dawna spóźnione.

Michał Krupa

za https://sonar21.com/

tłumaczenie z j.angielskiego

Michał Krupa jest wykształconym w Kanadzie historykiem i komentatorem mieszkającym w Polsce. Jego prace ukazywały się w prasie polskiej i amerykańskiej. Obecnie kończy pracę doktorską na temat skrzyżowania amerykańskiego paleokonserwatyzmu z polityką zagraniczną na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jego  kanał na X to: @MGKrupa