Jeszcze Polska nie zginęła! – pod takim hasłem przeszedł coroczny patriotyczny “Marsz Niepodległości” w Warszawie, w 105 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.
Rocznicowe świąteczne pochody przeszły także w innych polskich miastach. Tak samo uroczyście, tak samo dostojnie jak w Warszawie.
Także poza granicami kraju, wśród Polonii odbywały się uroczyste marsze, spotkania, prelekcje.
Do polskich władz zewsząd płynęły życzenia i gratulacje.
Ten rok to czas wyjątkowy, bardzo napięta sytuacja międzynarodowa, a w Polsce wybory parlamentarne.
Jeszcze Polska nie zginęła… i nie zginie, tak można stwierdzić patrząc na kilkuset tysięczną frekwencję uczestników marszu w Warszawie, mimo listopadowego chłodu i zapowiadanych opadów deszczu Polacy – patrioci nie zawiedli. Cieszy bardzo, że przybyły całe rodziny, nierzadko z odległych krańców Polski zabierając ze sobą także swoje najmłodsze pociechy. Rodziny z dziećmi, byli też starsi, ale też dużo młodzieży, widać, że młodym, mimo ataków z każdej strony różnej maści ideologów nie zamącono w głowach, to napawa pewnym optymizmem. Młodzi pokazali, że rozumieją, że idea jest tylko jedna zwłaszcza dla nich, młodych ludzi: zachować, pielęgnować niepodległą, chrześcijańską, zjednoczoną Rzeczypospolitą. Chociaż obecnie nie za bardzo zjednoczoną, ale myślę, że po takich uroczystościach jak dzisiaj, wiele osób zrozumie, co jest ważne w życiu, by być bezpiecznym, także szczęśliwym. Ważne jest by utrzymać taką Polskę jaką zostawili w spadku dziadowie i ojcowie, zostawili Polskę bezpieczną i otwartą na świat, zachowując przy tym tradycję, kulturę i wiarę poprzednich pokoleń. Te cechy pozwoliły przetrwać i napisać tysiącletnią historię państwa polskiego.
Jeśli nawet przyszło przez ten czas, w pewnym momencie, przez głupie warcholstwo i prywatę stracić na pewien okres ciągłość polskiej państwowości to właśnie wiara, nadzieja i umiłowanie wolności pozwoliły doczekać niepodległości. Ważną rolę odegrał w tym polski chłop, nigdy nie porzucił ziemi, był wierny, nie zdradził. Nie posłuchał tych, którzy chcieli robić w Polsce rewolucję, Polaków, członków Polrewkomu, jak Marchlewski, Kon, Dzierżyński, czy Józef Unszlicht, którzy nie byli chłopami, byli ze szlachty i burżuazji.
Chłopi natomiast posłuchali… chłopa, trzykrotnego premiera Wincentego Witosa i kiedy trzeba było chwycić za broń bronili swojej ziemi, mimo, że często nie byli jej właścicielami, ale traktowali jak swoją! Jak ważna była polska ziemia dla chłopa pisał Stefan Żeromski, że chłop będzie bronił ziemi nawet, gdy będzie jej miał tylko tyle, by mu zostało ino na grób!
Gdy Polska utraciła niepodległość na długie 123 lata i zawiodły kolejne próby jej odzyskania przez zbrojne zrywny powstańcze, postanowiono walczyć piórem, tak dając nadzieję na odzyskanie niepodległości. Szczególnie Cyprian Kamil Norwid szukał innych sposobów, zamiast powstań zbrojnych. Walczyli o świadomość narodową piórem Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, a także Sienkiewicz, Prus, Żeromski, Konopnicka, Orzeszkowa i wielu innych poetów, pisarzy, malarzy jak Grottger, Kossakowie, czy Styka.
W tym roku Marsz Warszawski, przejdzie do historii jako niezwykle spokojny, bez większych incydentów (drobne zawsze będą), bez obrażania kogokolwiek, odbył się w miłej, przyjaznej, wręcz rodzinnej, dostojnej atmosferze, a więc jakże inny, odmienny był ten masz od tych, które zorganizował także w tym roku Tusk. Na Marszu Niepodległości nikomu nie grożono, nie opluwano, nie zakłócano pracy dziennikarzy, udzielano spokojnie wywiadów. Uczestnicy Marszu jakby jacyś inni, spokojni, wyluzowani, żyjący świąteczną atmosferą. Natomiast marsz Tuska 4 czerwca, złowrogi, hałaśliwy tłum, nacechowany wulgaryzmem i pogardą do rządzących i sympatyków, a także ten drugi 1 października pod hasłem “miliona serc”, sztucznych serc, papierowych, przypiętych do koszuli, często po kilka sztuk. Transparenty z ohydnymi napisami i te wszędobylskie osiem gwiazdek, nieodłączny atrybut marszów i naczelne hasło wyborcze opozycji. Obydwa marsze Tuska, to nie były marsze pokoju i pojednania. Uczestnicy mieli jeden cel, zohydzić obecną władzę w oczach społeczeństwa, by w nadchodzących wyborach do Parlamentu mieć jak najwięcej zwolenników. Jak już wiemy to się im udało. Widać, że wtedy część społeczeństwa jeszcze nie wszystko rozumiała i uległa hałaśliwej, kąśliwej propagandzie. Teraz myślę – szkoda, że za późno przyszedł czas na refleksję, ale pewnie w nie jednej głowie co nieco się rozjaśniło. Może to być lekcja na przyszłość. Widać to było już teraz na “Marszu Niepodległości” po frekwencji, entuzjazmie, po miłej rodzinnej atmosferze na całej trasie przemarszu od Ronda Dmowskiego aż na warszawskie błonie. Czy państwo pamiętają, że były zakusy by Rondo Dmowskiego przemianować na rondo niesławnego “strajku kobiet”. To nie był żart, rozważano to na poważnie. Aż trudno sobie wyobrazić, że jeden z ojców przywrócenia niepodległości Polski Roman Dmowski mógł być zdetronizowany przez dziki bezsensowny, szkodliwy wizerunkowi całej Polski “strajk kobiet”. Niestety tak było, to się działo w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Całe szczęście, że to była nieskuteczna próba. Miejmy nadzieję, że to się już nie powtórzy, bo tylko ktoś z innej planety mógłby uwierzyć, że w Polsce kobiety muszą walczyć o swoje prawa. Prawa do zabijania, którego chcą, nikt ani w Polsce, ani poza Polską nie ustanowi, bo to już nie byłoby prawo!
Ale wracając do obchodów Święta Niepodległości, było to wydarzenie niezwykle uroczyste z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. Zaproszono wszystkie najważniejsze persony, przedstawicieli Senatu, Sejmu, Rządu, wszystkich służb cywilnych i wojskowych, duchowieństwo.
Piękne, bardzo patriotyczne i emocjonalne przemówienie wygłosił Prezydent Andrzej Duda na Placu Piłsudskiego . Przypomniał słowa Naczelnika Odrodzonego Państwa Polskiego marszałka Józefa Piłsudskiego, że wolność nie jest dana raz na zawsze, o wolność trzeba dbać i pielęgnować, wolność kosztuje, wolność jest droga! Nie możemy też liczyć tylko na sojuszników, którzy w przeszłości wielokrotnie nas zawiedli i pozostaliśmy sami. To często kończyło się tragedią, utratą niepodległości. Dlatego, prezydent mówił o tym z naciskiem, że wszystkie programy zbrojeniowe muszą być bezwzględnie realizowane. Silna Polska jest gwarancją pokoju w kraju i w rejonie. Wszystkie nasze siły musimy skierować na umocnienie naszego potencjału gospodarczego i militarnego, gdyż jesteśmy w realnym zagrożeniu konfliktu zbrojnego. To są ważne słowa, stanowczo i zdecydowanie wypowiedziane przez prezydenta. Jest to wyraźny sygnał dla tych, którzy już chcą tworzyć nowy rząd i już zapowiadają, że będą redukować wydatki na zbrojenia, redukować armię, a nawet anulować zawarte kontrakty co wiązało by się ze stratami także finansowymi w postaci kar za zerwanie umów.
Prezydent wspomniał wszystkich ojców założycieli odrodzonego państwa polskiego. Oprócz Romana Dmowskiego, który na Konferencji Paryskiej dwoił się i troił by zaakceptowano niepodległe państwo i negocjował jak największy zasięg terytorialny odradzającego się państwa. Przeciwników miał wielu, nawet premier Wielkiej Brytanii Lloyd George przecież sojusznik, członek państwa Ententy, a wyjątkowo wrogo nastawiony do sprawy polskiej. On to właśnie w roku 1920, gdy już wolna Polska broniła się przed nacierającym bolszewikiem, negocjował z bolszewikami rozejm z Polską, oczywiście na linii Wisły, blokował dostawy broni do Polski. Mimo tych przeszkód Polska walczyka i wygrała pod Warszawą i nad Niemnem wbrew knowaniom niby sojusznika, Wielkiej Brytanii. Sytuacja się powtórzyła w 1945 r w Jałcie, gdzie Polskę sprzedał Winston Churchill. Polska wtedy, przeciwnie do roku 1920 nic nie mogła zrobić. Dlatego teraz Polska powinna skupić się na własnych siłach, liczyć głównie na siebie, pamiętając o przeszłości musimy być tym doświadczeniem mądrzejsi. Polska, polski interes musi być priorytetem, musi być na pierwszym miejscu, zapominają o tym niektórzy nasi europosłowie w Brukseli. Polska także musi sama decydować o sobie a nie jakiś urzędnik z Parlamentu Europejskiego.
Wywalczyli nam to prawo nasi ojcowie – założyciele odrodzonego państwa polskiego Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Jan Paderewski, Wincenty Witos, Ignacy Daszyński, Wojciech Korfanty. Pamiętając o nich naród polski nie może być oderwany od przeszłości. Polska musi być, jak mówił Paderewski: wielka, silna, wolna i niepodległa, będzie taka, gdy będzie chciał tego cały naród polski, CAŁY NARÓD POLSKI ! Innej drogi nie ma. Po tym marszu, po tym Święcie Niepodległości, po tych podniosłych uroczystościach na pewno wiele osób zrozumiało, że być wolnym to być samodzielnym, decydować o sobie samym, bez ingerencji obcych. Będzie to możliwe, gdy będziemy mieć nadal wolne państwo, swoją państwowość, swoje władze, bez zarządzania centralnego przez kogoś obcego, jakieś super państwo. Jeśli władzę obejmie Donald Tusk, za rok to święto może wyglądać zupełnie inaczej, bez tak pięknej, podniosłej manifestacji.
Jednak parząc na rozentuzjazmowane młode twarze Polaków jestem pewien, że żadna siła nie zdoła wydrzeć nam niepodległości, bo wolność, niezależność, umiłowanie Ojczyzny tkwi w naszych sercach, tych prawdziwych, tętniących życiem, nie tych sztucznych, udawanych, tych z papieru!
Musimy tylko pamiętać, to co w 1832 roku w Paryżu wyraził okrzykiem Adam Mickiewicz, że: “Ja i Ojczyzna, to jedno”, co potem włożył w usta Konrada w drugim akcie wielkiej inwokacji “Trzeciej części dziadów”. Mickiewicz wiedział co to tułaczka poza Ojczyzną, zniewoloną, ale będącą jego częścią, a on Jej.
Nie wszyscy to rozumieją, nie uczestniczyli w Marszu Niepodległości, nawet włodarz stolnicy Trzaskowski wolał przyglądać się z boku. Złe to świadectwo i dobrze nie wróży na przyszłość. No, ale “parada równości” to co innego, Trzaskowski na czele, w pierwszym szeregu marszu, właśnie w Warszawie jak to już przecież bywało!
Co Ty na to Warszawo?!
Corocznie uroczyście obchodzona Rocznica Odzyskania Niepodległości 11 listopada 1918 roku, to najważniejsze Polskie Święto Narodowe
Jerzy Rozenek