Podobno kto chce, ten znajdzie u Szekspira “wszystko i jeszcze trochę”. Dziś oznajmić możemy wszem i wobec, że trochę, wszystko, a nawet jeszcze więcej, czai się także na nas.
I wcale nie u Szekspira, a przed nami. Czy tam za rogiem. Weźmy Bliski Wschód, gdzie Izrael uparł się rozwiązać ostatecznie kwestię palestyńską w Strefie Gazy, w odwecie za hamasowską próbę ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej w Izraelu. Nie oglądajcie w samotności tego, co tam działo się i dzieje. Lepiej wcale tego nie oglądajcie.
By the way, konflikt interesów władał światem materialnym od zawsze, a niepodzielnie włada też światem współczesnym. Przy czym w konflikcie interesów rozgrywanych na arenie współczesnego świata, siłą rozstrzygającą są i pozostaną pieniądze. Te bowiem gwarantują satysfakcjonujące rozstrzygnięcie stronie dążącej do zwycięstwa. Wszystko inne, cokolwiek innego, to pochodne dwóch faktów: faktu dysponowania odpowiednim potencjałem finansowym oraz umiejętnościami zamiany tegoż potencjału w prymat militarny.
Wiedzieć powyższe to wiedzieć tyle, ile konieczne, by rozumieć rzeczywistość i przewidywać działania bliźnich. Cała reszta to krajobraz bezkresnych, azjatyckich wzgórz na początku XX wieku i echo walca Ilii Szatrowa, kapelmistrza orkiestry 214. Mokszańskiego Pułku Piechoty “On the Hills of Manchuria”. Czytaj: cała reszta to wyłącznie odpowiednio dobrane wyjaśnienia, zawinięte w szeleszczącą cynfolię narracji współczesnej socjotechniki.
***
By the way, oto wypadek. Trzy ofiary śmiertelne oraz poszkodowany dachowaniem kierowca, nota bene trzeźwy jak Terlecki Ryszard po nocy powyborczej. Utrzymuje (kierowca, nie Terlecki), że na drogę “wyskoczył mu pies”, więc raptownie skręcił, tracąc panowanie nad pojazdem. Następnie pojazd wpadł na chodnik zabijając trzy osoby. Komentarz lektora: “W miejscu wypadku nie ma kamer monitoringu, które mogłyby potwierdzić wersję kierowcy”. Mój komentarz: w miejscu wypadku nie ma kamer monitoringu, które mogłyby zaprzeczyć wersji kierowcy. Zadanie domowe: proszę wskazać komentarz właściwy, a następnie w trzech do pięciu zdaniach uzasadnić wskazanie. Uwaga: nie wolno używać słów powszechnie uznanych za wrażliwe, obraźliwe i opryskliwe, agresywne i znieważające.
Żartuję, to jasne, choć do śmiechu mi daleko. “Propedeutykę technik manipulacji” należałoby wykładać ósmoklasistom. W szkole średniej zaś winien to być jeden z wiodących przedmiotów.
***
By the way, czyli a propos manipulacji, spróbujmy odpowiedzmy sobie na pytanie, co dzieje się, weźmy z nami, gdy ze światem całym podzieli się refleksją niejaka Szczepkowska Joanna? To owa pani, która w czerwcu 1989 roku zasłynęła torebką damską, wypełnioną końcem komunizmu po pompon. Czy tam po zamek. Czy jakoś podobnie. Więc.
Szczepkowska więc Joanna, niedawno podzieliła się, również ze światem całym, inną refleksją. Na co cały więc świat wpierw zamarł, niczym kłos sierpem ścięty, a kiedy oszołomienie światu przeszło, nagrania wysłuchał powtórnie: “Nazywanie zbrodniarza potworem jest całkiem uzasadnione, tyle tylko, że nikt nie rodzi się potworem, potwora stwarzają okoliczności i dopiero poznając je, można ocenić, dlaczego człowiek przestał myśleć i czuć po ludzku”.
“Panie Boże, dużo więcej zdrowia oferuj pani Szczepkowskiej” – pomyślał sobie świat. “Albowiem jakiemu diabłu przydać może się ocena, dlaczego człowiek przestał myśleć i czuć po ludzku? Pani Szczepkowska powinna odwrócić się plecami do diabła, czy tam do lustra, za torebkę chwycić i wyjść na ulicę, o pomponie nie zapominając. Czy tam o zamku” – uzupełnił świat swoje, zmierzając w stronę zadań relewantnych.
Co prawda – tu odpyskuję światu całemu, zapisz sobie świecie ty mój ukochany bo jedynie dostępny – co prawda widok codzienności nie każdego otrzeźwi w jednej chwili, niemniej pani Asi życzmy dobrze. Niechby tylko spróbowała przespacerować się kawałek, głęboko oddychając.
***
By the way, niejaki Tyrmand Leopold wziął się i zawziął, i się przespacerował. Po Warszawie (stąd tytuł książki: “Tyrmand warszawski”). Posłuchajmy nad wyraz interesującej reminiscencji: “(…) Wiek XIX, stulecie największego gromadzenia bogactw, podziału łupów i zysków, był wiekiem naszej nieobecności. Nie było nas w polityce, nie było nas na szlakach sławy i materialnego powodzenia, ledwie słychać nas było z wielkich ambon kultury. Gorzknieliśmy wśród naszych partykularnych klęsk i zawodów, schodząc coraz bardziej do pozycji ubogiego krewnego, zawiedzionego w swych ambicjach i nadziejach, który niewiele wniósł do wspólnej skarbnicy ludzkości. Mieliśmy potężnych nieprzyjaciół, którzy zakopywali nasze rzeczywiste zasługi, umniejszali je lub ukrywali, dbając o to, aby zimna obojętność, jeśli nie wrogość, wiała ku nam od strony innych narodów”.
Prawda, że poza zamianą czasów w ostatnim zdaniu, przeszłego na teraźniejszy, nic w powyższym zmieniać nie należy? Choć dwa zdania dodałbym może na samym końcu: sunie ku nam orkan złej woli człowieczej i lada moment znowu zdruzgocze nam ściany i podłogi. Na co zapewne pozwolimy, nie przeciwstawiając się dostatecznie energicznie stręczonemu nam coraz intensywniej Wielkiemu Resetowi.

Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU