Po przejęciu Polski Niemcy nie będą potrzebować 1,5 miliona polskich urzędników/polityków. Wystarczy im 500 tys. O niepotrzebny 1 mln nie martwię się. Wyemigrują, zaczną uczciwą pracę, albo zasilą szeregi anty-unijnej partyzantki.
Przed nami, Polakami i Polską, są trzy zagrożenia. Pierwsze to pozbawienie naszego państwa suwerenności politycznej – poprzez utworzenie europejskiego superpaństwa. Drugie to pozbawienie nas wolności decydowania o sobie. Trzecie, na koniec, to zmuszenie nas do myślenia i zachowania zgodnego z ideologicznymi oczekiwaniami.

Mają one wspólne źródło – pieniądze. Codziennie są nam odbierane. Systematycznie i systemowo. Najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy, po prostu płacąc za jedzenie, prąd, paliwo. Tylko płacąc podatki dostrzegamy nasz wkład w budowę i trwanie struktury państwa. Osoby, które nie płacą podatków, nawet tego nie dostrzegają. I żyją w iluzji, że to państwo im daje.

Taka iluzja nie może trwać wiecznie, czego ostatnim przykładem jest Argentyna. Zachowanie nowego prezydenta, wyrzucającego w kosmos kolejne niepotrzebne ministerstwo, powinno nam na nowo otworzyć oczy. Dzisiejsze państwa, w tym Polska, mają rozbudowaną strukturę urzędniczą, która wcale nie jest nam obywatelom potrzebna. W Polsce struktura ta liczy już prawie 1,5 miliona osób. Te osoby, żeby się wykazać w pracy, muszą nas niewolić kolejnymi przepisami. Kosztują nasze(?) państwo około 300 miliardów złotych rocznie, co policzyłem w jednym z poprzednich tekstów. I odbierają nam możliwość oddolnego zbudowania silnego, obywatelskiego państwa.
Wielki krzyk poniewczasie patriotów z Prawa i Sprawiedliwości dotyczy nie tylko naszej niepodległości. Dotyczy również tego, że wredni Niemcy z Brukseli zakwestionują liczebność tej grupy.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Niemcom tak liczna grupa urzędników była potrzebna do szybszego przejęcia naszego państwa i jego zasobów, ludzkich i materialnych. Po przejęciu liczba urzędników zostanie zmniejszona zgodnie ze standardami biurokracji niemieckiej. Z 1,5 milionowej rzeszy zostanie maksymalnie 500 tysięcy, o ile Niemcy zgodzą się na krajowe dublowanie stanowisk unijnych.

Nie martwię się losem tego niepotrzebnego miliona. Mogą emigrować za chlebem, zacząć uczciwą pracę w naszym pięknym kraju, albo zasilić szeregi anty-unijnej partyzantki😊
A my? Nadal będziemy wybierać swoich przedstawicieli i bawić się w demokrację, ale nasi reprezentanci już nie będą mieli władzy do decydowania o naszych sprawach. O nich będą decydować politycy w Brukseli. Jednak nie tylko oni. Na pełnię władzy nad nami czekają już instytucje międzynarodowe, jak WHO, sponsorowane przez światowe korporacje i przez nie dobierane osobowo.

W nieodległej rzeczywistości zamiast wolności doświadczymy podwójnej zależności. W interesie światowych korporacji pieniądza zarządzać nami i naszymi zasobami będą krajowe administracje, nazywane starym zwyczajem rządami. Będą nas nadzorować, aby jak najpełniej chronić nas przed nami samymi.

Wszelkie moje pretensje do Prawa i Sprawiedliwości właśnie tego dotyczą. Nasz najlepszy patriotyczny rząd nie zrobił nic, żeby takiemu stanowi rzeczy zapobiec. Wręcz przeciwnie, robił wszystko, żeby nas tym zewnętrznym zwierzchnościom podporządkować. Stał się trybikiem w budowie machiny, zwanej Nowym Porządkiem Świata.

Nie musiał tego robić, mając za sojusznika najbardziej (jeszcze) wolne państwo świata czyli Stany Zjednoczone. I Wielką Brytanię, która co prawda jest od wieków rządzona przez arystokrację, ale w sposób jak najbardziej demokratyczny.

Dlatego ta socjalistyczna i częściowo kosmopolityczna formacja, zwana nie wiedzieć dlaczego Obozem Zjednoczonej Prawicy, powinna zniknąć z polskiej sceny politycznej. Im szybciej się to stanie, tym szybciej oczyści się pole pod budowę obozu polskiej prawicy – chrześcijańskiego, narodowego i wolnorynkowego (znowu chrześcijańskiego).
Głównym zadaniem nowego obozu musi być walka o wolność i podmiotowość Polaków, narodu i państwa. Te wartości powinniśmy mieć w sercu. Jednak jego budowę powinniśmy zacząć od policzenia pieniędzy każdego z nas. Od pokazania siły jaka stoi za pieniądzem i władzy jaka z niego wynika dla zarządzania własnym życiem i państwem.

Pierwszym punktem programowym powinien być absolutny zakaz finansowania naszych polityków przez instytucje zagraniczne lub szczebel wyższy. Każdy reprezentant wyborców musi być właśnie przez nich finansowany, z ich pieniędzy. Finansowanie przez szczebel wyższy, do którego jest wybierany polityk, to główny powód działania wbrew interesowi własnego elektoratu. I przyczyna obecnej sytuacji w Polsce i w Europie, ale o tym za tydzień.

Jan Azja Kowalski
za https://abcniepodleglosc.pl/