„W Argentynie rozpoczyna się nowa era. Kończymy długą historię dekadencji i upadku” – oświadczył Javier Milei na schodach Kongresu po otrzymaniu insygniów władzy prezydenckiej. W przemówieniu otwierającym swoją prezydenturę ocenił, że szybka i bolesna terapia szokowa jest konieczna, aby uchronić gospodarkę kraju przed grożącą jej hiperinflacją.
Milei nie podał szczegółów dotyczących swojego planu ratowania pogrążonej w kryzysie gospodarki, w której inflacja przekroczyła ostatnio 140 proc. w ujęciu rocznym. Wymienił natomiast kluczowe kroki, jakie zamierza podjąć, w tym cięcia fiskalne w wysokości 5 proc. PKB, które – jak zapewnił – dotkną sektora państwowego, ale nie prywatnego.
Agencja Reutera ocenia, że radykalne plany Mileia są ciepło przyjmowane przez inwestorów, którzy mają nadzieję na stabilizację gospodarki. Niosą jednak niebezpieczeństwo wpędzenia jeszcze większej liczby osób w tarapaty finansowe w kraju, w którym czterech na dziesięciu mieszkańców żyje w ubóstwie.
W kampanii wyborczej Milei zapowiadał między innymi likwidację banku centralnego i rezygnację z argentyńskiej waluty, peso, na rzecz amerykańskiego dolara, co miałoby uniemożliwić władzom drukowanie zbyt dużej ilości pieniędzy i pohamować inflację.
Javier Milei zapowiada prywatyzację na szeroką skalę “Wszystko, co może znaleźć się w rękach sektora prywatnego, będzie w rękach sektora prywatnego” – powiedział w jednym z powyborczych wywiadów.
Argentyna pozostanie jednocześnie częścią paryskiego porozumienia klimatycznego. Milei deklarował w kampanii wyborczej, że nie wierzy w odpowiedzialność człowieka za zmiany klimatu, co określał jako kłamstwo wymyślone przez lewicę. Jednak wysłanniczka nowego rządu w Buenos Aires na konferencję w Dubaju, zapewniła, że Argentyna nie wystąpi z porozumienia paryskiego. Zapewniła, że jej kraj podtrzymuje zobowiązanie do osiągnięcia neutralności pod względem emisji CO2 do 2050 roku.