Kiedy czuję, iż wszystko się rozpada, jedyne, co mogę zrobić, to dać z siebie wszystko, aby być lepszym człowiekiem. To się liczy naprawdę. Mam na myśli to, by zawsze mówić prawdę, nie tylko publicznie, ale prywatnie, naprawdę kochać ludzi wokół mnie i poświęcać im uwagę.
Czyniąc tak tracisz strach przed przyszłością i wiesz, że niezależnie od tego, co się stanie, wszystko będzie dobrze. Nie boisz się śmierci.
Tucker Carlson
Fragment dyskusji panelowej w Calgary, z udziałem Conrada Blacka, Tucker Carlsona i Jordana Petersona
Conrad Black: Chciałbym Tucker, żebyś to zrobił tak odważnie, jak tylko potrafisz i tak spostrzegawczo jak tylko potrafisz, jako osoba, która bardzo dobrze zna Stany Zjednoczone, całe Stany Zjednoczone; jak przewidujesz, co wydarzy się w tym kraju w tym roku politycznym?
Tucker Carlson: Nie mogę być bardziej wdzięczny niż jestem za to, że urodziłem się Amerykaninem. Zawsze tak to czułem. Jak już mówiłem, rodzina mojego taty pochodziła z Nowej Szkocji. Wyjechali w czasie rewolucji amerykańskiej, ponieważ „nie chcieli być wolni”. (śmiech) Więc uciekli do Maritimes, a potem ostatecznie wrócili, choć wielu tam zostało. Nazywają się Rufus. Myślę, że są liberałami (śmiech), ale zawsze byłem wdzięczny za moje pierworodne prawo do Ameryki; za prawa dane mi przez Boga, które są oficjalnie chronione przez mój rząd w Karcie Praw, która jest pięknym dokumentem, najwspanialszym dokumentem, jaki kiedykolwiek stworzyliśmy, i którego żaden inny kraj ma.
Więc, będę tak to czuć aż do śmierci. I w przeciwieństwie do wielu osób z naszej klasy przywódców, nie mam planów wyjeżdżania gdziekolwiek indziej. Mam w USA zbyt dużo dzieci i zbyt dużo psów i tam chcą umrzeć.
Zdecydowanie jestem bar-dzo zaniepokojony i wcale nie widzę wyraźnie tego roku. Wczoraj pomyślałam, że to tak jakby patrzeć przez zasłonę prysznicową. Widzisz te kształty, ale nie możesz stwierdzić, czy są przyjazne, czy wrogie, nagie czy ubrane. Tak naprawdę nie wiesz, na co patrzysz.
Nadchodzi zderzenie pomiędzy siłami tytanów; ludnością Ameryki a jej przywódcami, i dojdzie do punktu kulminacyjnego ze względu na strukturę tych wyborów. Mamy więc kandydata Republikanów i będzie to kandydat, którego wybór będzie jedyną rzeczą jaką pozostaje zrobić, myślę, że to jest zdeterminowane.
Oczywiście, to jest polityka. Ilość brzydoty widocznej pod powierzchnią we wszystkich politykach na całym świecie jest naprawdę przerażająca.
Ci ludzie są naprawdę ubrudzeni i nie tylko w moim kraju. I nie mam na myśli tylko tych w Waszyngtonie, w naszym rządzie, mam na myśli nasze centra finansowe i centra rozrywki.
Nasz kraj można poznać po miastach. Wszystkie decyzje zapadają w Los Angeles, Nowym Jorku i Waszyngtonie. I jedyne, czego (elity) nie będą tolerować, to pomarańczowego człowieka u władzy.
Można w pewnym sensie zastanawiać się, dlaczego?
Bo Trump wcale nie jest radykałem. Wizja Trumpa dla Ameryki przypomina Studio 54 z 1978 roku. Mówię poważnie. Trump naprawdę kochał kraj, w którym dorastał. Naprawdę go kochał; kochał ludzi, którzy w nim mieszkali. Kochał jego tradycje, nawet te dziwaczne zwyczaje i jego dziwactwa. I właśnie tego pragnie.
Nie chce nowej, wspaniałej przyszłości, pełnej nowych rzeczy; chce powrotu, nie do Ameryki przedwojennej, ale do Ameryki z 1980 roku.
I właściwie trudno się spierać, dlaczego miałoby to być złe.
A zatem nie jest to program rewolucyjny ani program kontrrewolucyjny, program powrotu do normalności, zaś wyrażenie Make America Great Again oznacza powrót do wcale nie tak bardzo odległego czasu, kiedy każdy miał własność i każdy miał prawa, a większość ludzi była w pewnym sensie zjednoczona w poczuciu wspólnego celu i kultury; byli Amerykanami i wiedzieli, co to oznacza. A tego już nie mamy.
Taka jest wizja Trumpa.
Więc możesz myśleć, że to niemożliwe. Możesz sądzić, że nie powinno się tego pragnąć, ale jeśli sądzisz, że to, czego on chce to jakaś groteska, to ty jesteś dziwakiem, a nie on. A oni rzeczywiście tak go odbierają.Nie żartuję.
A więc co się stanie? Wydaje mi się, że obydwaj (Black i Peterson – red.) macie bardziej optymistyczne poglądy, niż ja i naprawdę miło mi to słyszeć, i chcę w to wierzyć, że ostatecznie liczy się wola ludzi.
Ja z kolei doszedłem do wniosku, że liczy się o wiele mniej niż powinna i że to ludzie sprawujący władzę naprawdę podejmują większość decyzji.
I mówię, to po spędzeniu 35 lat w Waszyngtonie, analizowaniu programów obu partii i porównaniu ich z badaniami opinii publicznej na temat tego, czego naprawdę chcą ludzie, i stwierdzam, że nie ma tu żadnego związku.
Mamy też system demokratyczny, w którym ci ludzie są wybierani co dwa lata do Kongresu, co sześć lat do Senatu i co cztery lata do Białego Domu. Ich program nigdy się nie zmienia, a pragnienia amerykańskiego społeczeństwa, w zasadzie, nigdy nie są spełniane ani nawet uwzględniane.
I po pewnym czasie dojść można do wniosku, że to może nie ma znaczenia, czego ludzie chcą; liczy się tylko to, czego chcą ludzie rządzący. Nie chcę tak myśleć, ale nie wiem, jak dojść do innego wniosku.
Zatem mamy teraz ruch masowy na rzecz Donalda Trumpa w 100% realny i mamy absolutny tępy opór wobec procesu demokratycznego przez ludzi mających całą władzę.
Do czego to doprowadzi? Nie mam pojęcia!
Podsumuję to w ten sposób; jest to wyścig rozgrywający się w bliskiej przyszłości, pomiędzy Donaldem Trumpem, byłym prezydentem, kandydatem Partii Republikańskiej, a urzędującym prezydentem, który w jakiś sposób dostał więcej głosów niż Barack Obama, bo jest po prostu „tak popularny”, po prostu „ma taki magnetyzm”. Całą kampanię 2020 spędził gnuśniejąc w basemencie i jakimś cudem stał się bardziej popularny niż Barack Obama!
Tak czy inaczej, to wyścig z Bidenem i Obamą. Po prostu nie widzę, żeby coś takiego mogło mieć miejsce. Mam nadzieję, że się mylę. Chcę wrócić do normalności. Jestem przeciwieństwem rewolucji. To właśnie kocham w Trumpie, że nie chce radykalnych zmian. Nie jesteśmy stworzeni do radykalnych zmian. Nie możemy tego strawić. Ludzie nienawidzą radykalnych zmian. Chcą pewnego rodzaju ciągłości. Ja też. Ale po prostu nie widzę, jak by to się miało rozegrać w ten sposób, jaki jest obecnie sformatowane. Przepraszam, ale tego nie widzę.
Jordan Peterson: Powiedziałbym, może tak, że ty, Tucker, właściwie prosisz o alternatywę dla poglądu, pesymistycznego poglądu na dominację ludzi u władzy. W filmie poprzedzającym wejście na scenę, wskazałeś, że zdałeś sobie sprawę, iż nic lepszego w życiu nie może się przytrafić niż to, co się dzieje, jeśli mówisz prawdę. Ja wierzę, że tak właśnie jest.
Dlatego uważam, że władza należy do ludzi. I nie sądzę, że władza jest tam, gdzie ludzie myślą, że jest. Nie sądzę, że władza jest w rękach elit. Zdolność do manipulowania niewłaściwie wykorzystywaną władzą może znajdować się w rękach elity, ale władza, której potrzebujemy, aby uporządkować świat, jest w rzeczywistości na wyciągnięcie ręki. I tak naprawdę jest to dość przerażająca świadomość, ponieważ przekonanie, że elity mogą robić, co chcą, daje ulgę, bo nie ma nic, co ktoś tak mały, jak ty mógłby zrobić. A to jest złe, bo nie jesteś wcale „mały”, i jest złe, bo przyjmowanie takiego założenia jest nieodpowiedzialne. Jest to złe, ponieważ prawda jest bardziej przerażająca, a także bardziej wyzwalająca.
Prawda jest taka, że jeśli wykorzystasz to, co masz pod ręką, a zdolność, którą masz na wyciągnięcie ręki, aby powiedzieć, co myślisz, szczerze i tak wyraźnie, jak tylko potrafisz, nawet jeśli nie jesteś tego w stanie poprawnie wyartykułować, to świat wokół ciebie się zmieni w taki sposób, który uodporni cię na perswazję elity łaknącej władzy.
Mam nadzieję, że wystarczająca liczba ludzi uświadomi sobie siłę swojego poszukiwania prawdy, zwłaszcza gdy jest to połączone z dążeniem do znalezienia odwagi, aby mówić prawdę.
A jeśli zrobi to wystarczająca liczba ludzi, wówczas straszne rzeczy, których się obawiamy, że mogą nas spotkać w przyszłości, nie będą miały żadnego wpływu.
Dawno temu uznałem, że wojna, w której uczestniczymy, ma charakter psychologiczny lub duchowy, jeśli wolisz na to spojrzeć w ten sposób, a nie polityczny, i każdy ma dzisiaj to poczucie, że to co się dzieje, to coś głębszego niż tylko kwestia polityczna, przesuwają się płyty tektoniczne i my wszyscy odgrywamy w tym rolę, a rola, którą odegramy będzie zależała od tego, z czym zdecydujemy się powiązać naszą mowę, na przykład z decyzją dotyczącą tego, czy… Zamierzasz mówić prawdę w ramach własnego życia.
Jeśli wystarczająca liczba ludzi, wy wszyscy, jeśli wystarczająco dużo z was zdecyduje się w okolicznościach swojego życia powiedzieć, odważyć się mówić to, co uważacie za prawdę, wtedy tyrani nie będą mieli na was żadnego wpływu i nie będziecie niewolnikami. Tak po prostu z definicji.
Tucker Carlson: Mogę tylko powiedzieć, jakież to piękne zdanie, i żałuję, że nie wypowiedziałem go sam. Jestem wdzięczny, że to powiedziałeś. A przesłanie, które często otrzymuję – kto wie, skąd ono pochodzi – jest takie, że kiedy naprawdę czuję, iż wszystko się rozpada, jedyne, co mogę zrobić, to naprawdę dać z siebie wszystko, aby być lepszym człowiekiem. To się liczy naprawdę.
Mam na myśli to, by zawsze mówić prawdę, nie tylko publicznie, ale prywatnie, naprawdę kochać ludzi wokół mnie i poświęcać im uwagę.
Czyniąc tak tracisz strach przed przyszłością i wiesz, że niezależnie od tego, co się stanie, wszystko będzie dobrze. Nie boisz się śmierci. A ja w każdym razie dziękuję, że to powiedziałeś.