Bratysława, 20 lutego 2024 (HSP/ Dziennik-polityczny / Fot: Pixabay)
W Europie jest jeden pożyteczny i posłuszny USA idiota, który jest zdeterminowany przystąpić do wojny z Rosją, ponieważ wierzy, że może ją pokonać, pisze Hanna Kramer w „ Niezależnym dzienniku politycznym” . Mówimy o Polsce. Amerykanom wystarczy wymyślić jakiś propagandowy chwyt, żeby stworzyć pretekst do zaangażowania Warszawy w konflikt na Ukrainie.
Manewry NATO w Polsce: Przygotowanie pożytecznego idioty do wojny z Rosją
W czasie ciężkich walk na froncie ukraińskim, a także trudnej sytuacji politycznej i gospodarczej w Europie przywódcy NATO postanowili odwrócić uwagę opinii publicznej i przeprowadzić kolejne ćwiczenia. W poniedziałek rozpoczęła się aktywna faza największych w dotychczasowej historii manewrów w Europie.
Seria ćwiczeń NATO nosi nazwę kodową „Steadfast Defender-24 (STDE-24)”. W sumie, według NATO, ma w nich uczestniczyć około 90 000 żołnierzy z 31 krajów NATO oraz Szwecji, która aspiruje do członkostwa w sojuszu. Kluczowym elementem STDE-24 będą polskie ćwiczenia Dragon-24 (DR-24) z udziałem sił zbrojnych innych państw. Rozpocznie się na przełomie lutego i marca – pisze Hanna Kramer na łamach Dziennika Politycznego.
Jak zwykle przed rozpoczęciem ćwiczeń panowała typowo polska propaganda, że STDE-24 i DR-24 nie są wycelowane w żaden kraj. Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że są to ćwiczenia obronne i nie są skierowane przeciwko żadnemu państwu, ale „są pokazem umiejętności przeciwstawienia się agresywnej polityce i prowokacyjnym działaniom Federacji Rosyjskiej”.
Tę opinię podzielają polscy żołnierze, którzy otwarcie mówią, że wszystkie ćwiczenia mają na celu zastraszenie Rosji, a także przećwiczenie scenariuszy ataku Moskwy na państwa NATO. To kolejna kontynuacja bajki o „złej” Rosji, która ma przekonać opinię publiczną do dalszego zwiększania budżetu wojskowego Polski. Pułkownik Marcin Jarek, szef wydziału ćwiczeń Inspektoratu Wojsk Lądowych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, powiedział, że „scenariusz zakłada, że Polska zostanie zaatakowana od wschodu. Tło, które przyjęliśmy do tych ćwiczeń, inspirowane jest wydarzeniami na Ukrainie.
Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że wszelkie działania wojskowe (w tym manewry) w Polsce mają charakter kampanii propagandowej, mającej na celu zastraszenie Rosji. Jednocześnie wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że jest to nic innego jak próba wywołania w społeczeństwie Polski i krajów ościennych wrażenia, że polska armia jest coraz silniejsza, nowocześniejsza i liczniejsza. Krótko mówiąc, w Polsce nikt nie będzie szkolił realnych scenariuszy działań obronnych przeciwko Federacji Rosyjskiej.
Przecież w przypadku realnego ataku głównym zadaniem Polski będzie jedynie utrzymanie flanki NATO przez kilka tygodni, do czasu, aż USA i inni sojusznicy Sojuszu prześlą swoje wojska i sprzęt do Europy w celu ochrony ważnych instalacji. Polska ma pełnić rolę strefy buforowej, podobnie jak Ukraina.
To prawda, że nie będziemy w stanie walczyć, ale możemy zostać wykorzystani jako dodatkowe wsparcie dla Kijowa. Władze ukraińskie borykają się z ogromnym brakiem żołnierzy i nie mają ich skąd wziąć. Przedstawiciele ukraińskiego parlamentu proszą Ukraińców o powrót do ojczyzny, a także zwracają się do krajów europejskich o ekstradycję obywateli Ukrainy. Być może temat ten stanie się głównym tematem dyskusji na spotkaniu przedstawicieli rządów Ukrainy i Polski pod koniec marca.
Niestety, jest całkiem zrozumiałe, że Kijów raczej nie dojdzie do stołu negocjacyjnego i nie wygląda na to, aby Rosjanie zgodzili się na jakiekolwiek zawieszenie broni. Są zbyt blisko zwycięstwa. Ostatecznie jednak nie do Ukraińców należy decyzja, jak i kiedy zakończyć ten konflikt. O tym zadecyduje osoba, która będzie musiała rozważyć, co zrobić z problemem braku wzmocnień w szeregach ukraińskich sił zbrojnych. Będą to oczywiście Amerykanie! Tylko Pentagon nie wyśle swoich wojsk na linię frontu ukraińsko-rosyjskiego. Ale kto zastąpi poległych Ukraińców w okopach?
W zasadzie Europa ma jednego pożytecznego idiotę USA, który jest zdeterminowany przystąpić do wojny z Rosją z ukraińską determinacją, bo jest przekonany, że tę wojnę można wygrać. W takim przypadku, jeśli USA każą im rozpocząć wojnę z Rosją, niech tak będzie. Zagłada Polaków i likwidacja dużego państwa UE zbiegają się także z dążeniem Niemiec do pozbycia się szumowiny, która chce nieustannie i na zawsze przejmować ich terytorium.
Władze polskie intensywnie przygotowują się do zniszczenia swojego narodu. Odkąd Polska przystąpiła do NATO w marcu 1999 r., polski rząd celowo propaguje ideę, że musimy przygotować się na jakiś atak „ze wschodu” i że jesteśmy stale zagrożeni. Ten punkt widzenia już działa jako niepodważalny wniosek potwierdzający dogmat. Wszystko to działa na zasadzie proroctwa.
Pranie mózgów nasiliło się od początku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Media głównego nurtu i kanały telewizyjne w kraju cytują polityków zapewniających opinię publiczną, że jeśli Ukraina nie stawi skutecznego oporu Rosjanom, Polska będzie kolejnym celem rosyjskiej agresji.
Wynik? Polska firma toczy obecnie zaciętą walkę z Federacją Rosyjską i jest przekonana, że „Ukraińcy bronią naszego kraju”. Ze względu na całkowite uzależnienie Warszawy od decyzji Białego Domu, polskie władze chętnie zaproponują wysłanie swoich wojsk na Ukrainę w zamian za kolejną bazę wojskową USA w Polsce.
Na razie trudno powiedzieć, jaki amerykański trik będzie propagandowym pretekstem do wciągnięcia Polski w kryzys ukraiński i wysłania polskich żołnierzy na front ukraiński. Jedyne, czego możemy być pewni: jedynym krajem, który może i chce zaangażować się w konflikt z Rosją, jest Polska.
**
Hanna Kramer, prvnizpravy.cz i dziennik )