A kto powiedział, że polski jest łatwy? Jeden z najtrudniejszych języków do poprawnego nauczenia. Niektórzy mówią, że drugi najtrudniejszy po wietnamskim. Komunikacyjnie łatwiejszy, bo obojętnie jak nie powiemy czy dzień, czy dnia, czy, dni, czy dniu, to Polak nas zrozumie. A nie Polak? Pewnie nie.

Pierwszy stopień, taki podstawowy znajomości języka to komunikacja. W końcu po to mamy języki, aby się komunikować, dopiero potem wyrażać swoje myśli, pragnienia, budować plany. Mój znajomy językoznawca, twierdzi, że to humor jest takim najwyższym stopniem, bo zakłada znajomość nie tylko języka, ale i kultury danego obszaru. To prawda. Ileż to razy byłam bombardowana w pracy kawałami (jokes), które wcale mnie nie śmieszyły. Ale jako osoba sprytna, nauczyłam się śmiać w odpowiednim momencie. Nic złego w tym udawaniu nie ma, bo te ‘jokes’ były mi opowiadane do rozbawienia, a nie na złość. I byłoby to po prostu niegrzeczne, gdybym ostentacyjnie pytała w którym miejscu się śmiać.

W moim domu obowiązują moje reguły, w nie moim nie moje. Poprawna znajomość innego języka to wyższa szkoła jazdy. Na youtube jest taki przesympatyczny Japończyk Ignac mieszkający w Polsce, który bardzo skutecznie uczy się języka polskiego. Dobrze zobaczyć jak nauka polskiego wygląda z punktu widzenia osoby, która pokonuje wielorakie bariery językowe. To nam uzmysławia jaki to trudny jest ten nasz polski język, szczególnie do nauczenia się przez innych. Ale jednocześnie jaki jest łatwy dla nas, bo przecież opanowaliśmy go przed piątym rokiem życia. Wiem, wiem, że nauka języka, nawet ojczystego, to ciągła nauka. Język jest dynamiczny, i ulega zmianom. Nie tylko pojawia się nowe słownictwo, ale i zmianie ulegają utarte wzory. Całkiem niedawno jeszcze tłumaczyłam moim dzieciom dlaczego mówi się ‘na’ Ukrainie, ‘na’ Mazowszu, ‘na’ Śląsku, ale ‘w’ Wielkopolsce, ‘w’ Małopolsce, ‘w’ Czechach, ale już ‘na’ Węgrzech. I doczekałam się. Moja córka przeczytała w polskiej gazecie ‘w’ Ukrainie i mi to przyniosła, żeby pokazać, że napisali źle.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Dziecko, nie źle, tylko język polski się zmienił. Teraz mówi się ‘w’ Ukrainie.
– Acha, rozumiem, teraz ‘w’ Ukrainie jest ok, ale wczoraj należało mówić ‘na’ Ukrainie.
A to jak na dziecko urodzone w Kanadzie i tak dużo, bo niestety większość naszych dzieci umie tylko ‘dzień dobry’, ‘pierogi’ i może jakieś przekleństwa. Dodatkowo nasze, zaznaczam  niektóre, dzieci wstydzą się publicznie mówić po polsku. Miałam znajomą, którą wnuczek prosił w galerii handlowej, żeby nie mówiła ‘funny’. Funny dla niego to było z silnym akcentem i głośno. Z kolei moja najmłodsza latorośl, kłóciła się ze mną, że mówi się ‘sznieg’, a nie śnieg, bo wszystkie dziewczynki w harcerstwie mówiły ‘sznieg’, a nie śnieg. Tym samym potwierdziła, że – czy to się rodzicom podoba, czy nie – w pewnym okresie życia grupa rówieśnicza jest najważniejsza. Możni o tym wiedzą i dlatego posyłają swoje dzieci do szkół prywatnych.

Świadomość tego, że polski jest taki trudny, a my go opanowaliśmy bez problemów, powinna nam przysporzyć wiary w siebie i ciągle uczyć się tego pięknego języka, ciągle go doskonalić. Bo czyż jest coś piękniejszego dla ucha i dla ducha?

MichalinkaToronto@gmail.com Toronto, 9 marca, 2024