Osiągnięcie tego celu wymagałoby ogromnej rozbudowy mocy wytwórczych energii elektrycznej i infrastruktury stacji ładowania
Badanie Instytutu Frasera opublikowane w marcu wykazało, że obsługa większego obciążenia generowanego przez samochodu elektryczne wymagałoby albo 13 nowych dużych elektrowni gazowych, albo równowartość 10 nowych megaelektrowni wodnych o wielkości wzniesionej za 16 miliardów dolarów elektrowni wodnej C w Kolumbii Brytyjskiej. Tymczasem prawie wszystkie opłacalne elektrownie wodne zostały już zbudowane. Ponadto uzyskanie zgody środowiskowej dla obiektu C zajęło 10 lat, a jego budowa – kolejne 10 lat.
Pozostają elektrownie gazowe. Jednak zasilanie pojazdów elektrycznych gazem ziemnym byłoby nonsensowne z punktu wodzenia zerowej emisji.
Koszt budowy i eksploatacji 13 nowych elektrowni byłby ogromny. Kto by za to zapłacił? Oddzielenie rozliczeń za energię według źródła jest praktycznie niemożliwe, dlatego trzeba je uwzględnić w istniejących stawkach za energię elektryczną. Zwiększyłoby to koszty dla kanadyjskich przedsiębiorstw, z których wiele już teraz boryka się z trudnościami. Mogłoby to nawet skłonić umęczonych inflacją obywateli do wyjścia na ulice, z truckami, lub bez.
Jedyną alternatywą byłyby ogromne ogólnokrajowe dotacje na energię w kraju i tak już dźwigającym ogromny dług publiczny.
Następnie należy rozważyć bezpośrednie dotacje na pojazdy elektryczne. Rząd federalny zapewnia dotację w wysokości 5000 dolarów na każdy pojazd elektryczny zakupiony w Kanadzie. A zasilenie wszystkich nowych pojazdów elektrycznych, jeśli ludzie je kupią, wymagałoby znacznej rozbudowy stacji ładowania. W tym przypadku podatnicy również „idą na ratunek” w ramach wartego 680 milionów dolarów „Programu infrastruktury pojazdów o zerowej emisji” – i to po tym, jak rząd federalny wydał już ponad miliard dolarów, „aby uczynić pojazdy elektryczne bardziej przystępnymi cenowo, a ładowarki bardziej dostępnymi dla Kanadyjczyków”.
Oprócz hojności podatników nowa zachęta dotycząca łańcucha dostaw pojazdów elektrycznych zapewnia 30-procentową ulgę podatkową na montaż pojazdów, produkcję akumulatorów i zakup materiałów (np. litu, kobaltu i manganu) stosowanych w katodach zapewniających działanie akumulatorów. Została on zaprojektowana dla niedawno ogłoszonej fabryki Hondy wartej 15 miliardów dolarów, ale ma również zastosowanie do innych nowych projektów.
Jeśli jeszcze nie kręci Ci się w głowie, od próby ogarnięcia ogromnej skali hojności podatników dla branży pojazdów elektrycznych, warto pomyśleć o kolejnej ogromnej dotacji: bezpłatnym korzystaniu z dróg. My, karygodni kierowcy pojazdów benzynowych i diesli, płacimy wysokie podatki paliwowe. Z raportu Kanadyjskiej Federacji Podatników na temat uczciwości w zakresie podatku gazowego za rok 2022 wynika, że kanadyjscy kierowcy płacą średnio 55 centów za litr benzyny. Połączenie tych informacji z danymi kanadyjskiego urzędu statystycznego pokazującymi całkowite zużycie paliwa na poziomie 42,5 miliona litrów oznacza, że kanadyjscy kierowcy zapłacili ponad 23 miliardy dolarów podatku od użytkowania dróg.
Tymczasem kierowcy pojazdów elektrycznych nic nie płacą.
Oprócz oczywistej niesprawiedliwości, nakaz Ottawy dotyczący pojazdów elektrycznych miałby stopniowo usuwać z dróg pojazdy benzynowe i wysokoprężne. Kiedy ich już nie będzie, kto zapłaci za utrzymanie dróg, po których będą jeździły pojazdy elektryczne?
Na koniec zasadnicze pytanie: czy przejście na pojazdy elektryczne przyniesie jakiekolwiek korzyści dla środowiska? Badanie Międzynarodowej Agencji Energetycznej pokazuje, że aby spełnić międzynarodowe zobowiązania dotyczące pojazdów elektrycznych, świat będzie potrzebował nie mniej niż 388 nowych kopalni litu, niklu i kobaltu. Jednak czas pomiędzy wejściem przepisów w życie, a faktyczną produkcją wynosi od sześciu do dziewięciu lat w przypadku litu i od 13 do 18 lat w przypadku niklu. A do roku 2035 pozostało już tylko 11 lat.
A co z kosztami ludzkimi wszystkich tych kopalń? Większość minerałów ziem rzadkich występuje obecnie w krajach rozwijających się, a połowa w Afryce, gdzie aż nazbyt powszechne są doniesienia o pracy dzieci i innych przypadkach łamania praw człowieka.
Zespół badaczy z Northwestern University zbadał wpływ wydobycia kobaltu w Demokratycznej Republice Konga i odkrył , że ma ono „straszny wpływ na dobrostan ludzi”.
Zatem odpowiedzią na pytanie: Czy przejście na pojazdy elektryczne przyniesie korzyści środowiskowe netto? Jest głośne NIE. Koszt ludzki prób osiągnięcia celów w zakresie pojazdów elektrycznych będzie bardzo negatywny. Już same te czynniki sprawiają, że wprowadzenie w Ottawie zakazu dla pojazdów benzynowych jest wysoce nieprawdopodobne. Ale największym powodem niepowodzenia jest to, że ludzie tego nie chcą.
Doniesienia jakie pojawiły się ostatnio mówią o spadku sprzedaży pojazdów elektrycznych i to pomimo dotacji rządowych i obniżek cen ze strony firm.
Rządy odkrywają, ku swemu przerażeniu i uldze obywateli, że – jak sam Adam Smith ujął to w swojej książce The Theory of Moral Sentiments z 1759 r. – „ludzie nie są figurami szachowymi, które można przestawiać ręką od góry”.
Gwyn Morgan
Troy Media