Zabiegamy u władz m. st. Warszawy o zgodę na odbudowę Pomnika Wdzięczności Ameryce (PWA) na Skwerze Hoovera przy Krakowskim Przedmieściu” – powiedziała mi Halina Niemiec – inicjatorka tego projektu i przewodnicząca Społecznego Komitetu Odbudowy PWA, podczas niedawnego spotkania. Chcemy przywrócić jeden z najważniejszych symboli przyjaźni i sojuszu polsko-amerykańskiego – pomnika, który ufundowało wdzięczne społeczeństwo polskie w roku 1922. Ponad rok temu skierowaliśmy pismo do prezydenta m. st. Warszawy, które zgodnie z procedurami trafiło do Biura Konserwatora Zabytków, a biuro z kolei rozpoczęło proces wysyłania pism do różnych biur podległych prezydentowi Warszawy.

W dziejach nowożytnych Europy nie zdarzyło się wcześniej, aby jeden kraj oddał tyle dóbr dla drugiego. Stany Zjednoczone wspierały wiele krajów, a Polska otrzymała 20% wszystkich darów. Dziennikarze „Rzeczypospolitej” policzyli, że do 1 czerwca 1921 r. przekazano tyle wagonów żywności, że połączone razem utworzyłyby pociąg długości 68 km.

A w okresie wojny z bolszewicką Rosją Stany Zjednoczone udzieliły Polsce pomocy wojskowej i humanitarnej. Pożyczka w wysokości 176 mln dolarów, umożliwiła Polsce zakup ok. 200 czołgów, 300 samolotów, wielu materiałów wojennych oraz żywności.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Nic więc dziwnego, że Pomnik Wdzięczności Ameryce, dłuta Xawerego Dunikowskiego, został ufundowany ze składek społeczeństwa polskiego, wdzięcznego za wsparcie polskiej niepodległości oraz ogromną pomoc humanitarną, realizowaną przez Amerykańską Administrację Pomocy (American Relief Administration, ARA) w latach 1919-1922, a kierowaną przez Herberta Clarka Hoovera, przyszłego prezydenta (1929-1933).

Pomnik został usytuowany w Warszawie, na Skwerze Herberta Hoovera przy Krakowskim Przedmieściu 60 w obecności ok. 150 tys. osób. I składał się z 2 części: górnej (rzeźba dwóch kobiet tulących małe dzieci) i dolnej (fontanna). Rzeźba kobiet wykonana została w dwukolorowym piaskowcu, symbolizując Polskę i Amerykę. Miał wysokość ok. 4 m. Na cokole fontanny znajdowały się napisy. Autorem oprawy architektonicznej fontanny był Zdzisław Kalinowski. Niestety, po 8 latach, posąg osadzony w fontannie musiano rozebrać z powodu powolnego rozpadania się piaskowca, z którego był wykonany. Miasto planowało szybką jego odbudowę. Niestety, inne pilne wydatki, a następnie II wojna światowa, uniemożliwiły realizację tego planu. Postument, w postaci misy, przetrwał do 1951 r.I od wielu lat, w różnych środowiskach, trwają „przymiarki” i trwa dyskusja nt. rekonstrukcji pomnika. Może wreszcie nadszedł czas, aby zrealizować ten nasz moralny i honorowy obowiązek? A wynika on z wdzięczności za pomoc w odzyskaniu Niepodległej Ojczyzny w 1918 r. oraz za organizowanie sierocińców, karmienie głodnych polskich dzieci, za tysiące „kuchni Hoovera”, za 700 tys. par bucików, które w odruchu serca sprowadził do Polski Hoover, widząc bosonogie dzieci podczas parady na Polu Mokotowskim oraz wiele, wiele innych rzeczy. Czyżby więc historia amerykańskiej pomocy sprzed ponad 100 lat została zapomniana?

* * * * *

Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Wdzięczności Ameryce afiliowany został przy Towarzystwie Przyjaciół Warszawy. Jego przewodniczącą została pani Halina Niemiec – historyk z wykształcenia, dyplomowany nauczyciel, varsavianistka, autorka i współautorka licznych publikacji historycznych i przewodników warszawskich. Od wielu też lat zajmująca się upamiętnieniami walk narodu polskiego – m.in. Szarych Szeregów czy żołnierzy Pułku AK „Baszta”. Jest inicjatorką projektu odbudowy Pomnika Wdzięczności Ameryce (od 2023 roku).

Jako wieloletnia członkini Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, pełniła funkcję wiceprezesa Oddziału Powiśle a obecnie zastępcy przewodniczącego Komisji Historycznej TPW. Przez lata prowadziła Kursy Varsavianistyczne dla młodzieży, organizowała rajdy piesze dla szkół warszawskich.

* * * * *

Jednym z jej wielu współpracowników jest dr Nick Siekierski – syn znanego dr. Macieja Siekierskiego, emerytowanego kustosza zbiorów europejskich przy Instytucie Hoovera w Stanford University, gdzie pracował przez prawie 40 lat. Dzięki, m.in. mojemu ojcu, powstał ten kamień, który jest obecnie na skwerze od 1992 roku. Tam właśnie, za nim, albo dalej w kierunku Figury Matki Boskiej Pasawskiej (dzieło rzeźbiarza i architekta Józefa Bellottiego) można będzie postawić PWA – włączył się do naszej niedawnej rozmowy Nick Siekierski, który zamieszkał na stałe w Warszawie. Nie rozpoczęła się jeszcze, tak naprawdę, dyskusja społeczna na temat lokalizacji PWA. Dużo natomiast rozmawiamy na ten temat w gronie naszego komitetu. Nie podjęliśmy też żadnej ostatecznej decyzji w sprawie lokalizacji pomnika. Mamy jednak nadzieję, że zapadnie ona niedługo. Trzeba byłoby pomyśleć też o potrzebnych na ten cel funduszach. Jest tylko wstępna wycena. Według niej koszty mogłyby wynieść od ok. 300 tys. do 2,5 mln zł. Zależy z jakiego to będzie surowca. Nasz pomysł przywrócenia tego pomnika łączył by się z rewitalizacją Skweru Hoovera. I może nasz pomnik to będzie ten pierwszy krok w tę właśnie stronę (rewaloryzacji). Myślę, że miasto zdaje sobie sprawę, że jest to bardzo prestiżowe miejsce i trzeba z tym coś jednak szybko zrobić. Ameryka to najważniejszy przecież sojusznik Polski. I teraz to najważniejszy czas, aby przypomnieć Polakom, że mamy za co być naprawdę wdzięczni.

rozmawiał Leszek Wątróbski

fot: Leszek Wątróbski

konto bankowe PWA:

23 1020 1156 0000 7702 0059 4648

tytułem: Odbudowa Pomnika Wdzięczności Ameryce

adres do korespondencji: pwa@tpw.org.pl

* * * * *

W okresie I wojny światowej Stany Zjednoczone pomagały Polsce, a tuż po niej tę rolę kontynuował, American Relief Administration (ARA, wspierał żywnością i odzieżą ok. 200 mln poszkodowanych na całym świecie. Częścią ARA był Fundusz dla Dzieci Europy. Znaczna część tej pomocy przeznaczona została dla Polski, szczególnie dla polskich dzieci. Tylko w ciągu 6 miesięcy 1919 r. do naszego kraju dotarło z USA 254 tys. ton żywności, 6 tys. ton odzieży oraz 63 mln USD.

Ziemie polskie zniszczone w wyniku działań wojennych i obrabowane przez okupacyjne wojska, znajdowały się w tragicznym stanie. W niewyobrażalny sposób cierpiała ludność, która wymagała natychmiastowej pomocy. Stany Zjednoczone pomoc dla Polski przesyłały statkami do Gdańska, skąd koleją oraz barkami rozwożona była po całym kraju. Niemcy, jak mogli, przeszkadzali akcji pomocy, kradnąc i utrudniając ekspedycję. Robili wszystko, aby doprowadzić do zlikwidowania Amerykańskiej Misji Żywnościowej, która w Polsce funkcjonowała z ramienia ARA. Działo się to bezpośrednio po zakończeniu I wojny światowej, ale przed inwazją bolszewickiej Rosji na Polskę. Działania wojenne 1920 r. dopełniły zniszczeń kraju i nieszczęść jego mieszkańców. O skali biedy ówczesnej Polski świadczą, m. in. oficjalne dokumenty, takie, jak raporty i komunikaty naczelnych władz wojskowych o sytuacji wewnętrznej Polski w latach 1919-1920 (Wydawnictwo Wyższej Szkoły Humanistycznej im. A. Gieysztora w Pułtusku). Są to dokumenty pochodzące m. in. ze Sztabu Generalnego oraz Ministerstwa Spraw Wojskowych. Z zebranych informacji wyłania się obraz Polski niewyobrażalnie biednej. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że w okresie wojny z Rosją, państwo polskie robiło wszystko, aby zabezpieczyć chociażby minimalne potrzeby wojska, toteż czytając te dokumenty, łatwo sobie wyobrazić jak katastrofalne warunki bytu miała ludność cywilna, a szczególnie dzieci. Przykładem ilustrującym biedę także w wojsku, o które przecież szczególnie dbano, niech będzie „Komunikat Informacyjny” nr 4(71) z 17 stycznia 1920 r., w którym napisano: „W baonie zapas. 33 pp brak dla około 25 proc. żołnierzy butów i spodni, tak że ci siedzą w koszarach boso i w kalesonach”. Inny przykład dotyczący stacjonującego w Warszawie słynnego pułku kawalerii („Komunikat Informacyjny” nr 9 (76) z 7 lutego 1920 r.): „W koszarach 1 pułku szwoleżerów przy ul. Ułańskiej (obecnie Szwoleżerów) panuje zimno i brud. Żołnierze nie pobierają żadnych tłuszczów, marmolady, serów ani papierosów i zmuszeni są dokupywać sobie jedzenie. (…) Żołnierze nie otrzymują bielizny ani butów, posterunki zwyczajnie ubrane, podczas mrozów odmrażając ręce, nogi i uszy. Z powodu braku bielizny na zmianę, nie można usunąć zawszenia”.

Sytuacja polskiej prowincji była rozpaczliwa, nawet jeszcze parę lat po wojnie (ok. 1926 r.). Ilustruje to m. in. relacja Władysława Grzelaka zawarta w jego książce („Łódką z biegiem Wisły”): „Józefów, położony na wapiennym wzgórzu, przy ujściu rzeczki Urzędówki, jest tak straszliwie zrujnowany i opuszczony, jak gdyby dopiero wczoraj przeciągnął nad nim huragan wojny. Prawie wszystkie domy, budowane z kamienia wapiennego – leżą w gruzach. Ludzie gnieżdżą się w jakichś okropnych norach. Wszędzie stosy gruzu i śmieci. Brud, nieprzyjemny zapach, nędza i rozpacz!”

Amerykańska pomoc humanitarna, kierowana przez Hoovera, trwała do czerwca 1922 r. Obejmowała dostawy zboża, mleka, tłuszczów, odzieży oraz sprzętu technicznego. Nakierowana była szczególnie na ratunek niedożywionych dzieci i karmiących matek. Szacowano, że 47% dzieci w Polsce jest poważnie zagrożonych chorobami. ARA niosła także wsparcie innym potrzebującym – repatriantom, nauczycielom, studentom, emerytom.

Pomoc żywnościowa, realizowana w Polsce, uratowała od śmierci setki tysięcy dzieci. Pomyślana była jako dożywianie i miała stanowić uzupełnienie (do poziomu normy) tego, co dziecko powinno otrzymywać w domu. Standardowa porcja z lat 1919-1922 dla dzieci w wieku od 3 do 15 lat, to: mąka – 62 g, fasola – 35 g, ryż – 20 g, mleko – 22 g, tłuszcze – 10 g, cukier – 15 g, kakao – 3 g, łącznie – 167 gramów, tj. 624 kalorie. Akcją objęto ok. 1,3 miliona najmłodszych mieszkańców Polski.

Niezależnie od pomocy dzieciom, ARA, kierowana przez H. Hoovera, dostarczyła do Polski odzież i urządzenia techniczne, w tym, m. in. 700 tysięcy par butów oraz tyleż płaszczy (odbierając w 1919 r. defiladę na Polu Mokotowskim bosonogich i nędznie ubranych dzieci Hoover natychmiast zatelegrafował do USA o te dary.)

Polska była wdzięczna Ameryce za wstawiennictwo polityczne w sprawie odzyskania niepodległości oraz powojenną pomoc humanitarną, a szczególnie Herbertowi Hooverowi, który nią kierował. Hoovera cenił Józef Piłsudski i spotykał się z nim wielokrotnie. Symbolem wdzięczności Ameryce był pomnik odsłonięty 29 października 1922 r. na skwerze (obecnie imienia Hoovera) przy Krakowskim Przedmieściu. Pomnik przedstawiał dwie kobiety z dziećmi na ramionach. Autorem rzeźby był Xawery Dunikowski, który inspirował się swoimi wcześniejszymi pracami, m.in. rzeźbą Kobiety Kartagińskie.

Warszawski pomnik, wykonany został z kiepskiej jakości piaskowca, toteż już w 1925 r. zaczął się rozpadać, co doprowadziło w 1930 r. do jego demontażu. Cokół pomnika przetrwał wojnę i został usunięty w 1951 r. Całkowita wysokość pomnika (z cokołem) – wynosiła 4 m, a figury ok. 2,5 m. Autorem cokołu był Zdzisław Kalinowski. Gdy po II wojnie światowej (1946 r.) H. Hoover odwiedził Polskę, był także w Warszawie, gdzie obejrzał, m. in. miejsce, w którym stał pomnik Wdzięczności Ameryce i jego pozostałość – misę.

W dowód wdzięczności za zasługi, w 1922 r. ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Thomas Woodrow Wilson odznaczony został Orderem Orła Białego. W 1922 r. Herbert Hoover otrzymał Honorowe Obywatelstwo Rzeczypospolitej. Za istotny jego wkład w poprawę zdrowotności społeczeństwa polskiego, Uniwersytet Jagielloński przyznał mu tytuł doktora medycyny. Hoover obsypany był w latach międzywojennych niezliczonymi dowodami wdzięczności polskiego społeczeństwa oraz różnych polskich instytucji i stowarzyszeń; m. in. został Honorowym Obywatelem m. stołecznego Warszawy, Honorowym Obywatelem Lwowa, Honorowym Członkiem PCK oraz Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.

Szczególne podziękowanie dla całego narodu amerykańskiego miało miejsce w 1926 r. Wówczas to Leopold Kotnowski przekazał w Białym Domu „Polską Deklarację o Podziwie i Przyjaźni dla Ameryki”. Był to zbiór 111 tomów zawierających pozdrowienia i podpisy przedstawicieli wszystkich szczebli władz II Rzeczypospolitej oraz ok. 5,5 miliona podpisów uczniów polskich szkół.