Winston Churchill miał kiedyś powiedzieć, Nothing in life is so exhilarating as to be shot at without result. Co można przetłumaczyć, że nie ma na świecie nic bardziej ekscytującego, niż to, gdy ktoś do ciebie strzela, a ty widzisz, że nie trafia. Ponoć potwierdza to wiele osób, którym, jak to się mówi, kula świsnęła koło ucha.
Właśnie tak świsnęła kula prezydentowi Trumpowi i stąd zrozumiałe jeszcze bardziej są jego gesty po zamachu.

Dziwny to zamach. Komentując to, co można przeczytać w publicznej domenie trzeba zauważyć, że to był śmiech na sali, a nie ochrona prezydenta, a więc albo umyślnie rzecz zaniedbano, albo co gorsze, po zmianach DEI (dywersyfikacji i inkluzywności) wprowadzanych w wojsku i służbach, ich poziom pracy rzeczywiście tak właśnie wygląda, jak w Butler. Doszło do tego, że w sieci robi furorę nagranie jednego Murzyna, który radzi trumpowi skorzystanie z ochrony chłopaków z dzielnicy. „ Bo wtedy na pewno do czegoś takiego by nie doszło”, Dodaje, że w przeciwieństwie do alfabetowych agencji wielu czarnych go lubi i będzie go dobrze chronić

Druga rzecz dziwna to postać zamachowca, który okazał się tak „odizolowany i samotny”, że mediom trudno znaleźć kogokolwiek kto mógłby coś o nim powiedzieć, a na dodatek był postacią zupełnie nieobecną w mediach społecznościowych oraz tak skrytą, że nie pozostawił po sobie nawet kartki z jakimś uzasadnieniem czy wyjaśnieniem, choć mógł z dużym prawdopodobieństwem zakładać że kończy życie. Samotny czyli idealny w koncepcji, że na nim ślad się urywa i nie ma co szukać mocodawców. Jeśli zaś założymy, że zamach był przygotowywany profesjonalnie, to dziwi fakt że nie trafił. 200 – 300 metrów to dla wyszkolonego strzelca to żadna odległość do nieruchomego celu. Człowieka zabić jest łatwo, choć mając w pamięci zamach na prezydenta Fico a teraz Donalda Trumpa można uznać, że rzeczywińcie to Pan Bóg „kule nosi”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Efekt zamachu był piorunujący, Trump stał się bohaterem Ameryki, a jego zdjęcie z podniesioną zaciśniętą pięścią już przeszło do historii. Jego przeciwnicy sugerujący, że „sam się na siebie zamachnął” wyszli na ujadające kundelki.

Na dodatek, dzień później sąd oddalił jedną z wagowo ważnych spraw przeciwko niemu i droga do władzy stoi przed nim otworem. Czy coś może się zdarzyć aby zmienić dzisiejszą pewność? Oczywiście drugi zamach, ale to naraziłoby USA na coś z pogranicza wojny domowej.

Jedno jest pewne; globalistyczne elity nie kontrolują wszystkiego, bo nie są Panem Bogiem, patrząc zaś na ich zadufanie można spokojnie zakładać, że głupota nie jest im obca.
Po to aby Ameryka mogła się odbudować, musi obecnie wycofać się na z góry upatrzone pozycje i uznać swą ograniczoną, zmniejszoną rolę w wielobiegunowym świecie.
W pierwszej kolejności zaś musi naprawić ludzi; wymyślić i rozpropagować etos nowej Ameryki, zjednoczonej we wspólnego celu, wynaleźć swą nową misję. Stara się skończyła. Amerykanie mają mało dzieci, które na dodatek bawią się w paszczy narkotykowego potwora, edukacja leży, produkcja przemysłowa takoż co sprawia, że luka między aspiracjami rodem jeszcze z poprzedniej epoki pax americana, a rzeczywistością jest kosmiczna.

Do tego dochodzi działalność co najmniej kilku „piątych kolumn”, chińskiej dywersji, izraelskiego lobby i głupota DEI rozlewająca się po wielkich korporacjach.
Prezydent nie będzie miał lekko i dobrze byłoby gdyby wokół niego skupił się „naród”, bo tylko tak, może podejmować bolesne i niepopularne decyzje. Czy Trump jest zatem spoza systemu czy też nową propozycja polityczna tegoż?

Andrzej Kumor