14 lipca. Ludzie pojawiają się w niewielkiej Domostawie już od świtu. Wsi, o której wielu z nas może nie usłyszałoby nigdy w życiu. Gdzieś siedem kilometrów przed celem, na drogach dojazdowych zaczynają się korki. Powoli przesuwamy się do przodu, wyprzedzają nas jedynie motocykliści.
Po drodze dzieją się malutkie cuda. Najpierw pogoda. W ciągu ciężkich upalnych i wilgotnych dni, niedzielne przedpołudnie, po porannej burzy, robi się nagle znośne. Potem, gdy dojedziemy samochodem tak daleko jak tylko się da, pojawia się w miasteczku kościółek. Służby porządkowe kierują nas na parking z tyłu i jest tam jeszcze kilka wolnych miejsc. Następnie jakieś półtorej kilometra na piechotę, drogą i na koniec przez las. Otwiera się wielka przestrzeń między szpalerami sosem i już widać pomnik, który znaliśmy poprzednio tylko ze zdjęć. Cały ten obszar jest pełen ludzi i polskich flag; mówi się o kilkunastu a nawet o 20-tysiącach osób. Nie dopchamy się do samego pomnika. Odbywa się właśnie msza, stoją grupy kombatantów, tysiące osób, które nie mogą i nie chcą zapomnieć tego co działo się na Wołyniu osiemdziesiąt lat temu. Są też transparenty. Bardzo niewygodne, bo uderzające w twarz prawdą, o tamtejszej zbrodni na Polakach.
Po drodze, w tłumie spotykamy redaktora Sumlińskiego. Na tiktoku furorę robi film malca śpiewającego trzy zwrotki polskiego hymnu.

W oficjalnych uroczystościach głos zabierze wiele osób. Zabrakło jednego – Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Ten niezłomny bojownik o prawdę historyczną i o ludzką godność pomordowanych nie doczekał. Odszedł pół roku temu. Podobnie, nie doczekał sam autor rzeźby, Andrzej Pityński.

Jest za to redaktor Gadowski – to dzięki jego informacjom jesteśmy dzisiaj tutaj. Są też przedstawiciele Konfederacji; chyba jedynego ugrupowania, które się tu oficjalnie pojawiło. Oczywiście są księża, ale jak podsumuje sytuację dziennikarz na pewnym youtubowym portalu, ta wielka uroczystość – małe, ale i wielkie zwycięstwo prawdy i sprawiedliwości, odbyła się „bez Premiera, bez Prezydenta, ale też bez Biskupa”. Polsat w swej relacji wspomni o „pomniku nienawiści”. Inne stacje, jak „TV Ziemia Przemyska” będą w swych doniesieniach obiektywne.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Tą nieobecność władz można by odczytać jako jakiś niepokojący sygnał rozdźwięku między tym co jest ważne dla społeczeństwa, a tym co obecnie wydaje się być meritum naszej oficjalnej polityki w stosunku do wschodniego sąsiada.

Leszek Dacko