Spacerując po ocienionych starymi drzewami uliczkach torontońskiego Kapuścianego Miasteczka (Cabbagetown), natknęłam się na rozrzucone na chodniku dojrzałe, czarne owoce morwy, wokół których kręciło się stado wróbli i gołębi. Widok ten przeniósł mnie w krainę wspomnień o Milanówku- miasteczku bogato zadrzewionym właśnie białą i czarną morwą (mulberry). Nasadzenie tymi drzewami było niezbędne do hodowli jedwabników, gdyż liśćmi morwy odżywiają się ich gąsienice, przekształcające się następnie w kokony, a w każdym kokonie produkowana jest drogocenna nić o długości do 1.5 km. Nici te stanowiły surowiec do tkania słynnych milanowskich jedwabi.
Milanówek- kilkunastotysięczne miasteczko oddalone o 30 km od Warszawy, był stolicą polskiego jedwabiu przez niemal sto lat, do lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Rodzeństwo Witczaków założyło tu w 1924 roku Stację Doświadczalną Jedwabnictwa, która przekształciła się w instytucję przemysłową, produkującą klasyczne tkaniny jedwabne, taftę, krepę, kupony sukienkowe, apaszki, krawaty itp. Po wojnie zakład Witczaków został upaństwowiony, a jego witryną reklamową stał się sklep firmowy “Milanówek“, przy ul. Chmielnej w Warszawie, gdzie barwne, ręcznie malowane materiały i szale stały się symbolem luksusu w siermiężnej rzeczywistości PRL-u. Oprócz jedwabiu, Milanówek zasłynął również produkcją cukierków krówek-ciągutek ( milky cream fudge ). Prywatna fabryka Pomorskiego, w rękach trzeciej generacji właścicieli, produkuje nadal krówki według niezmienionej receptury założyciela firmy w 1924 roku.

A oto prosty, domowy przepis na ciągutki

Tylko 4 składniki:
2 szklanki pełnego mleka
2 szklanki cukru
100g masła
15g cukru waniliowego
Wszystkie składniki podgrzewamy w garnku o grubym dnie, często mieszając, aż masa zgęstnieje i uzyska brązowy kolor, wylewamy ją do pojemniczków na kostki lodu i schładzamy. Dzieje współczesnego Milanówka rozpoczęły się w 1899 roku, kiedy to właściciel majątku Milanówek dokonał parcelacji folwarku i w połączeniu z podziałem dwóch innych majątków zaczęła się sprzedaż działek budowlanych mieszkańcom Warszawy. Dogodny dojazd koleją warszawsko- wiedeńską, dobry klimat i stosunkowa taniość parceli, sprawiły, że chętnie osiedlała się tu inteligencja warszawska- urzędnicy, prawnicy, artyści, dziennikarze. Pojawiły się piękne, murowane wille w stylu tradycyjnego historyzmu i odmian stylu narodowego, otoczone dużymi ogrodami i zagajnikami. W okresie międzywojennym nastąpiła szybka rozbudowa gminy; był już klub tenisowy z 5 kortami i kąpielisko ( oba działają do dzisiaj ), kino, Teatr Letni, czytelnie, kościół Św. Jadwigi i około 100 sklepów.
Większość obszaru przedwojennego Milanówka wpisana jest do krajowego rejestru zabytków jako zespół urbanistyczno- krajobrazowy; liczy on około 400 willi i budynków o wartościach historycznych.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Nieoceniony wkład w życie miejscowej społeczności wniosły Siostry Urszulanki, które w 1942 roku objęły piękną wille neoklasycystyczną “Matulinek “ z olbrzymim otaczającym ją parkiem. W czasie okupacji niemieckiej przyjmowały do internatu dzieci z getta żydowskiego w Warszawie, prowadziły tajne nauczanie i katechizację. Tu po wojnie mieściło się przedszkole, wydawane też były obiady domowe- w lecie w cieniu rozłożystych, starych dębów. Do przedszkola chodziłam sama, w wieku 5- 6 lat, z przysłowiowym kluczem na szyi; a po powrocie do opustoszałego podczas nieobecności pracujących rodziców domu, moim strażnikiem był olbrzymi kundel Bajbus. Takie to były czasy sielskie, anielskie..Siostry nadal rezydują w Milanówku, prowadząc przedszkole, katechizację i seminaria katolickie.

Urszulanki zajmują się też administracją cmentarza parafialnego. Jest na nim grobowiec Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego- pisarza i podróżnika, zagorzałego przeciwnika komunistów. Autor “Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów“ w 1930 roku wydał powieść “Lenin”, obnażającą prawdę o rewolucji październikowej i rolę w niej Lenina jako agenta wywiadu niemieckiego. Nawet po śmierci szykanowany, był tak znienawidzony przez NKWD, że rozkopano jego grób w Milanówku aby się upewnić, że rzeczywiście nie żyje. Jego dorobek literacki, całkowicie zamilczany w PRL, wrócił do oficjalnego obiegu po 1989 roku.
Historyczny spacer po Milanówku to szlak po miejscach pamięci i śladach II wojny światowej. W mieście, w warunkach ścisłej konspiracji, prowadzone było tajne nauczanie na poziomie podstawowym i licealnym ( willa “ Lusia “, willa “ Romin “, willa “Morawianka“ ) w którym uczestniczyło 56 nauczycieli, w latach 1940-1945. W konspiracyjnych zastępach działali harcerze i harcerki, zasilający Szare Szeregi w walce z okupantem. Bardzo rozbudowana była siatka Armii Krajowej, magazyny broni, tajne radiostacje i podziemne drukarnie. Od października 1944 roku, po Powstaniu Warszawskim, w Milanówku osiadła Delegatura Rządu RP. Wszystko to sprawiło, że Milanówek znany był jako “mały Londyn“. Zdecydował o tym fakt zamieszkiwania na terenie miasta wielu przedwojennych wojskowych emerytów (w tym kilku generałów), skład społeczno- narodowościowy ludności-była to głównie inteligencja polska o poglądach prawicowych i centroprawicowych, choć nie brakowało też zaangażowanej w sprawy kraju lewicy i patriotyczne wychowanie młodzieży przez harcerstwo i organizacje społeczne.

Po wojnie nadeszły dla miasta ciężkie czasy. Państwowy rabunek własności prywatnej, przymusowe kwaterunki lokatorów w willach, brak pieniędzy z niepłaconych właścicielom czynszów, powodowało popadanie w ruinę nieremontowanych siedzib. Przed i po tzw. transformacji ustrojowej przez Milanówek przetoczyła się fala bandytyzmu, czego najlepszą ilustracją była sprawa willi “ Chimera “, szeroko opisywana w swoim czasie w “ Rzeczpospolitej “. Kwaterunkowy lokator, chcąc przejąć ją na własność, spowodował śmierć co najmniej 4 osób – potencjalnych kupców i samych właścicieli. Jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa był cały czas kryty przez miejscową milicję i prokuraturę, a wpadł dopiero w wyniku prowokacji Komendy Głównej Policji w Warszawie, gdy chciał kupić broń do zamordowania synów właścicieli. Wypalona ruina willi “Chimera“ nadal straszy na ul. Dębowej.

W chwili obecnej Milanówek odzyskał swoje piękno miasta-ogrodu. Wrócili tu artyści i inni przedstawiciele wolnych zawodów jak wspaniały, niedawno zmarły poeta Jarosław Marek Rymkiewicz, czy znana choć niekoniecznie specjalnie szanowana aktorka Janda Krystyna.
A w tradycji i historii Milanówek pozostaje dla nas milanowian “małym Londynem“.