Moim zdaniem, duży skandal. Otwarcie 33 Olimpiady w Paryżu, wniosło kilka nowych elementów. Niektóre z nich były neutralne, ktoś tak zdecydował, ktoś inny za to zapłacił, jeszcze ktoś inny  zatwierdził. Ktoś wykonał.

Można się spierać o to, czy otwarcie w pływających łodziach po Sekwanie z załogami poszczególnych państw było dobrym pomysłem na otwarcie >>>>Olimpiady. Na pewno, nowym. Do tej pory ekipy sportowe (i działacze) maszerowali po bieżni stadionu głównego prezentując się jak najlepiej. W specjalnie zaprojektowanych strojach, z flagami państwowymi – z tą/tym specjalnie wyselekcjonowanym  niosącym flagę państwa na czele otwierając pochód danego państwa. Uważnie i z dobrymi emocjami wypatrywaliśmy swoich. Wszystko to odbywało się w atmosferze radości i zdrowej sportowej rywalizacji. Tak było także na zakończenie olimpiady. Francuzi zdecydowali tym razem, że ekipy narodowe popłyną łodziami po Sekwanie, całe sześć kilometrów. Każda ekipa na swojej łodzi – a było tych łodzi 85. Państw więcej, więc niektórzy musieli łodzie ze sobą dzielić. I to jest to słowo klucz: dzielić. Podzielone i oddzielone były także poszczególne ekipy. O jakiej jedności sportowej może w takim wypadku być mowa? Na dodatek, niektóre ekipy były bardzo stłoczone, na przykład kanadyjska – gdzie machanie narodową chorągiewką groziło wypadnięciem z łódki. Wielu sportowców na łódkach było po prostu zniesmaczonych, przynajmniej tak można sądzić po wyrazie ich twarzy. Brak radości, brak dumy, brak zjednoczenia sportowego.

Czy to o to chodziło? Czy następnym krokiem będzie zakaz machania chorągiewkami narodowymi, bo to przeszkadza zasadzie wyrównania wszystkich z wszystkimi (oprócz elit oczywiście). Nie wiem, ale osobiście uważam, że powrót na stadion w dniu rozpoczęcia, jak i zakończenia olimpiady, jest konieczny. Tym bardziej, że większość ceremonii medalowych  odbywa się także na stadionie centralnym. No chyba Francuzi nie zamierzają dekorować sportowców na łodziach płynących Sekwaną? Choć kto wie, co im strzeli do łba.
Zgodnie z ideą stworzenia nowego człowieka z nowej ery po resecie, uważam, że wprowadzenie piosenki Lennona ‘Imagine’, było po prostu nieporozumieniem. Piosenka, jak piosenka. Piosenka jakich wiele, i nie jest to pierwszy tekst odnoszący się do niczego. Niczego? Nie ma nieba, nie ma religii, nie ma narodów, czyli nie ma nic. Pamiętam jak bracia mojej mamy śpiewali po jakichś capstrzykach ‘Zbudujemy nową Polskę, zbudujemy nowy świat, w którym wszystko będzie lepsze…’

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

I niestety nie było. Więc my to znamy z budowy okrutnego komunizmu, i od partyjniaków. Wszystko wtedy było zniwelowane do niczego, tylko oni i ich dialektyczna myśl marksistowska nie. Po prostu rzygać mi się wciąż chce, nawet po tylu latach na samo wspomnienie, choć przecież powinnam się stać bardziej wyrozumiała po tylu latach. Ale nie, nie mogę zapomnieć – bo czyż można zapomnieć takie podporządkowanie się komunistycznemu złu? Nie mogę zapomnieć szczególnie tym, którzy sami zapomnieli  o swojej przekrętce o 180 stopni, i poddali się chirurgicznej amnezji, tak jakby to nie oni donosili, żyli w fałszu i zakłamaniu, głosili matactwa ideologiczne, a wszystko to z wyższością i pogardą dla innych – ich zdaniem niższych, bo nie poddających się ideologii fałszu. I to jest nawet gorsze niż ci, którzy dalej stoją przy swoim, tak jak kiedyś.
Tak przynajmniej ja sądzę. I tu dochodzimy do istoty różnicy pomiędzy dziennikarzem, a kronikarzem. Jeśli jestem dziennikarką to mam swoje poglądy, komentarze i zapatrywania. Jeśli oczekuje się ode mnie bezpłciowego (czyli neutralnego) relacjonowania, to jestem kronikarzem. I tak się właśnie stało.

TVP zwolniła w tempie natychmiastowym dziennikarza, komentatora igrzysk w Paryżu, Przemysława Babiarza, za porównania piosenki Imagine Johna Lennona do komunizmu, w której to piosence świat bez nieba, narodów, religii to wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. Heh? Babiarz porównał tę wizję z piosenki Imagine do wizji komunizmu. I za to wyleciał, w trybie natychmiastowym. A nie powinien. I zgadzam się z nim (choć nie powinnam, bo był z TVP).

Kilka lat temu śpiewałam w znakomitym chórze i tam także padła propozycja zaśpiewania tego utworu. Zaprotestowaliśmy – było nas kilkoro. Poskutkowało. Może się komuś ta piosenka podobać, nic w tym złego nie ma, ale nie ma też nic złego w tym, że osobiście uważam, że słowa tej piosenki są po prostu kiczowate. Tak złe jak jeleń  na rykowisku.
Źle się dzieje, w państwie, w którym wywala się dziennikarzy za opinie, nawet jeśli jest to zła stacja telewizyjna.

I jeszcze jedna sprawa. Najważniejsza. Kpina i szyderstwo z obrazu Ostatniej Wieczerzy w Wieczerniku Leonarda da Vinci. Inscenizacja (jak na animatione na Kubie) z dziwnymi osobami (drag queens?) jest po prostu urągająca dobremu gustowi, a także obrażająca dla uczestniczących w Olimpiadzie chrześcijan, a także tych oglądających.
Dyrektor artystyczny ceremonii otwarcia igrzysk Thomas Jolly (nowa artystyczna elita nie tylko Paryża, ale i Francji) twierdzi, że miał to być symbol włączenia wszystkich. Naprawdę? Chyba raczej wyłączenia zdrowego rozumu, gustu, i szacunku dla odbierających.
Dodam tylko tyle z lokalnego podwórka, w  odniesieniu do wywieszania tęczowej flagi na pomniku świętego Jana Pawła II przed polskim bankiem na Roncesvalles. Takiej tęczowej flagi ci wojownicy z Toronto nie wywieszają przed synagogami, ani przed meczetami. Ze strachu?

Podobnie na Olimpiadzie. Szydzi się z historii Francji, z chrześcijaństwa, obala tradycje (przepływ łodzi po Sekwanie, zamiast tradycyjnego otwarcia na stadionie). Jakoś twórcom nie przyszło do głowy poszydzić z obecnych problemów Francji i Paryża.

Jakoś tak się utarło, że chrześcijan można lekceważyć i z nich szydzić. I tak jak napisałam wcześniej: wszystko to przecież zostało zaprojektowane, sfinansowane, zatwierdzone przez państwo francuskie, za cenę, bagatela 8 mld $ (US).
A miało być tak rycersko i tak sportowo!

Alicja Farmus
Millbridge, 28 lipca, 202