O interesy państw poza ich granicami dbają ministerstwa spraw zagranicznych z siedzibami w stolicach własnych państwa. Plus ambasadorzy czy konsulowie, ulokowani w państwach obcych.

Pewnie by nie tylko ruch uliczny ustawić po lewej stronie, Brytyjczycy urządzili sobie departament. Konkretnie: Biuro Spraw Zagranicznych Wspólnoty Narodów i Rozwoju, po ichniejszemu Foreign Commonwealth and Development Office. FCDO odpowiada szczególnie za “promocję interesów państwa za granicą”.

Tym tropem zdążając dalej: 28 lipca 1944 roku, a rzecz działa się w Londynie, ówczesny ambasador Rzeczypospolitej, hrabia Edward Bernard Raczyński, otrzymał z FCDO pismo, w którym urzędnik, w imieniu rządu brytyjskiego, odpowiedział na prośbę rządu II RP o poparcie ewentualnego powstania w Warszawie. Nasi przyjaciele odmówili, oświadczając, iż potrzebują na to zgody Rosji. Dwa dni później, w podobnej sprawie, poinformowali, że: “Uznanie Armii Krajowej za kombatantów jest utrudnione z powodu braku zgody Rosji”. Nie wytrzymałoby próby utrzymywanie, że oba oświadczenia złożono bez wiedzy ówczesnego premier brytyjskiego. “O wielu mężach stanu mówiło się, że byli dobrymi aktorami. O Churchillu chyba można powiedzieć, że w swych pamiętnikach jest aktorem doskonałym” – zauważał Stanisław Cat-Mackiewicz na łamach londyńskich “Wiadomości”, w wydaniu z trzeciego stycznia 1954 roku.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Tak czy owak, Powstanie eksplodowało. Na co Joseph Goebbels poczynił był uwagę o trwającej “katynizacji polskich elit”, a piątego października usta brytyjskiego premiera opluły świat frazą odnoszącą się do heroizmu ludności Stolicy. Źródła nie informują przy tym, czy w trakcie wygłaszania oświadczenia wargi Churchilla poczerwieniały choćby w minimalnym stopniu. W każdym razie on sam nie zakrztusił się, perorując o “niezachwianym współczuciu dla narodu polskiego”, zwłaszcza dla ludności Warszawy – “miasta szlachetnego”, któremu wyrządzono “straszliwe szkody”. Może podkreślmy: straszliwe, budzące grozę, niepowetowane, rozstrzygające (to również z całą pewnością) o dalszym losie Rzeczypospolitej.

***

Słucham? Było i minęło? Znaczy, ktoś pyta mnie o elity współczesne? Proszę. Pierwszy sierpnia 2020 roku. Facebook. Mateusz Morawiecki: “Powstanie Warszawskie było bohaterskim, okupionym ogromną daniną krwi, wyzwoleniem spod ludobójczej okupacji dużej części polskiej stolicy”. Irracjonalizm pełną twarzą. Jakie znowu wyzwolenie, skoro: “(…) niepodległa Polska w walczącej Warszawie trwała przez ponad dwa miesiące” (to też Morawiecki). I jeszcze krok premiera w stronę jawnego szyderstwa z Ofiar Powstania: “Wydarzenia sprzed 76 lat to dowód niezwykłej skali męstwa, determinacji i gotowości poniesienia ofiar przez Polaków walczących w obronie podmiotowości swojej ojczyzny”.
Znaczy, Polacy walczą, z determinacją, póki ich nie pozabijać? Albo inaczej: Polacy powalczyli, wywalczyli dwa miesiące “wyzwolenia”, a wszystko, o co walczyli, umarło wraz z nimi. Szyderstwo i kpina z Ofiar, powtarzam, jawne i prosto z mostu. Dwumiesięczne niespełna “wyzwolenie spod okupacji”. Plus nie rozpoznane należycie, dalekosiężnych reperkusji decyzji o podjęciu walki zakończonej klęską w wymiarze wojskowym oraz hekatombą ludności cywilnej.

W tym ostatnim kontekście posłuchajmy doktora teologii: “Oczywiście, walka z niemieckim okupantem z całą pewnością zasadniczo była wojną sprawiedliwą o tyle, o ile jej celem była walka o niepodległe państwo. Jednak cel nie jest – według katolickiej teologii moralnej – jedynym warunkiem wojny sprawiedliwej. Istotnym warunkiem jest także adekwatność zastosowanych środków. Skrajnym przykładem jest tzw. powstanie warszawskie, które należałoby nazwać rzezią warszawską, zresztą urządzoną na zamówienie dowódców Armii Krajowej. Otóż z całą pewnością nie spełniało ono kryteriów wojny sprawiedliwej, a to z tego powodu, że jego przewidywalnym skutkiem nie było wywalczenie niepodległego państwa, lecz jedynie śmierć rzeszy Polaków, zwłaszcza młodych, co na dziesięciolecia osłabiło naród i przyczyniło się do zapaści kulturowo-cywilizacyjnej, która miała miejsce w erze komunizmu”.

By the way: optymista z księdza doktora (ks. Dariusz Józef Olewiński, polecam blog: https://teologkatolicki.blogspot.com). Podnieśliśmy się z zapaści, a ja nie zauważyłem? Czy prędzej “era komunizmu” wciąż trwa?

***

Podsumowując: patrz po owocach? Czyli wydarzeń rozgrywających się we współczesności nie można oceniać ad hoc, tym bardziej, gdy usiłujemy ocenić je w wymiarze wspólnoty? No raczej. W skali wspólnoty dopiero z daleka widać więcej, historia jawi się nam jakby bardziej z szeroka. A to, ponieważ dopiero wówczas znamy konsekwencje minionego. Zatem dopiero wtedy pozwalają się one opisać się poprawnie. Dopiero wtedy możemy poddać je analizie, a w dalszej kolejności podjąć trud wnioskowania na temat czynników determinujących kształt przyszłości.
…Czym zakończyło się Powstanie Warszawskie? Klęską. Zawinione doprowadzenie do klęski to grzech śmiertelny. Elit i nacji. Ale do tego tematu wrócę już przy innej okazji oraz w nieco innym kontekście.

Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl