Przepraszam, za chaos – tak mógłbym zacząć opowieść o moim 16-dniowym pobycie w Ojczyźnie.
Rozmowy z ludźmi i obrazki z ulic w Polsce przechodzącej przyspieszony kurs politycznej poprawności, choć wciąż bardzo swojskiej, wyłaniają się z chaotycznych przejazdów i zdarzeń.
Polska jest droga, coraz droższa – w czas wakacyjny – wszystko kosztuje tyle samo lub trochę więcej niż u nas. Mimo to restauracje są pełne, a nad polskim morzem – tłumy. Jak kąśliwie stwierdził pan w kolejce do kawy „a mówią, że ludzie nie mają pieniędzy”…
Nad morzem jakoś mnie raziła duża liczba osób z tatuażem, chyba nawet było ich więcej niż u nas, a przecież niedługo przed wylotem, byliśmy na plaży w Grand Band. Nie wiem czy podobnie jest w całej Europie, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić do porysowanych ciał, zwłaszcza tych pięknych.
Drogi; rewelacja – bardzo dobre! Podobnie samochody; widać, że rodacy nie mają sentymentu do truposzy i raczej lubią się pokazać na drodze. U nas jest z tym różnie i jednak chyba częściej spotyka się złom na ulicy.
Pozostałości covidowe; w samolocie Air Canada do Brukseli cztery osoby niedaleko mojego miejsca i połowa stewardess miały maski na twarzy. W Polsce w kościele ksiądz miał płyn odkażający do rąk przy tabernakulum, a do rozdawania Komunii św. założył maskę…
Internet w telefonie; nie wszędzie działa dobrze, podobnie jak w Ontario, ale jakoś można sobie poradzić w wielu miejscach jest dostępne wi-fi.
Ronda rzeczywiście usprawniają ruch – a do tego, że drogi są wąskie można się przyzwyczaić. Na Pomorzu piękne starodawne trakty niebezpiecznie obsadzone drzewami i dużo rowerzystów, w Podkarpackiem, wąsko i na dodatek stromo.
Na północy i w środkowej Polsce wspaniałe lasy – cudowne bogactwo.
Samochód dostałem z wypożyczalni na lotnisku, brudny, niedotankowany i za moment włączyła mu się kontrolka „wymień olej”. Jakoś nie mam szczęścia do wypożyczalni…
W Matki Boskiej Zielnej wynajęcie pokoju w którymś z domów pielgrzyma w Gietrzwałdzie – nieosiągalne, Sytuację ratuje Airbnb 20 km dalej – pokoje do wynajęcia. W domu są turyści z Litwy.
Gietrzwałd – miasteczko bardzo piękne – zastanawiam się dlaczego przez tak długi czas mojego życia nic nie słyszałem o tych objawieniach, a przecież kiedyś było to miejsce porównywalne z Fatimą, zastanawiam się dlaczego Matka Boża wybrała akurat Gietrzwałd, i dlaczego byliśmy jako naród niewierni Królowej Polski. Piękna podróż duchowa po polskim katolicyzmie przyczynek do myślenia po co nam Polska.
Więcej o tym kiedy indziej.
Plaże nad polskim morzem pełne do brzegów, moc atrakcji; wszędzie dookoła mały biznes.
Pojechaliśmy nad morze w ciemno i o mały włos nie skończyło się nocowaniem w samochodzie. Ostatecznie, Hotel Zamkowy w Słupsku okazał się cudowny, trzeba było tylko trochę dojechać. Obok w kościele św. Jacka kuranty wygrywały Apel Jasnogórski. Woda w Bałtyku w miarę ciepła, plaża w Orzechowie przepiękna.
Z Julią zeszliśmy schodami do Kopalni Soli w Wieliczce. Dla Julii to był wyczyn z którego była bardzo dumna. Kopalnia 14 sierpnia przeżywała turystyczne oblężenie.
Warto zobaczyć podziemne wyrobiska i kaplice. W ogóle to można tam iść do kościoła zupełnie za darmo. Msza Św. w Kopalni, odbywa się w kaplicy Św. Kingi w każdą niedzielę o godzinie 7.30.
Na koniec zwiedzania czekała nas atrakcja – ze względu na natężenie ruchu nasza grupa została przeprowadzona pod ziemią do windy przy szybie Regis w centrum Wieliczki.
Wcześniej w tym samym dniu Marsz Polonii i Polaków w Auschwitz. Jakoś brakowało mi młodych ludzi – ale wiadomo, wakacje – dzisiaj w sytuacji, kiedy Niemcy piszą, że bez kolaboracji polskich burmistrzów holocaust by się nie udał, a polscy autorzy w rodzaju p. Tryczka powielają powojenną komunistyczną propagandę o „polskich faszystach” dobrze było być w tłumie pragnącym przypomnieć polską martyrologię. To, co pomijają przyprawiający nam gębę to, że Niemcy mieli wśród Żydów wielu kolaborantów i agentów, że za okazanie im pomocy groziła kara śmierci, do wydania ukrywającego się Żyda potrzebna była jedna osoba, a do ratowania wiele. Powojenne procesy były częścią ówczesnej walki politycznej. Przedwojenni endecy ratowali Żydów, a polski antysemityzm nie był rasowy, lecz miał podłoże ekonomiczne. W sytuacji gdy konkurencja ekonomiczna przestała istnieć nikła niechęć do Żydów.
Jest o tym i na ten temat wiele do przeczytania, jednak obecnie na świecie zaczyna dominować antypolska narracja. No bo, jeśli Polacy są współwinni Holocaustu, to musi to mieć materialne konsekwencje.
I ostatnia refleksja, leżąc na plaży i patrząc na ludzi, można dostrzec jak mało potrzeba by wszystkie problemy zostały gdzieś tam daleko i jak silna jest żądza świętego spokoju.
Andrzej Kumor