Pięć wypadków samolotów Boeing pod rząd. Czy to możliwe?
Pożar wysypiska śmieci w Siemianowicach.
13 maja, wielki pożar w Bytomiu. Spłonęło 10 autobusów. Zapaliły się w nocy w zajezdni.
Pożar centrum handlowego na Marywilskiej w Warszawie. 62 000 m2. Pewno połowa osób posiadających tam sklepy to bankruci.
Pożar w Kampinosie. Spłonęło 2500 m2 lasu,
Spłonęła sortownia śmieci na Mokotowie – Siekierkach.
Pożar w Malborku, podpalono jedno z mieszkań.
Pożar składowiska śmieci w Czechowicach-Dziedzicach.

Grzebię w Internecie, hasło – Prawo Serii. I coś jest! Można poczytać. To pewno nie pomaga, ale istnieje pytanie czy te wszystkie sytuacje są kompletnie niezależne, czy raczej mają powód pochodzący z tego samego źródła, a może jeden czy dwa przypadki zadziałały zachęcająco? Może ktoś coś wyjaśni?

***

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

 

Dziś rano zatekstował Sebastian. W porannym tłoku na 401, jakiś facet wjechał w niego z tyłu i popchnął jego samochód na inny z przodu. Chyba pójdzie do kasacji.
Trwa oczekiwanie na ostateczny werdykt ubezpieczenia. Choć niewinny wypadkowi, Sebastian będzie musiał kupić kolejny samochód (raty) i na pewno podwyższą mu ubezpieczenie.

***

Ciekawy trend w lokalnej polityce. Szef PO kopiuje swych przeciwników. Jeszcze niedawno wszyscy przedstawiciele Konfederacji piętnowani byli jako „ruskie onuce”. Teraz okazuje się, że PiS wcale nie jest lepszy. Wychodzi na to, że takie np. oddanie śledztwa smoleńskiego stronie rosyjskiej byłoby dowodem na antyrosyjską politykę partii pana Tuska.

***

Niedziela, doroczna pielgrzymka męska do Piekar Śląskich. Kardynał Wojtyła przybywał tu co roku. Jadę samochodem wraz z kilkoma Braćmi rycerzami św. Jana Pawła II-go. Wzdłuż drogi, co kilkaset metrów grupa pielgrzymów, z krzyżem i z księdzem na czele. Widać młodzież i ojców z wózkami z małymi dziećmi.
Jest nas, rycerzy ponad dwudziestu. Część braci zostaje oddelegowana do zbiórki pieniędzy w czasie ofiarowania; teren sanktuarium jest bardzo rozległy, ludzie siedzą wśród drzew i trudno jest do wszystkich dotrzeć. Pozostali z nas stanowią reprezentację Zakonu wśród innych delegacji i siedzimy dość blisko ołtarza pod przeźroczystym zadaszeniem. Przed nami dwa rzędy Rycerzy Maltańskich. Białe płaszcze na czarnych garniturach, koszule pod krawatem. Jak oni to wytrzymują? Słońce grzeje nieznośnie i czarna mantulla praktycznie pali. Na szczęście, po mszy jesteśmy zaproszeni na obiad z kiełbaską grilla na zapleczu zakrystii, gdzie panuje przyjemny chłód.
Przewija się sporo młodych księży, co napawa pewnym optymizmem, choć po-covidowy kryzys powołań trwa dalej.
Poprzednio byłem tu właśnie w czasie covidu. Zabrakło wtedy okazałej procesji jaka miała miejsce dzisiaj. Liczbę uczestników też wówczas znacznie ograniczono. Było też dużo mniej księży, tych z parafii, a także tych z poziomu Episkopatu.
Dzisiaj jest oczywiście Abp katowicki Adrian Galbas, ale także prymas Polski Abp Wojciech Polak, który wygłosił homilię w czasie mszy.
Było pięknie o ojcostwie i wychowaniu i po to pewno przyszliśmy do Matki Boskiej Piekarskiej. Ale przecież w tym samym czasie, w areszcie siedzi ksiądz Olszewski, wyrzucono księży z OHP, Trzaskowski wyrzuca krzyże z miejsc publicznych, jest olbrzymia presja na wypchanie nauczania religii ze szkół, a duchowni z lokalnej diecezji sosnowieckiej wsławili się oburzającymi ekscesami. To tyle, co w tym momencie przychodzi mi do głowy. Ale o tym nie usłyszałem, przynajmniej w centralnym nauczaniu. Imponujący wzrostem i energią Abp Galbas zszedł nawet do ogródka za plebanią i uścisnął nam, spożywającym tam posiłek, ręce i podziękował Rycerzom za obecność, co było bardzo miłe. Ale, czy to wystarczy jako pokrzepienie serc i otucha na czas, który dopiero się zaczął? Pan Jezus nie zagrzewał do walki i stanowczo ostrzegł Piotra prze użyciem siły, ale do wstrzemięźliwości w głoszeniu prawdy nigdy nie namawiał, a wręcz przeciwnie.

***

W numerze 22 „Do Rzeczy”, obszerny wywiad dziennikarza z dziennikarzem. Pan Maciej Pieczyński „przepytuje” Pana Cejrowskiego. Zacytuję tylko ostatnie pytanie i na nie odpowiedź:
– Wierzy Pan, że doczekamy się jakiegoś polskiego Orbana?
– Nie. Każdego kandydata zabiją zawczasu.
Koniec cytatu.
Druga strona wahadła; traktatu pandemicznego przepychanego od dwóch lat przez lewaków w WHO, nie udało się przepchać. To zwycięstwo chwilowe, a nie ostateczne, daje jednak trochę nadziei.

***

Właśnie się dowiedziałem, że Prezydent Duda zawetował nowelizację ustawy uznającej śląski za język regionalny. PO komentuje, że ta ustawa będzie podsuwana nowemu prezydentowi, aż do skutku. Pan Braun wyjaśniał w sejmie kilka tygodni temu, że są to kroki, które mogą w przyszłości ułatwić oderwanie Śląska od Polski. Komu o to może chodzić nie trzeba wyjaśniać. Póki co, pan Kohut panoszy się, owinięty niebiesko-żółtą flagą na wielkich plakatach w Katowicach i pewno w okolicy. Miłośnicy śląskiej gwary i tutejszego obyczaju często poprą pomysły Kohuta, bo nie widzą tej misternej, pajęczej sieci, która jest wokół tkana.
Nawet Dziennik Zachodni, krytykuje decyzję Dudy. Tym, którzy choć trochę rozumieją dynamikę takich ruchów wiedzą dokładnie o co chodzi. Chodzi o przygotowanie podwalin do autonomii Śląska, która będzie przepychana, aby w końcu doprowadzić do chwalebnego połączenia z „macierzą.”
Redaktor Małgorzata Wołczyk z W Sieci ostrzega przed groźbą separatyzmu podobnego do tego, który nęka Katalonię. Nawet jeśli to się nie stanie to oznacza to tu i tam osłabianie Państwa, które, zamiast zajmować się sprawami istotnymi, zajmuje się gaszeniem pożarów. Czy trzeba dodawać komu słabość tak Hiszpanii, jak I Polski jest na rękę? Katalonia jest już od kilku lat w dużym stopniu sfanatyzowana, szczególnie na prowincji. Kohut, wydaje się, marzy o tym samym. Ta sytuacja pokazuje, że obecny rząd nas nie jednoczy, a raczej dzieli; sytuacja jak ta, może jednak przysporzyć mu skonfundowanego i rozżalonego elektoratu. Trzeba wrócić do Korfantego.
My w Kanadzie, kilkanaście lat temu przeżyliśmy separatystyczne zapędy ambitnej grupki z Quebec’u, a od dalszego rozwoju wypadków ochronił nas margines jednego procenta w czasie głosowania.

***

Już będąc w Niemczech zauważyliśmy rewolucję nakrętkową plastikowych butelek. Nagle, okazało się, że wszystkie nakrętki są przymocowane do butelek. Po powrocie, to samo zauważyliśmy w Polsce.
Okazuje się, że producenci działają zgodnie z unijną dyrektywą „Single Use Plastics (SUP)”, która weszła w życie od lipca. Dobrze, że Pani Basia ma szufladzie w kuchni nożyczki. No i ta rewolucja kosztowała ponoć osiem miliardów Euro!

***

Sobota i wybieramy się ponownie na rowery. Ale okazuje się, że elektroniczne przerzutki w Bianchi przestały działać. Rower jest u nas ponad półtorej miesiąca, więc możliwe, że rozładowała się bateria, ale miałem nadzieję, że jakoś to zauważę i to nie w ostatniej chwili. „Panienki”, są całkowicie nieodporne na takie niespodzianki, a ja nie wiem, ile czasu trzeba, aby naładować tą baterię. Website Shimano nie jest szczególnie pomocny. W zestawie instrukcji nie mogę znaleźć tej do 105 Di2; pewno jest, ale jak na razie skutecznie ukrywa się przed moimi oczami. Wszystko ma być „on-line”. Podłączam kabel do ładowarki. Na szczęście, według filmiku instruktażowego na YouTube, ładowanie ma trwać jedynie trochę ponad godzinę. W sukurs przychodzi poranny odcinek Ojca Mateusza, który trwa tyle ile trzeba. Dzwonię jeszcze do naszego sklepu w Rybniku. Potwierdzają czas ładowania.
Trzeba pilnować wszystkich baterii; dochodzi jeszcze ta w komputerku Wahoo, ta w pedałach no i lampki w obu rowerach, plus telefon. Pan Krzysztof ze sklepu wspomni, że Wahoo jest sprzężony z Di2, i powinien wskazać niski poziom baterii od przerzutek, ale tego wskaźnika nie mogę na razie odnaleźć.
Ale najważniejsze, że zdołamy ponownie wybrać się do parku śląskiego i że jest słonecznie. Dwa dni temu chwyciła mnie na ostatnim kilometrze burza z gradem. Musiałem się schronić pod ścianą jakiegoś budynku, a potem pod wiatą autobusową. Jeszcze ważniejsze jest, że pooperacyjna noga Pani Basi dobrze toleruje naszą wycieczkę, tyle że, jutro idzie na zabieg na drugiej nodze i znowu czeka ją jakiś miesiąc sportowej przerwy.

***

Znów jest głośno o zarządzeniu Trzaskowskiego w sprawie zdejmowania krzyży w urzędach w Warszawie. Urząd Miasta wyjawił, że zarządzenie zostało przygotowane odpłatnie przez zewnętrzny podmiot – fundację „Instytut Miast Praw Człowieka”. Na wykonanie zadania fundacja otrzymała od ratusza aż 129.910 zł. Przeglądam stronę fundacji. Są zdjęcia pań z zespołu, ale nie mogę doszukać się żadnego życiorysu zawodowego, jedynie ogólniki na temat misji instytutu, które mówią tyle co i sam tytuł.

***

LifeSite News z datą 5 czerwca 2024 donoszą, że Kanadyjskie Siły Zbrojne stwierdziły 800% wzrostu poszczepiennych powikłań zdrowotnych przypisywanych szczepionkom covidowym.
Cytowany dokument odnotowuje ilość powikłań po szczepieniach między 2010 i 2023. W 2020 odnotowano 14 przypadków, w 2021 128. Ponad sto przypisuje się szczepionce z Moderny. W 2022 ilość przypadków wzrosła nawet do 223.
Najczęściej cytowane powikłania to: zapalenie mięśnia sercowego, porażenie Bella oraz zapalenie osierdzia. Przepisy szczepionkowe w armii nie oszczędziły nawet kobiet w ciąży. Odnotowano jeden przypadek poronienia.

***

EWANMED to przychodnia, do której chodzimy w Katowicach. Usytuowana jest blisko, bo naprzeciwko naszego kościoła. Ale jej właściciele są też blisko kościoła. 25-cio lecie przychodni obchodzone jest jako piknik parafialny. Po mszy są zabawy i teatr dla dzieci, koncert muzyki kameralnej i grill.
Starsza pani, która codziennie jest na mszy wieczornej to nie tylko matka pani doktor Ewy Łowińskiej, współwłaścicielki przychodni, ale też synowa Wandy Jordan-Łowińskiej, kurierki III-go powstania śląskiego, działaczki plebiscytowej i przedwojennej harcmistrzyni – pierwszej komendantki Śląskiej Chorągwi Harcerek. Ulica w Katowicach-Kostuchnej nosi jej imię.

Link do jej fotografii on-line (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wanda_Jordan-Łowińska#/media/Plik:Wanda_Jordan-Lowinska.jpg).

Dom, w którym znajduje się przychodnia i w którym mieszka dzisiaj rodzina Pani dr. Ewy Łowińskiej to dom wybudowany przez Panią Wandę. Budowę ukończono w 39 roku.

***

Według Tamary Lich, Ontaryjski rząd dalej siedzi na milionach donacji na konwój. Jakiś wpływ na to co się stanie będzie miał wyrok z jej procesu sądowego choć, według Tamary, rząd ma pełnomocnictwo, aby te pieniądze potraktowane były jako przepadek mienia.

Leszek Dacko