Jest to jedna z technik nie brania odpowiedzialności za swoje czyny. Zwala się na kogoś innego. Są jeszcze inne techniki manipulacji, takie jak: zaprzeczanie rzeczywistości, wierutne kłamstwo, odwracanie kota ogonem, itp. Wszystko po to, aby się wybielić i uniknąć kary. Ale my wiemy swoje. Nie ma odpuszczenia bez przyznania się do winy i bez pokuty. Nic to temu facetowi, który na mnie donosił nie pomoże, że udaje głupa i nie pamięta. Ja pamiętam, jest w dokumentach IPN-u, i w jego złych uczynkach – bo chciał mi dołożyć –  a udawał przyjaciela. To miało być tak, żeby nikt nic nie wiedział. To znaczy, tylko on i komunistyczny władca mieli wiedzieć, i na podstawie tego stawiać przede mną schody. Ściema się nie powiodła, czasy się zmieniły.  Powołano IPN, czarne znów było czarne, a szubrawcy (przynajmniej częściowo) nazwani. Tak przebaczyłam mu, bo tak mi nakazuje mój Bóg. Ale nie będę z nim rozmawiać, tak długo jak mnie nie przeprosi, dokona skruchy i pokuty. Jeśli będę się z nim ponownie kolegować bez tych koniecznych warunków pokuty, to znaczy, że zgadzam się na to zło w postaci donoszenia na mnie. I niech mi ta pani nie pieprzy, że to było tak dawno. I co z tego? To że to było dawno, to ja mam udawać, że to było w porządku pluć mi w twarz? I udawać, że tego nie było? Nie, było. A ja co? Mam zapomnieć co ten szubrawiec chciał mi zrobić (na całe szczęście mu się nie udało)? To, że mu wybaczyłam, to znaczy, że nie szarpie mną już oburzenie, ani żądza odwetu (ja też potrafię być wredna, choć na taką nie wyglądam), ale że to zło mi wyrządzone, ani pamięć o nim, nie przeszkadza mi dłużej w moim życiu. Nie muszę się z powodu tego więcej żołądkować. Ale siedzieć z nim przy stole nie będę. Chyba że… Weźmie odpowiedzialność za swoje czyny i błędy jakie popełnił. A tak skąd wiem, czy w mankiet się ze mnie nie wyśmiewa, że taka naiwniara jestem? Nie nie jestem, ale mam swoje zasady.

Podobnie, tylko na wyższej skali mamy do czynienia z sytuacją obecnego rządu w Kanadzie. Sytuacja gospodarcza jest okropna, wszystkim nam się żyje coraz gorzej. Poziom życia spadł do poziomu roku 2009. Pisałam już o tym na łamach Gońca. A politycy liberalni dalej są z siebie niesamowicie zadowoleni, szczególnie nasz premier Justin Trudeau (nie mylić z ojcem Pierre Trudeau, który także był premierem Kanady).

Co się stało? Otóż podpierający liberalne rządy w Kanadzie koalicjant NDP (New Democratic Party) poprzez jego lidera Jagmeeta Singha wycofała się z rządowej koalicji.
Co to znaczy? To znaczy tyle, że obecny rząd liberałów nie może rządzić, bo nie ma większości w parlamencie. Co to dalej znaczy? Analitycy i spece od systemu kanadyjskiego prawa wyborczego zachodzą w głowę, czy wybory w Kanadzie odbędą się już na jesieni obecnego roku, czy na wiosnę, czy też obecny rząd liberalny jakoś się przekula do jesieni 2024, bez wsparcia partii NDP. Choć to raczej niemożliwe, bo na wiosnę musi być zatwierdzony budżet.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

A Jagmeet Singh chce się odciąć – teraz. No way Jose! Nic ci nie pomoże. To ty przyczyniłeś się do ekonomicznej katastrofy Kanadyjczyków. Opuszczenie tonącego okrętu teraz nic ci nie pomoże, bo nawet nie masz łodzi ratunkowej. I mam nadzieję, że nie uda ci się wskoczyć do rządu konserwatystów, choć pewnie na to liczysz,
Nie chce mi się więcej o tym gadać, co ta kombinacja Trudeau – Singh nawyprawiała. Pisałam o tym wielokrotnie. Tego nie da się tak łatwo odrobić. Biedny ten Pierre Poilievre, który najprawdopodobniej wygra wybory (czego mu szczerze życzę)  i zostanie premierem Kanady, a jego konserwatywna partia będzie obwiniana za lata lekkomyślności i głupotę obecnego rządu liberalnego.
Justin Trudeau jest 23 premierem Kanady od 2015 roku, a liderem partii liberalnej od roku 2013. Tak wiele lat pozwoliliśmy niekompetentnym osobom prowadzić nasz kraj do ruiny. To nie jest do łatwego naprawienia. Przynajmniej nie w krótkim czasie. A najbardziej pamiętne dla nas Polonii, będzie zaproszenie do parlamentu byłego żołnierza SS Galizien. Niby nie wiedzieli? Niby? Wicepremier Chrystia Freeland (z pochodzenia Ukrainka) na pewno wiedziała, bo to ona (jako historyk i dziennikarka) była odpowiedzialna za wybielanie historii SS Galizien, ukraińskiego oddziału w niemieckiej SS.  SS (Schutzstaffel) była paramilitarną faszystowską jednostką słynącą z bestialstwa. Została zdelegalizowana w roku 1947. Ale jej ukraiński oddział SS Galizien przetrwał w Kanadzie do roku 2023, kiedy to Jarosław Hunka (udokumentowany żołnierz tego oddziału) został nie tylko zaproszony do parlamentu kanadyjskiego podczas wizyty Żeleńskiego  w Kanadzie, ale i owacyjnie uhonorowany.

I co? Prezydent Ukrainy Wołodymyr Żeleński, ani wicepremier Kanady Chrystia Freeland o tym nie wiedzieli?

Wiedzieli, wiedzieli dobrze. Liczyli na to, że im się to uda przemycić, a tym samym  i wybielić, niechlubny rozdział ukraińskiej historii. No cóż premier Kanady, który przy całych wpływach swojego tatusia, rodziny i pieniędzy zdołał jedynie zostać uzupełniającym nauczycielem dramatu (drama supply teacher) zapewne nie kapował o co chodziło. A to był skandal. Skandal na skalę świata.

Piszę o tym celowo w odniesieniu do jednostkowej historii (mojej), bo lider partii NDP (New Democratic Party) Jagmeet Singh sądzi, że wystarczy wyskoczyć z jadącego do katastrofy pociągu, żeby nie być odpowiedzialnym za jego napędzenie? Nie. I nie na darmo złośliwi mówią, że NDP to obecnie jest ‘No Democratic Party’ – czyli partia nie demokratyczna.
A jeśli chodzi o to na kogo będę głosować w nadchodzących wyborach? Deklaracja Pierra Poilievre, że ani on, ani żaden z ministrów w jego rządzie nie będzie uczestniczył w obradach Światowego Forum Ekonomicznego (Klaus Schwab) w Davos mi wystarcza.

Alicja Farmus, 8 września, 2024