Sadzi, proszę Szanowne Czytelnictwo, a nie sądzi. Chociaż, tak sądzę, sędzia również sądzi. Sędzia wydziału karnego nota bene.

Ale do rzeczy. Oto Midas Piotr… przepraszam, oto Gąciarek Piotr – król Midas czego nie dotknął, zaraz zamieniało się w złoto, a czego nie dotknie sadownik Gąciarek, czy tam ogrodnik, zaraz schnie. Więc.

Więc Gąciarek-ogrodnik, czy tam sadownik, sędzia-niepolityk, czy jak kto chce: niepolityczny całkowicie sędzia ze szczęką licząc, wiceprezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich “Iustitia”, oraz – jak ujęła to prowadząca program publicystyczny Kutyna Dorota, sędzia “wypadnięty z rytmu funkcjonowania”, rozgościł się był w studiu Radia Zet. I dawaj nawijać niepolitycznie. Że aż zapisałem sobie wstęp: “W boksie trzeba przestrzegać reguł. U nas przeciwnik bił poniżej pasa, nie przestrzegał żadnych reguł, używał nie tylko pięści ale także gołych pięści i innych takich ostrych narzędzi (…). Myśmy jako sędziowie przestrzegali reguł i byliśmy nieustępliwi, ale musieliśmy walczyć z przeciwnikiem, z politykami, którzy żadnych reguł nie przestrzegali”.
Skonfrontowana z powyższym, redaktor Dorota przez pół godziny ćwiczyła przysiady, radośnie unosząc się i opadając zaś jej gość w tym czasie sadził dowcip za dowcipem. Z kamienną twarzą i będąc w tym lepszym od niejednego komika. Ogrodnika. Albowiem nie były to jakieś tam sztuczki-sadzonki typu “raz, dwa, do lerua”. Zaprawdę powiadam nam: “Sadzić jak Gąciarek u Kutyny” będzie wkrótce powtarzać Polska cała, bo to prawdziwa sztuka była. Nie uprawiać polityki, publicznie wylewając z siebie wiadra spienionych politycznie słów? “Sztuka politruka szuka”, dałoby się wymruczeć oznajmienie, domrukując wątpliwość: “Szuka sztuka politruka więc znajduje kogo szuka?”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Z góry przepraszam za nadmierną irytację, lecz stresa-giganta dostaję, obserwując podrygi niepolityka w niepolityce, raz po raz odżegnującego się od uprawiania polityki. Stres zaś szkodzi mi bardziej niż głupota bliźnich obserwowana powszechnie dookoła. Bajdyłej: wstydziłbym się wystąpić publicznie przybrawszy wygląd Gąciarka. Stylizacja na zakapiora spod sekretariatu wydziału karnego to jedno – tu szacun dla pozy “człowieka z miasta” plus oklaski dla stylisty – ale by zaraz wywalać z siebie na wierzch aż takie pokłady niechęci do oglądających?
– Panie sędzio, dlaczego pan się nie goli?
– Żeby wyglądać odpowiednio.
– A czemu to nie działa?

***

Pytany o ewentualną decyzję Państwowej Komisji Wyborczej w kwestii sprawozdania wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, Gąciarek najpierw odżegnał się od “ocen politycznych”, po czym zauważył, do tego stopnia apolitycznie, że bardziej chyba nie umiał, że skład współczesnej Komisji, choć to prawnicy, to jednak wybrano ich “z klucza politycznego”. Bo tak zdecydowała poprzednia władza. Następnie nasz bohater przypomniał słuchaczom “genezę PKW od roku 1989”. Według Gąciarka było to gremium składające się z trzech sędziów Sądu Najwyższego, trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego i trzech sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tymczasem PKW powołano w 1990 roku do przeprowadzenia wyborów prezydenckich, a w skład Komisji weszło po pięciu sędziów: owszem, TK, SN oraz NSA, wskazanych przez prezesów tychże sądów (o czym Gąciarek już nie wspomniał). Że pomylił cyfrę trzy z cyfrą pięć, pal sześć. Nie bądźmy małostkowi. Ale posłuchajmy tej kompromitacji: “Był to czynnik fachowy, profesjonalny, niezależni sędziowie, wolni od polityki”… jak to nazwać? Obnażeniem niekompetencji do poziomu podeszwy?

…To czego właściwie nie rozumie sędzia Gąciarek, niczego? Już wyjaśniam. Otóż Gąciarek Piotr nie rozumie, choć nam akurat przydałoby się, gdyby zrozumiał te niuanse wcześniej niż nigdy – więc Gąciarek nie rozumie, że zastrzeżenia czynione publicznie, zwłaszcza deklaracje odnoszące się do braku polityki w słowach, którymi głosi prawdę i tylko prawdę, obiektywnie i szczerze, prawowicie, sumiennie, niezależnie i niezawiśle – i tak dalej, i tak dalej, a do tego absolutnie niepolitycznie, że właśnie przez to wszystko tegoroczne upały masowo powyłaziły z zamrażarek. Że sumienie Gąciarka samego Gąciarka za kudły gąciarskie zdaje się tarmosić nieustannie, czy tam za uszy, bo za jakie tam znowu kudły, spójrzcie sobie na Gąciarka u Kutyny, i że nic w tym zakresie nie zmieni się, dopóki inkryminowany nie pojmie, że jego zastrzeżenia, proszę wybaczyć gadulstwo, już podsumowuję, że jego zastrzeżenia, przekonywujące o braku polityki w wypowiadanych publicznie frazach, niczego z owych fraz samo z siebie nie odpolitycznia.
A może jednak? Proszę bardzo: niepolityczny sędzia, niepolitycznie wyrażając się o polityce, ocierający się o polityczne oceny z konieczności, a im bardziej ocierający się, tym bardziej apolityczny z charakteru, w sumie więc czego tu można nie rozumieć?

***

Pytanie podsumowujące wątek brzmi: czy ludzie z sortu gąciarkopodobnych rzeczywiście odszkodniczają nasze państwo, czy jednak w państwo nasze, rozchwiane, pięściami łomoczą? Proszę spróbować dojrzeć zastane, dojrzawszy zaś – ocenić.

Krzysztof Ligęza 
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl