76-letnia Linda Gibbons to przepiękny człowiek, kobieta „do rany przyłóż”, tymczasem czerwcu osadzona została w więzieniu, w Milton, a w ontaryjskim sądzie toczy się jej proces. Łącznie ponad 12 lat spędziła w zakładach karnych. Jest notorycznie aresztowana, jak to się określa, „podczas protestów”.
Linda Gibbons „protestuje” spacerując po chodniku przed klinikami aborcyjnymi; z plakatem, na którym jest twarz pięknego chłopczyka i napis „Mamo, dlaczego? Przecież dam ci tyle miłości”.
Linda Gibbons co jakiś czas skazywana, a po odsiedzeniu kary wraca do swego powołania. Obecnie po dłuższej przerwie, ponieważ opiekowała się znajomą, zaangażowaną w ruch antyaborcyjny. Linda podczas procesów nic nie mówi, tłumaczy że milczy, jak nieme są dzieci, które eliminuje się z tego świata w majestacie kanadyjskiego prawa. Linda ma postawione zarzuty kryminalne, jest przyprowadzona na salę sądową w kajdankach skuta do tyłu.
Sprawa, która się obecnie toczy, ma różne meandry prawne, precedensy, na które się powołuje prokurator, aby usprawiedliwić więzienie babci, która spaceruje tam i z powrotem po publicznym chodniku pod oknami „świadczącego usługi zakładu”.
To co Linda Gibon robi to poradnictwo przedaborcyjne, którego tu w Kanadzie nie ma. Te wszystkie prywatne przychodnie działają na zasadzie zakładów usługowych, a Lindzie zarzuca się, że przeszkadza im w pracy i zniechęca klientów.
Na czwartkową rozprawę przyszła starsza kobieta, która dowiedziała od kogoś, że właśnie Linda znów jest za kratami. Przyszła, bo jest jej dozgonnie wdzięczna za uratowanie dziecka. Gdyby nie Linda Gibbons jej córki nie byłoby na tym świecie.
To są świadectwa wyciskające łzy z oczu. Kobieta, która była w czwartek, powiedziała, że w zasadzie nie chciała zabijać dziecka, ale ojciec nalegał, a ponieważ ojciec nie chciał, to jej rodzina była też przeciwna.
Urodziła córkę. Przyszła do sądu ze zdjęciami swoich wnucząt, żeby pokazać Lindzie; opowiadała, jak bardzo 30 lat temu jej pomogła, otoczyła opieką…
Gdy się to słyszy, a następnie patrzy na skutą 76-letnią babcię, która muchy by nie skrzywdziła; która wszystkim pomaga, która jest przyzwyczajona do ciężkiej pracy, która gdy u kogoś mieszkała kątem, to sprzątała, gotowała, to człowiek się zastanawia, do czego jest prawo.
Linda nikomu się nie narzuca, na jej plakacie nie ma słowa o aborcji…
W Kanadzie można bez konsekwencji karnych zabić nienarodzone dziecko na każdym etapie ciąży. Praktycznie nie ma też poradnictwa. Jest to przeciwko prawom kobiet, przeciwko tym wszystkim matkom, które są w trudnej sytuacji i bardzo często okazanie pomocy, okazanie serca, pokazanie, że to nie jest jedyna droga, odwodzi je od aborcji.
Zabicie dziecka nienarodzonego pamięta się do końca życia, a urodzenie i choćby oddanie w adopcję, pogodzenie się ze zmianą sytuacji życiowej daje szczęście i zazwyczaj poprawia los. Takie są świadectwa tych, którzy ocalili własne dzieci.
Nie chodzi o potępianie tych, którzy decydują się na tę straszną rzecz, lecz o potępienie systemu, jaki doprowadził do tego, że kobiety w ciąży, które są w trudnym położeniu, jako „pomoc” dostają jedynie ofertę „pozbycia się kłopotu”.
Przeciwko temu Linda Gibbons świadczy całym swoim życiem. Sama dokonała aborcji w latach 70., ale odmieniła swoje życie, odmieniła swoje serce i przez to co robi, odmienia serca innych ludzi. Czy jest coś bardziej znaczącego w życiu, niż odmieniać serca innych ludzi na lepsze?
W poniedziałek okazało się, że Linda Gibbons nie została przywieziona na rozprawę ponieważ zachorowała na covid i przebywa w izolatce; podczas rozprawy 29 września, w której będzie uczestniczyła za pomocą łącza video, wyznaczony zostanie kolejny termin…

Andrzej Kumor