Tropikalna depresja Helene przyniosła w piątek zagrażające życiu powodzie na rozległych obszarach południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych. Co najmniej 43 osoby poniosły śmierć w wyniku tropikalnej burzy, która zalała całe dzielnice, wywołała osuwiska błotne, zagroziła zaporom i pozbawiła prądu ponad 3,5 miliona domów i przedsiębiorstw.
Zanim przemieściła się na północ przez Georgię i Tennessee oraz Karolinę, Helena w czwartek wieczorem uderzyła w region Big Bend na Florydzie jako potężny huragan kategorii 4 , z wiatrem o prędkości 140 mil na godzinę (225 km/h). Pozostawiła po sobie chaotyczny krajobraz wywróconych łodzi w portach, powalonych drzew, zatopionych samochodów i zalanych ulic.
Jak podało Narodowe Centrum ds. Huraganów, wczesnym popołudniem w piątek burza zmieniła się w depresję tropikalną, a maksymalna prędkość wiatru spadła do 35 mil na godzinę (55 km/h).
Jednak ulewne deszcze nadal powodowały katastrofalne powodzie w wielu rejonach, a policja i straż pożarna przeprowadzały tysiące akcji ratunkowych
Ponad 50 osób zostało uratowanych z dachu szpitala w hrabstwie Unicoi w stanie Tennessee, około 200 km na północny wschód od Knoxville, po tym, jak woda powodziowa zalała okolicę.
Jak podała gazeta Post and Courier z Charleston, powołując się na lokalne władze, w wyniku burzy w Południowej Karolinie zginęło co najmniej 19 osób.
W ciągu najbliższych pięciu dni możliwe są skumulowane opady deszczu do 10 cali w częściach południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych.
Jak twierdzą prognostycy, Helena była nietypowo duża jak na huragan w Zatoce Meksykańskiej, choć wielkość burzy nie jest tym samym, co jej siła, która zależy od maksymalnej stałej prędkości wiatru.
Kilka godzin przed dotarciem do lądu Helena rozciągnęła się na 310 mil (500 km), dla porównania, Idalia, duży huragan, który uderzył w region Big Bend na Florydzie w zeszłym roku, miał wiatry tropikalne rozciągnięte na 160 mil (260 km) na około osiem godzin przed dotarciem do lądu.