Czy Kościół katolicki jest we współczesnym świecie jeszcze potrzebny? Czy widzimy Polskę bez Kościoła katolickiego?
Niektórzy, może połowa, tak na świecie jak i w Polsce powie, że tak! Powiedzą więcej, że katolicyzm, poczynił wiele szkód odkąd pojawił się w przestrzeni kontynentalnej. Powiedzą niektórzy, że przez te dwa tysiące lat istnienia wiele krzywd wyrządził społeczeństwu, dzieląc je i doprowadził do wzajemnego zwalczania, nawet przez powstanie wielu odłamów w tym chrześcijańskim Kościele katolickim.
Ale przecież do wieku XVI, kiedy to Martin Luther ustanawiając 95 tez o Kościele, dokonał rozłamu w chrześcijaństwie ustanawiając Kościół protestancki, religia katolicka cały czas się rozwijała w duchu chrześcijańskim. O sile katolicyzmu świadczy, że przetrwał w swej postaci, a w nim Polska w Kościele rzymskokatolickim.
Natomiast Kościół protestancki, kościół Lutra do tej pory podzielił się na wiele odłamów, czyli wywodząc się od Lutra z luteranizmem, po kalwinizm, baptyzm, anglikanizm, metodyzm, adwentyzm i pentekostyzm. Obejmują one 40% wszystkich chrześcijan i jak widać dalej poszukują, a Kościół rzymskokatolicki zachowuje jedność. Nie wyobrażam sobie by dalej nie funkcjonował w Polsce. Nie wyobrażam sobie dalszej historii Polski bez Kościoła katolickiego, rzymskokatolickiego. Pomimo tego, że ostatnio papież Franciszek wykonuje jakieś karkołomne “fikołki”, a w Polsce nasila się tendencja atakowania już nie tylko duchownych, ale miejsc i obiektów sakralnych.
Polska powstała w wierze chrześcijańskiej, zawsze związana ze stolicą apostolską, która nie zawsze była nam przychylna, ale dzięki naszym wybitnym rodakom, ich wstawiennictwu, jak arcybiskup Jakub Świnka, czy wybitny uczony w prawie Rektor Akademii Krakowskiej Paweł Włodkowic, czy też współcześni Stefan Kardynał Wyszyński i Jan Paweł II Święty, dzięki nim Polska trwa w wierze. Ale najważniejsze jest to, że mimo różnych zawirowań sam Naród Polski trwał, trwa i trwał będzie w wierze!
Zbyt wielu naszych rodaków oddało życie za wiarę, zbyt wielu oddało życie własne w imię Jezusa Chrystusa, na którym opiera się nasza wiara, by zachować życie bliźniego. Uczynił to ojciec Maksymilian Kolbe oddając życie za współwięźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Ocalony więzień był ojcem rodziny. Podobnie postąpiło, lub wyraziło gotowość wielu innych księży i sióstr zakonnych w innych miejscach. Ale osoby duchowne ginęły za wiarę tuż po przyjęciu przez Polskę Chrztu. Już w rok po Chrzcie Polski w 997 roku został zamordowany przez chrystianizowanych Prusów Święty Wojciech męczennik.
Księża ginęli w różnych okresach dziejów Polski. Ginęli w I wojnie światowej, ginęli w czasie nawały bolszewickiej w 1920 r. czego symbolem jest Ignacy Skorupka. Najwięcej osób duchownych zginęło w czasie Il wojny światowej, ok 3 tys. polskich księży.
Po lI wojnie światowej w czasie stalinizmu więziono i maltretowano biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, więziono Stefana kardynała Wyszyńskiego. W późniejszym okresie zamordowano ks. Jerzego Popiełuszko, Stefana Niedzielaka i Stanisława Suchowolca. Oni poświęcili się Bogu i Ojczyźnie.
Dla wielu w Polsce ością w gardle są obiekty sakralne. Dlatego narażone są na wandalizm i profanacje.
Zachód Europy już jest po tych doświadczeniach i na dobre to nie wyszło. Puste obiekty chrześcijańskie, szczególnie katolickie do niczego dobrego tam nie doszło. Wręcz przeciwnie, widzimy Francję, Niemcy, Holandię. Miało by tak być w Polsce?!
Te katedry, kościoły budowane przed wiekami, za czasów polskich królów i budowane obecnie, miałyby świecić pustkami ? – O NlE! – to nie w Polsce! Europa – tak, tak ma i tego by chciała w Polsce, a część polskiego narodu ulega tej wizji, ale ten Naród Właściwy, kochający Polskę nie porzuci wiary Ojców, pomny ich heroicznej walki o “Polskość”, o “Normalność” właśnie z wiarą, że odzyskaną przez nich wolność potrafimy zachować! – Oni, nasi przodkowie, na sztandarach mieli hasło: “Bóg, Honor, Ojczyzna!”. Pierwszy był Bóg! – i my nie możemy zdradzić ich ideałów!
Nie możemy o tym zapominać, gdy idziemy do kościoła i gdy wychodzimy ze świątyni Bożej. Nieważne, czy jesteśmy w małej przydrożnej kaplicy, czy, gdy będziemy w pierwszym kościele Rzeczpospolitej – “Katedrze na Wawelu w Krakowie; Sanktuarium Narodu, Świętość Najwyższej Rangi!” – tak nazywa Katedrę kustosz i proboszcz ks. prałat Janusz Bielański.
Wspominając tych którzy poświęcili życie dla wiary, nie sposób wymienić tutaj wszystkich duchownych z imienia i nazwiska. Dlatego może jeszcze tylko o jedynym duchownym parę słów, o księdzu biskupie płockim Leonie Wetmańskim którego Niemcy zamordowali 10 października 1941 r.
Biskup Wetmański urodził się w 1886 r. w Żurominie k. Ciechanowa. Bardzo wcześnie zetknął się z restrykcjami zaborcy rosyjskiego, bo za nauczanie języka polskiego i podpisanie petycji do władz rosyjskich o prawo do języka ojczystego, został wydalony z ostatniego roku studiów w seminarium nauczycielskim w Skępem. Wkrótce zaczął naukę w Seminarium Duchownym w Płocku. Potem, po święceniach kapłańskich studiował w Akademii Duchownej w Petersburgu. W czasie wojny zorganizował sierociniec i opiekował się uchodźcami. Po 1918 r. wrócił do odrodzonego kraju i pracował w Seminarium Płockim. W 1927 biskup pomocniczy w Diecezji Płockiej, pracuje jako misjonarz, a także charytatywnie. Organizuje kuchnię dla ubogich z 500 obiadami dziennie. Awansuje na dyrektora Krajowej Unii Apostolskiej Kapłanów w Polsce.
Okres II wojny światowej dla biskupa tragiczny, już w 1940 r. trafia do obozu niemieckiego w Działdowie, gdzie rok później 10 października poniósł śmierć męczeńską. Oto zachowamy fragment jego listu świadczący o jego wielkim humanizmie i szczególnym przywiązaniu do wiary w Chrystusa: “Niczego nie pragnę na Ziemi, ale za podanie strawy, przyodziane w imię Chrystusa jednego ubogiego, wszystko bym oddał z radością…”.
Być może przewidział swoje męczeństwo wcześniej pisząc: “Jeślibyś Boże Miłosierny i Dobry dał mi łaskę, którą nazywają śmiercią męczeńską, przyjmę ją za grzechy moje i tych, którzy by mi ją zadawali”. I takich księży były setki, tysiące, byli tam, gdzie potrzebna była pomoc, tak duchowa jak i materialna. Widzimy ich w niemieckich obozach koncentracyjnych, widzimy ich w drodze na Syberię i na Syberii. W różnych sowieckich gułagach zawsze blisko ludzi, zawsze z ludźmi dając im otuchę w Słowie Bożym. Są wśród żołnierzy wyklętych, mordowani przez UB i NKWD. Księża, zakonnicy, zakonnice, osoby duchowne pomagali i ginęli, często oddawali swoje życie by zachować życie innych, wedle nauki i wiary w Jezusa Chrystusa, ta wiara dawała im odwagę i siłę przetrwania. Chociaż nie zawsze szczęśliwie dla nich samych, to nigdy nie zwątpili w łaskę Jezusa Chrystusa i nie wyobrażali sobie Polski bez Kościoła katolickiego! Wiarę zapisali nam przodkowie w testamencie przekazując ją nam, wiarę, która kształtuje naszą tożsamość, która przetrwała ponad tysiąc lat. Nie możemy teraz jej zmarnować, kultywując wiarę przekażemy ją następnym pokoleniom, wtedy Polska będzie trwać, dalej tysiąc lat. Kościół rzymskokatolicki w Polsce był zawsze tym co łączy, a nie dzieli i takim pozostanie, dzięki mądrości Polskiego Narodu.
Jerzy Rozenek