Zbliżające się wybory w Stanach Zjednoczonych wstrzymują oddech światowym mediom,

Nie inaczej w Niemczech. Opierając się na najbardziej miarodajnym i rzetelnym niemieckojęzycznym źródle wiadomości – szwajcarskiej „Neue Zürcher Zeitung” można ostatnio zauważyć zmianę tonu w ocenie tych dwóch amerykańskich Kandydatów: Harris i Trumpa. Tytuły artykułów, które dominowały jeszcze kilka tygodni temu, takie jak: „Trump, jego prawnik i królowa porno” , „Łapówka za milczenie dla byłej gwiazdy porno”  („Spiegel”, maj 2020)),  „ Sturm na Kapitol”, („Tagesschau”, 24 kwiecien 2024) lub „Tajemnicze dokumenty w Mar-a-Lago”(także w „Spiegel” 2023) – należą do (niedawnej) przeszłości. Ale jeszcze 16-go kwietnia br. „Tagesschau” donosił – z nieukrywaną satysfakcją, że: „ Po raz pierwszy w historii USA rozpoczął się proces karny przeciwko byłemu prezydentowi. Trumpowi grozi do czterech lat więzienia. Wyrok może zapaść jeszcze przed listopadowymi wyborami prezydenckimi.” Ciche życzenie niemieckiego autora tekstu (Peter Mücke) nie spełniło się, ani czterech lat, ani wyroku przed listopadowymi wyborami – nie było. Często pojawiały się takie wypowiedzi: „Ten człowiek systematycznie dyskredytował demokratyczne wybory” (Redaktion Netzwerk, sierpień 23).. Lub takie: „Trump oskarżony o próbę wpłynięcia na wybory” (za „”Rzeczpospolita” 28.08.24). Chętnie – i szczegółowo informowano niemiecką opinię publiczną o czterech postępowaniach karnych, wyliczało się też kilka postępowań cywilnych, w których musi się Trump bronić. Najdłużej trwające niemieckie ataki, które odpowiadały tym, w kraju za oceanem – znajdowały się w kręgu zarzucania Kandydatowi jego powiązań z niemieckim nacjonalizmem („niemiecki nacjonalista”). A to, co dominowało w amerykańskiej przestrzeni publicznej – było z werwą podchwytywane przez niemieckie media np.: „były współpracownik Trumpa nie miał wątpliwości – on (Trump przyp. autora) jest faszystą”,  „Trump mówił, że Hitler robil też dobre rzeczy” – tak podobno powiedział gen. Mark Milley oraz były szef Pentagonu gen. James Mattis ( za „Bussines Insider Polska”). To było na rękę niemieckim mediom.

O ich reakcji na próbę zabójstwa „niewygodnego” dla Niemiec  Kandydata – nie będę tutaj mówić, poświęciłam temu artykuł w polskiej „Pressmanii“ – „Walka o Bialy Dom w świetle niemieckiej prasy”  (http://pressmania.pl/walka-o-bialy-dom-w-swietle-niemieckiej-prasy”).

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Frankurter Allgemeine Zeitung” komentując wrześniową debatę Kandydatów podkreśliła kontrast między ich programami, cyt. “Harris prezentowała się jako umiarkowana Demokratka, która sama posiada broń; postawiła na zmianę pokoleniową i tematy mobilizujące zwolenników jej partii, jak aborcja. Trump w przeciwieństwie, w dalszym ciągu zachowuje się jak amerykański prorok zagłady i trzyma się głównego tematu Republikanów: imigracji”. Ostatnio jednak, od tej wrześniowej debaty obydwóch Kandydatów, po niezliczonych zrzutach w kierunku Trumpa, typu: łajdak, malwersant, manipulator wyborów w 2017, pospolity przestępca kryminalny – nastąpiła zmiana charakteru komentarzy prasowych – na korzyść byłego prezydenta. W niemieckiej prasie – inne komentarze, inne tytuly, np.: „Trump może na krótko przed wyborami polepszyć swoje szanse„ (to z 20 paźdz. 24), „Trump czy Harris? Obaj kandydaci mogą uzyskać większość”. 30 października „Neue Zürcher Zeitung„ informuje: „Trump może zwiększyć swoje szanse na krótko przed wyborami”.  W Niemczech można teraz uczestniczyć w ankietach i wypowiedzieć się, komu chciałoby się oddać głos – nie dziwi, że Harris ma ich więcej. W prasie wymienia się listę kobiet, które na przestrzeni wieków „ratowały świat”, żeby przekonać, że Harris – bo kobieta – też to może. „Die Zeit” w wydaniu z 10 czerwca tak się o niej wyraża: „Ona jest kobietą. Czy ratuje ten świat?”. I choć się zauważa, że jeszcze nie znalazła  „własnego stylu „ („Die Welt” z 16 sierpnia) – to jednak stawia się ją obok kobiecych postaci z historii od greckich Amazonek do Margaret Thatcher. Jaki jest tego cel – nietrudno odgadnąć. Niemiecki „ Portal SWR Aktuell” nie powstrzymuje się od sugestii w tej sprawie. „Kamala Harris czy Donald Trump? To ważne pytanie dla wielu firm w Badenii-Wirtembergii”. Bo Stany Zjednoczone są najważniejszym krajem eksportowym, więc upadająca na łeb i szyję niemiecka gospodarka  nie życzy sobie prezydenta, który ma „niecne” zamiary wobec walącego sie przemysłu Niemiec. Stąd – jak podaje wyżej wymieniony „Portal” – 77 procent pytanych uważa Harris za odpowiednią kandydatkę na prezydenta, a tylko 10 procent popiera Trumpa. Kraj nad Szprewą znajduje się w stanie zapaści gospodarczej, następuje deindustrializacja, więc w ewentualnym wyborze Donalda Trampa na prezydenta USA – dostrzega się tutaj katastrofę. Bowiem konsekwencje kolejnej jego prezydentury mogą być daleko idące dla niemieckiej gospodarki i dla niemieckich konsumentów. Wynika to w szczególności z jego „ agresywnej, protekcjonistycznej polityki handlowej”, jak to nazywają  Niemcy. Tramp zapowiedział nałożenie ceł w wysokości 60% na import z Chin i od 10% do 20% na import z reszty świata. Chce przyciągnąć produkcję przemysłową do USA i jednocześnie karać import z zagranicznych firm. To sprawiłoby, że niemieckie produkty stałyby się tak drogie w USA, że stałyby się nieatrakcyjne a przemysł motoryzacyjny, ktory już i tak ledwo dyszy, zniknąłby z powierzchni niemieckiej ziemi. Już same cła ogłoszone przez Trumpa zmniejszyłyby ten niemiecki eksport do USA o prawie 15 procent. Ucierpiałby też sektor farmaceutyczny. I to może wyjaśnić pytanie, na kogo głosowaliby Niemcy, gdyby mieli taką możliwość. Na Harris !  Nie dlatego, że jest kobietą, nie dlatego, że jest młoda, że jest ciemnoskóra, że jest za przerywaniem ciąży, że nie przeszkadza jej nielegalna imigracja niwecząca granice państwa  – lecz dlatego, że …. nie jest Donaldem Trumpem!

I jeszcze – ostatnia wiadomość, z 01-go listopada br. z „Neue Zürcher Zeitung”. Redaktor tej szwajcarskiej gazety Eric Gujer uważa, że wygrana walka Trumpa – pasuje do nowej ery w dziejach świata „Dla Trumpa polityka to brutalna walka o władzę” („Für Trump ist Politik der brutale Kampf um Macht. Damit passt er in die neue Weltordnung”) . To sprawia, uważa Gujer, że współgra ona z porządkiem świata, gdzie panuje „polityka pięści” i gdzie prawo do egzystencji ma tylko ten, kto jest silny – „pociesza” autor tych, którzy będą przeżywać swoją porażkę wyborczą. I dodaje (jednak): „Liberalny porządek świata jest atakowany – ale to nie Trump go niszczy”

 

Tak rozumując, powie ktoś, że w ten krajobraz „brutalnej walki o władzę” wpisuje się np. polski system przejmowania sądów, że Adam Bodnar zrozumiał zasady funkcjowania tego nowego świata !

 

Ps. na wypadek, jeżeli Bóg po to uratował Trumpa od śmierci postrzałowej, żeby został wybrany na fotel prezydencki  – już mają niemieckie media (raźnie powtarzając za specami z Microsofta ) – coś w formie wytłumaczenia: to Rosja, Chiny i Iran wpłynęły na wybór Trumpa na prezydenta…