„Co za zły dzień dla demokracji. Nie tylko w USA, ale na całym świecie”. Zamiast party – w Niemczech nastrój rytualnej stypy. Trump – „najczulszy sejsmograf” naszej ery – wygrał wybory !

 

Wygrał, bo  „ma przenikliwy zmysł percepcji. Rozpoznał ogromny przewrót w zachodnich społeczeństwach przemysłowych wcześniej niż inni” .Tak o tym historycznym wydarzeniu na miarę światową wypowiedziała się niemieckojęzyczna gazeta w Szwajcarii „Neue Zürcher Zeitung” (z 08.11.24) . I jeszcze:   „Jego zwycięstwo . to jak „złoty wiek” światowej polityki”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jest wpół do drugiej nad ranem, gdy Donald Trump – 47 Prezydent Stanów Zjednoczonych wychodzi na scenę w West Palm Beach na Florydzie, przy wiwatach swoich zwolenników. Jest otoczony przez całą swoją rodzinę, kandydata na wiceprezydenta, J.D. Vance’a i jego żonę. Przez kilka chwil cieszy się entuzjazmem publiczności. Następnie dziękuje Amerykanom za wybory i mówi: „ Wiele osób mówi, że Bóg uratował mnie, abym ocalił Amerykę – i z waszą pomocą wspólnie wypełnimy tę misję” I: „ Razem uratujemy ten kraj, pokonamy skorumpowany system w Waszyngtonie, a przyszłość Ameryki będzie niesamowita!„. Rozlegają się okrzyki „USA, USA!”
A tymczasem oglądający wiadomości telewizyjne w Niemczech – mają jeszcze w oczach liczne filmy ze spotkań Kamali Harris z wyborcami, których sentencje specjalnie przedłużano do niesamowicie długich minut,  kamera nie schodziła z postaci Haris, zatrzymując się na każdym detalu jej sylwetki, ukazując przeolbrzymie tłumy, rozanielone twarze  i ją samą – z tym odwiecznym głupawym uśmiechem, który niczego nie wyrażał.
Dzisiaj, w ten pamiętny czwartek – w politycznym Berlinie zapanowała ponura atmosfera, jak na stypie. Wystarczy przejrzeć niemieckie gazety, a w nich tytuly artykułów. Oto one: – „Alarm w Niemczech”( FAZ-NET. 06.11.24),  „Wybory w USA, Zwyciestwo Trumpa nie wrozy nic dobrego” (US-Wahl: „Der Sieg von Donald Trump bedeutet für Deutschland nichts Gutes“   Frankfurter Rundschau, 07,11.24), „Wybory w USA 2024: Zwycięstwo Trumpa wywołuje katastrofę” (USA-Wahl 2024: Trumps Sieg löst eine Katastrophe aus. „Der Westen,de 06.11.24),  06.11.24), „To absolutnie kosztowna katastrofa “ („Das ist absolute teure katastrophe „Institut der deutschen Wirtschaft, 06.11.24),   „Niemcy stoją obecnie w obliczu eksportowego kryzysu gospodarczego“ („Jetzt droht der Deutschland Export-Wirtschaftskrise“   Der Westen.de, 06.11.23)
„ Cła Trumpa zagrażają Niemcom” („Trump Zölle bringen deutschland in Gefahr” WDT, 06-11-24),  a nawet takie domysly, zeby tylko pozostac w kregu dezaprobaty:  „Trump pojawil się z  dublerka Melanii? Krążą plotki o wyborach w USA” (Trump tritt mit Melania-Double auf? Gerüchte um US-Wahl kochen auf“  Merkur,de, 05,.´6,11.24)
Internetowe wydanie pisma o charakterze politycznym „Blätter” definiuje to niebezpieczeństw wyboru nowego-starego Prezydenta USA w ten sposób: „Donald Trump – atak na demokrację„. Podkreśla, że w jego przemówieniu inauguracyjnym sformułowane zostało otwarte odrzucenie demokracji przedstawicielskiej i że jest ono historycznym przykładem w swojej wymowie i radykalnie sprzeciwia się istotnym zasadom demokracji. W wezwaniu „America frist”- tkwi zdaniem tego medium daleko posunięty nacjonalizm Trumpa. Podobne, alarmujące tony można znaleźć w również internetowym, prawniczym magazynie „Legal Tribune Online” z 06 listopada w tytule: „Co wynika ze zwycięstwa Trumpa w wyborach?” „Sukces Trumpa jako sygnał ostrzegawczy dla liberalnych demokracji na całym świecie!”
Media niemieckie nie potrafią nijak zrozumieć, jak to się stało, że choć prawie żaden kandydat na prezydenta nie wypowiadał tak lekceważących uwag na temat czarnoskórych jak Donald Trump – to jednak on odniósł większy sukces wśród afroamerykańskich wyborców, niż jakikolwiek inny republikanin od 1964 r. Zyskał zarówno wśród czarnoskórych mężczyzn, jak i kobiet. To samo dotyczy Latynosów, mężczyzn i kobiet. Z wypowiedzi zamieszczonej 06.11. w „Evangelische Zeitung,de” można wnioskować, ze przyczynili się do tego ludzie wierzący – katolicy i ewangelicy, czytamy: „ Szczególnie dobry wynik odniósł Trump wśród chrześcijan Sondaże powyborcze przeprowadzone przez Fox News we współpracy z agencją prasową Associated Press pokazują, że Trump wypadł szczególnie dobrze wśród chrześcijańskich wyborców. Według sondażu uzyskał 60 procent wśród protestantów w całym kraju i 54 procent wśród wyborców katolickich”. O tym, że i amerykańscy Polacy poparli Trumpa – jakoś jeszcze niemiecka prasa nie donosi.
Tak, czy inaczej. „Trump nie wróży Niemcom niczego dobrego”, powtarzam za Alexandrem Görlachem w „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z 07. 11.  „Nasz świat jest w rozsypce. Autorytarne reżimy rosną w siłę, zachodnie demokracje są w defensywie”. (nie chwaląc się, przewidziałam to w artykule „Wiary wieja w Europie z prawej strony”, „Gwiazda Polarna”,  nr 12 z 15 czerwca br.), Rząd niemiecki przez wiele miesięcy miał nadzieję, że ich kraj ostatecznie uniknie tego nieszczęścia. Jakże byłby on szczęśliwy, w nastroju party – gdyby tak było….. Po ogłoszeniu wyników wyborów – reakcja niemieckich  polityków nacechowana jest powściągliwą uprzejmością. Berlin grzecznie gratuluje – niemiecki biznes bije na alarm. Prorokuje się, że spowodowana takim wyborem wojna handlowa może kosztować Niemcy nawet 180 miliardów euro, gdyż „agresywna i protekcjonistyczna polityka handlowa” Trumpa doprowadzi gospodarkę niemiecką, która i tak ledwo dyszy, do ruiny. Powalają ją zapowiedziane przez Trumpa cła w wysokości 60 proc. na import z Chin i od 10 proc. do 20 proc. na import z reszty świata. Już same cła zmniejszą ten niemiecki eksport do USA o prawie 15 proc. Ucierpi też sektor farmaceutyczny. Informuje o tym niemieckiego obywatela Instytut Gospodarki Niemieckiej z siedzibą w Kolonii. „ To absolutnie kosztowna katastrofa” W prasie ten kataklizm przedstawiony jest w tym, że Niemcy i Europa będą musiały teraz dopasować swoje stosunki z USA, a w szczególności z kolejną administracją Trumpa i to w obliczu licznych kryzysów, wojen i ogólnie rosnącego globalnego nieporządku. Nie ma więc powodów do nastroju party…. Niemieccy politycy uprawiając ostrożną dyplomację wyrażają wątpliwości, czy Niemcy odpowiednio przygotowały się na taki scenariusz w ostatnich latach. Szok w Berlinie jest odpowiednio głęboki, nawet wśród tych polityków i ekspertów, którzy wcześniej uważali zwycięstwo Trumpa za możliwe. W ramach uspokojenia nastrojów niektórzy z nich ogłosili w czwartek w Bundestagu, że Niemcy są dobrze przygotowane na Trumpa. Ale za kulisami panuje poczucie rozczarowania, ponieważ uważa się, ze zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach „cofnęło stosunki transatlantyckie o lata i zagroziło temu, co urzędujący prezydent USA Joe Biden starał się odbudować po pierwszej kadencji Trumpa”.
W mediach pojawiły się takie stwierdzenia „Burza Trumpa na pewno nadejdzie” (T-Online, 07.11.24). „Wszystkie polityczne wrota zostały zamknięte, a Europa będzie teraz musiała zjednoczyć się wewnętrznie”. Problemem są tutaj Niemcy, ponieważ Republika Federalna została pozostawiona z rządem bez większości po upadku koalicji sygnalizacji świetlnej. Powrót Trumpa do Białego Domu będzie więc kosztowny, zwłaszcza dla Niemiec. Niemieccy politycy, byle partie koalicyjne oraz CDU/CSU rozpowszechniają jak mantrę przesłania tego typu: więcej niemieckiej suwerenności w polityce bezpieczeństwa i obrony. Więcej współpracy w Europie. W dzień po wyborach w USA różnica zdań między niemieckimi graczami politycznymi co do sposobu osiągnięcia tego powyższego celu staje się szczególnie wyraźna. W debacie politycznej na temat konsekwencji powrotu Trumpa na scenę pojawia się wiele propozycji. Dyskutuje się o środkach, które są konieczne po powrocie Trumpa do Białego Domu. Ale sposób, w jaki te polityczne poczynania mogą zostać konkretnie wypełnione – pozostaje niejasny. Ten niemiecki „krajobraz po bitwie” zapełnia się dyskursem w sprawie: „Czy Republika Federalna może spełnić wymogi polityki bezpieczeństwa w obliczu rosyjskiej agresji w Europie i czy można jednocześnie przestrzegać hamulca zadłużenia? Oraz: podczas gdy USA i Chiny stają się coraz bardziej protekcjonistyczne gospodarczo, czy Niemcy nie powinny również subsydiować własnej gospodarki?
A z tą niemiecka gospodarką jest tak kiepsko, jak nie było od czasu utworzenia Republiki Federalnej Niemiec. Byla o tym szczegółowo mowa w numerze 3 „Gwiazdy Polarnej” z 10-go lutego 2024 w artykule o wiele mówiącym tytule: “Spektakularny upadek samozwańczego lidera”. Jeśli chodzi  o motor tej  gospodarki – przemysł samochodowy – to był on „cierniem w oku” Donalda Trampa już podczas jego pierwszej kadencji, w roku 2019 nałożył on cła na niemieckie samochody, powiedział: „W końcu w Niemczech nie jeżdżą amerykańskie samochody”. W prasie pojawia się „groźba”, że w świetle wyzwań geopolitycznych – i wojny na Ukrainie, Prezydent USA może zażądać od Europejczyków większych wydatków na obronność,  niż dwa procent produktu krajowego brutto, na które zgodziły się kraje NATO-  Trump już podczas poprzedniej swojej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych atakował Niemcy, krytykując byłą kanclerz Angelę Merkel za to, że nie chce wydawać więcej na bezpieczeństwo, o tym Niemcy nie zapomnieli.
Bawarski portal informacyjny „Merkur.de” z dnia 10.11. 24 przedstawia głosy wojskowych expertów i naukowców Uniwersytetu Technicznego w Monachium, dotyczące nowej relacji Trump – NATO. Pojawiają się takie wypowiedzi: „NATO stoi w obliczu poważnej niepewności. Z Trumpem wszystko zawsze wydaje się otwarte” . „Eksperci” wydali ostrożne częściowe ostrzeżenie – przynajmniej w odniesieniu do tarczy nuklearnej. Zaś jeśli chodzi o stosunek Trumpa do Rosji – naukowcy z Monachium określają go jako: „Pomiędzy skłonnością do robienia interesów – a twardymi groźbami“
W sumie obecna prezydentura Trumpa może być bardzo kosztowna dla Niemiec , „To jest kosztowna katastrofa” jak stwierdził 06 listopada Instytut Niemieckiej Gospodarki i różne media niemieckie. Na przykład, gdyby teraz USA wycofały swoje wsparcie dla Ukrainy, Europejczycy musieliby zainwestować więcej w obronę Ukrainy, aby Władimir Putin nie wygrał swojej wojny. A gdyby wygrał, Niemcy musiałyby zainwestować więcej we własne bezpieczeństwo, ponieważ Rosja stanowiłaby większe zagrożenie dla wschodniej flanki NATO, a na wsparciu Amerykanów nie można będzie już polegać pod rządami Trumpa – uważają media prorządowe. Czarę goryczy przepełnia to, że jak stwierdza 07.11.24  „Mercur.de” „Niemcy znajdują się w środku kryzysu gospodarczego”. Kanclerz Olaf Scholz zwolnił swojego ministra finansów Christiana Lindnera zaledwie kilka godzin po zwycięstwie Trumpa w wyborach (symptomatyczne !), a FDP – opuścilo już koalicję. Wewnętrzny chaos polityczny, który pojawia się w nieodpowiednim momencie. Niemiecki rząd jest bezsilny i widać wyraźnie, że nie przygotował się dobrze na scenariusz Trumpa w ostatnich latach. Trump przetestuje również Niemcy, a przede wszystkim ich gotowość do wspólnej obrony przed presją ze strony Białego Domu. Ujawnia to kolejny dylemat: oś niemiecko-francuska jest słabsza niż kiedykolwiek, a niemiecki rząd jest niestabilny i podzielony w kwestii polityki wewnętrznej.
I jeszcze kilka informacji na temat „aktora” tej „osłabionej” niemiecko-francuskiej osi – prezydenta Francji Emanuela Mackrona
W „Süddeutsche Zeitung” z dnia 07.11.24 ukazał się artykuł o znamiennym tytule:  „Jak zwycięstwo Trumpa uskrzydla Macrona”. Pisze się, że te obydwa wydarzenia polityczne: wybory w USA, oraz upadek rządu  w Berlinie  – sprawiły, że prezydent Francji już widzi siebie w nowej roli lidera w Europie – jako mediatora transatlantyckiego. Emanuel Macron był jednym z pierwszych, który pogratulował Zwycięzcy. Trump właśnie wygłosił swoje przemówienie, zanim triumf stał się oficjalny, kiedy Macron już opublikował swoje gratulacje na X: „Félicitations, Président Donald Trump”. Mackron jest gotów współpracować z Trumpem, tak jak robił to przez cztery lata, napisał dodając: „Z twoimi i moimi przekonaniami. Z szacunkiem i ambicją. Dla większego pokoju i dobrobytu”. Ten wpis Mackrona mówi wszystko: on chciał wszystkim, tu – dodam – głównie Niemcom ! przypomnieć, że w przeciwieństwie do innych przywódców najważniejszych krajów zachodnich – on był już u władzy, gdy Trump był prezydentem USA po raz pierwszy, w latach 2017-2021 – więc go znał. Czy Olaf Scholz był już wtedy na stanowisku? Macron chciał tym spoufalonym wpisem pokazać Trumpowi, że będą ze sobą rozmawiać jak równy z równym, z ich różnymi przekonaniami. Ale prawda jest taka, że między tymi dwoma mężczyznami nigdy nie było prawdziwej idylli, nawet jeśli Pałac Elizejski próbuje to teraz przedstawić w ten sposób. „wolny romans ”, jak nazywa to gazeta „Libération”. Pałac Elizejski lubi również podkreślać, że Macron miał „bardzo dobrą wymianę zdań” z Trumpem przez telefon po dniu wyborów w USA – „przez dwadzieścia pięć minut”, tak jakby długość rozmowy była jednoznacznym znakiem nowej roli francuskiego prezydenta. Jego otoczenie plotkowało, że szybkie gratulacje Macrona miały pomóc mu objąć przywództwo w Europie. Ciekawe się w tym kontekście wydaje, że prezydent Francji już w kwietniu ubiegłego roku, w potężnym przemówieniu na Uniwersytecie Sorbona w Paryżu, wezwał Europę do wzmocnienia swojej obronności, również w obliczu możliwego zwycięstwa Trumpa w wyborach i zmniejszenia zaangażowania USA w Europie i NATO. Z perspektywy czasu apel ten wydaje się niemal proroczy. W tym przemówieniu Macron postawił Europę w „śmiertelnym niebezpieczeństwie”. „Jeśli nie przygotuje się na przyszłość, w tym militarnie, to zginie”. To by się zgadzało z tym, co o wymaganiach Trumpa mówią niemieccy komentatorzy jego polityki – oraz z dawno zapomnianymi planami autorstwa Mackrona, ujętymi  przez niemieckie koła rzadowe (SPD) w dokumencie z 06.10.2020 –o  zorganizowaniu w Europie tzw. „28 Armii Europejskiej”. Ale – według „NZZ” – zwycięstwo Trumpa w wyborach to także otrzeźwiająca wiadomość dla francuskiej gospodarki. Choź Francuzi obawiają się ewentualnego powrotu protekcjonizmu Trumpa nieco mniej niż Niemcy, to jednak niektóre sektory eksportowe mogą znaleźć się pod presją: lotnictwo, w szczególności Airbus w Tuluzie, przemysł farmaceutyczny i motoryzacyjny – a przede wszystkim francuski przemysł winiarski i likierowy. Mimo tego – najbardziej dotknięte katastrofa tego wyboru – okazuje się kraj nad Szprewą!
Na zakończenie – o jeszcze jednym „gratulancie” dla Zwycięzcy tych wyborów: prezydent Władimir Putin tym razem się nie spieszył. W przeciwieństwie do 2016 roku, kiedy jako jeden z pierwszych pogratulował Donaldowi Trumpowi wyboru, tym razem Kreml pozostawił otwartą kwestię, czy będą jakiekolwiek gratulacje. W końcu jest to wrogie państwo, które pośrednio prowadzi wojnę przeciwko Rosji na Ukrainie, powiedział rzecznik Putina. W czwartek wieczorem Putin   złożył jednak gratulacje; nie telegramem ani telefonicznie, ale publicznie w Soczi, podczas corocznego wystąpienia na spotkaniu Klubu Wałdajskiego, zgromadzenia prokremlowskich rosyjskich i zagranicznych ekspertów politycznych. Miał się tam tak wyrazić: „Trump – to odważny człowiek”. Ale oficjalnie, według rosyjskiej telewizji w programie „Wieczór z Wladimirem Solowjowem” (to prezenter TV i sojusznik Putina”)  „Trump w żaden sposób nie jest przyjacielem Rosji”.
I tu aż się prosi przywołać słowa „polskiego” premiera,  który miał ogłosić, że „Donald Trump może być rosyjskim agentem. I to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb” – tak Tusk, po tym jak pogratulował Prezydentowi –Elektowi i wyraził nadzieję na “współpracę dla dobra narodu amerykańskiego i polskiego”. Z pewnych źródeł wiadome jest, że Trump zna już tą wypowiedź Tuska !

PS. Żeby pozaeuropejskiemu czytelnikowi tego tekstu unaocznić skomplikowany, niejednolity – ale pełniejszy obraz postawy Europejczyków – zakończę ten tekst „obrazem” przejętym z tej szwajcarskiej gazety, którą często wymieniam w moich wypowiedziach „Neue Zürcher Zeitung” (niemieckie środowiska rządowe nazywają ją: „skręcającą w prawo”): oto trzy kobiety na obrazie, reprezentujące trzy kraje, w których poglądy konserwatywne osiągają coraz większe poparcie ich obywateli – francuska polityk Marine Le Pen, liderka niemieckiej AfD Alice Weidel i premier Włoch Giorgia Meloni  (donosiłam o nich w artykule pt. „Wiatry w Europie wieją z prawej strony”, „Gwiazdy Polarnej” nr.12 z 15. 06.2024) ) – jako kobiety – wojujące o „wolny świat”- o świat wartości i ładu – z Donaldem Trumpem w tle, któremu Bóg oszczędził życie, żeby przewodniczył w odrodzeniu sią nowego ducha narodów, wolnego od kłamstwa i nurzania się w błocie nihilizmu moralnego, wolnego od rewolucji podpartej neomarksistowskimi hasłami, którym wytoczył on wojnę!
I tak można by odebrać sens tego tekstu pod poniższym zdjęciem ze  szwajcarskiego dziennika :  „walczą o wolny świat   !”
I to – też jest „głos Europy” !
Maria Legiec