They called him a Russian agent. Didn’t work, no one believed their lies.
Then they called him a criminal. No one believed them. His poll numbers climbed and climbed.
They saw themselves trapped and killed democracy in order to take him out of the race.
We stand with Călin! 🇷🇴 pic.twitter.com/wIXhbVWcOM
— Daily Romania (@daily_romania) December 6, 2024
Pro-Russian far-right extremist Călin Georgescu who has just surprisingly won the first round of the presidential election in Romania as an “anti-systemic” candidate:
• [Ukraine] is none of our business.
• We should worry only about the Romanian nation.pic.twitter.com/8TV1j6MCpN
— Jakub Bielamowicz (@KubaBielamowicz) November 25, 2024
Zwolennik Trumpa Calin Georgescu odniósł zaskakujące zwycięstwo w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Rumunii. Sondaże pokazały, że populistyczny krytyk UE i NATO wygra drugą turę — więc sądy ANULOWAŁY wybory dwa dni wcześniej, zarzucając „wpływ Rosji”.
Prokurator generalny zwrócił się do DIICOT o wszczęcie śledztwa przeciwko Călinowi Georgescu w sprawie „przestępstw wyborczych” i „prania pieniędzy”. Oskarżenia są ewidentnie sfabrykowane, aby uniemożliwić Călinowi Georgescu zostanie kolejnym prezydentem Rumunii.
Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii między eurosceptycznym kandydatem prawicy Calinem Georgescu a proeuropejską Eleną Lasconi dobiegła końca, po tym jak Trybunał Konstytucyjny (TRK) unieważnił wyniki pierwszej tury głosowania i ogłosił, że zamiast niej odbędą się nowe wybory.
Ta dramatyczna i bezprecedensowa decyzja zapadła tuż po rozpoczęciu głosowania na emigracji.
„Proces wyborczy na prezydenta Rumunii zostanie w całości wznowiony, a rząd będzie zobowiązany do ustalenia nowej daty wyboru prezydenta Rumunii, a także nowego harmonogramu przeprowadzenia niezbędnych działań” – stwierdził sąd w oświadczeniu wydanym w piątek.
Sąd stwierdził, że decyzja o unieważnieniu pierwszej tury została podjęta ze względu na kwestie proceduralne i odtajnienie tajnych raportów rumuńskich służb wywiadowczych, które dowodziły, że Rosja angażowała się w wywieranie wpływu na wyborców za pomocą antyzachodniej kampanii propagandowej wspierającej Georgescu.
Piątkowa decyzja stawia kraj w bezprecedensowej sytuacji politycznej z nieprzewidzianymi konsekwencjami. Według początkowych scenariuszy nowe wybory mogą się odbyć wiosną 2025 r., jeśli decyzja o nowym głosowaniu oznacza również rozpoczęcie całego procesu od nowa, w tym zbieranie podpisów dla każdego kandydata od podstaw.
Kandydat centrolewicowej Partii Socjaldemokratycznej w pierwszej turze i urzędujący premier Marcel Ciolacu uznał decyzję sądu w Bukareszcie za słuszną.
Inni rumuńscy politycy, w tym Lasconi, ostro skrytykowali decyzję sądu, a kandydat liberalny nazwał ją „nielegalną, niemoralną i miażdżącą samą istotę demokracji”.
„Dzisiaj jest moment, w którym państwo rumuńskie podeptało demokrację. Bóg, naród rumuński, prawda i prawo zwycięży i uznają ich za winnych zniszczenia naszej demokracji” – powiedziała.
Lider prawicowej partii AUR George Simion nazwał decyzję sądu „zamachem stanu w toku”, ale odrzucił pomysł organizowania protestów w tym czasie. „Nie wychodzimy na ulice, nie dajemy się sprowokować, ten system musi upaść demokratycznie” – napisał Simion na Facebooku.
Georgescu stał się obiektem kontrowersji odkąd niespodziewanie dwa tygodnie temu zajął pierwsze miejsce w głosowaniu.
Pierwsza tura głosowania została już poddana kontroli sądu; dwóch kandydatów, którzy ją przegrali, złożyło skargi na brak przejrzystości finansowania kampanii i oszustwa wyborców.
W środę sensacyjne odtajnione informacje rumuńskich służb wywiadowczych ujawniły, że zwycięstwo Georgescu „nie było naturalnym wynikiem” i że skoordynowana kampania w mediach społecznościowych prowadzona przez „podmiot państwowy” sztucznie wygenerowała jego zwycięstwo.
Georgescu prowadził udaną kampanię na platformie mediów społecznościowych TikTok. Jego popularność eksplodowała na kilka tygodni przed głosowaniem, a kandydat zyskał dziesiątki milionów wyświetleń na kilka dni przed pierwszą turą. Rumuński wywiad ustalił, że sieć stosowała metody typowe dla podmiotów państwowych przy werbowaniu i koordynowaniu działań z innymi za pośrednictwem platformy komunikacyjnej Telegram.
Z dokumentów wynika również, że osoba, która poparła kandydaturę Georgescu, wydała na kampanię prawie 1 milion euro, przy czym za udostępnienie posta w aplikacji można było otrzymać kwotę 950 euro.
Georgescu twierdził, że nie miał budżetu na kampanię i że pomagali mu wolontariusze.W czwartek Komisja Europejska zwróciła się do TikToka z „pilną” prośbą o informacje na temat roli platformy w wyborach.