Niedawne zatwierdzenie przez Kanadę Bovaer, dodatku paszowego  dla bydła i krów mlecznych, redukującego metan zostało okrzyknięte kamieniem milowym w kwestii zmian klimatu. W swej istocie innowacja ta ma na celu ograniczenie emisji metanu — zasadniczo zmniejszenie „bąków krów”. Chociaż korzyści dla środowiska mogą być godne pochwały, decyzja ta budzi poważne obawy dotyczące przejrzystości, jakości żywności i tego, czy Kanada wyciągnęła wnioski z wcześniejszych kontrowersji w sektorze rolno-spożywczym.

Zatwierdzenie Bovaer pokazuje zaangażowanie Ottawy w redukcję emisji gazów cieplarnianych ale czy aby nie kosztem zdrowia konsumentów – patrz skandal Buttergate polegający na potajemnym dodawaniu palmitu, pochodnej oleju palmowego, przez przemysł mleczarski do paszy dla bydła co zmieniło skład kanadyjskiego masła, czyniąc je twardszym w temperaturze pokojowej. Podczas gdy zmiana ta była uzasadniana jako korzystna dla krów i sektora, konsumenci byli zaskoczeni. Wówczas przemysł mleczarski spotkał się z powszechną krytyką.

 Jeśli interesariusze nie są transparentni, innowacje takie jak Bovaer ryzykują pogłębieniem sceptycyzmu konsumentów.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

 Dziś narracja przesunęła się w stronę środowiska. Bydło niewątpliwie odgrywa rolę w ekosystemach, szczególnie w hodowli pastwiskowej. Szybkie rozwiązania, takie jak dodatki paszowe w celu zmniejszenia emisji metanu, mogą osiągnąć krótkoterminowe cele, ale ryzykują zmianą naturalnych systemów, co budzi obawy o długoterminowe skutki dla zdrowia zwierząt, jakości żywności i zaufania konsumentów.

Raporty wskazują, że większość kanadyjskich producentów bydła i mleka nie używa obecnie Bovaer i nie planuje w najbliższym czasie go przyjąć, a komercyjne dostawy są nadal ograniczone.

Redukcja emisji metanu jest ważnym krokiem dla rolnictwa, ale nie może odbywać się kosztem świadomego wyboru konsumentów ani integralności kanadyjskiego zaopatrzenia w żywność.

Od czasu ogłoszenia rozpoczęcia testów dodatku Bovaer do karmienia brytyjskich krów, klienci grozili bojkotem produktów marki Arla, a także trzech dużych supermarketów współpracujących z tą marką.

Arla Foods, właściciel największej spółdzielni mleczarskiej w Wielkiej Brytanii, ogłosiła 26 listopada, że ​​zamierza zacząć stosować ten suplement. Arla poinformowała, że ​​będzie współpracować z Aldi, Morrisons i Tesco w celu przetestowania zastosowania dodatku paszowego znanego pod nazwą Bovaer w 30 brytyjskich gospodarstwach.

Jednak oświadczenie to spotkało się później z ostrą krytyką, a wielu brytyjskich klientów groziło bojkotem wszystkich trzech supermarketów i marek Arla, a zwłaszcza masła Lurpak.

Na filmach na TikToku można też zobaczyć, jak niektórzy wyrzucają do kosza opakowania po mleku Lurpak, a inni wylewają kartony mleka Arla Cravendale do zlewu i toalety.

Czym jest Bovaer? Jak podaje DSM Firmenich, szwajcarsko-holenderski producent preparatu Bovaer, jest to suplement dodawany do paszy dla bydła. Jest on przeznaczony do tego, aby ulegać rozkładowi w układzie pokarmowym krowy i szybko rozkładać się na „naturalnie występujące związki, które są już obecne w żwaczu [części żołądka] krowy”.

Krowy emitują metan podczas odbijania. Badania sugerują, że dodatek może zmniejszyć emisję metanu z trawienia krów średnio o 27%. Nadal jednak pojawiają się pytania dotyczące długoterminowej skuteczności i wpływu dodatków takich jak Bovaer na zdrowie i dobrostan zwierząt. Według DSM lek Bovaer został dopuszczony do obrotu w Wielkiej Brytanii w grudniu 2023 r. i jest dostępny w sprzedaży w 68 krajach. Firma poinformowała, że ​​w ciągu ostatniej dekady dodatek ten był przedmiotem „ponad 150 prób na całym świecie, z których wszystkie zostały opublikowane w ponad 85 artykułach w recenzowanych czasopismach”. Niektórzy krytycy twierdzą, że Bovaer zawiera „toksyczne substancje chemiczne”, które mogą szkodzić zarówno krowom, jak i rolnikom, w tym mieć wpływ na płodność. Inni natomiast twierdzą, że nie został on poddany wystarczającej liczbie testów.

W odpowiedzi na krytykę Arla w oświadczeniu stwierdziła, że ​​„w sieci krąży znaczna ilość dezinformacji” i że czuje się „zmuszona zająć się tym problemem, jasno i otwarcie przedstawiając fakty”. Arla, powołując się na informacje z DSM Firmenich, stwierdził, że Bovaer „nie trafia do ludzi, gdy spożywają oni produkty mleczne”.