Przedstawiam pierwsza część tryptyku z nadzieją, że Szanowni Czytelnicy znajdą te porady pomocne i zdecydują się na większe zaangażowanie swoich dzieci i wnuków w aktywnym uczestnictwie w wychowaniu fizycznym i sporcie już od najmłodszych lat.
Na początek – szary obrazek rzeczywistości życia w Kanadzie, ale i nie tylko.
Bardzo modnym tematem w ostatnich latach jest krytyka tzw. wczesnej specjalizacji w sporcie.
Krytykują wszyscy – młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni, osoby znające się na sporcie i te – nieznające się. Przyglądam się temu i nie mogę się nadziwić pobudkom ku takiej krytyce.
Nie jest przecież żadna tajemnicą, że społeczeństwa, a szczególnie te w tzw. krajach rozwiniętych po prostu tyją.
Przyczyna tycia jest brak równowagi w ilości kalorii pobranych w stosunku do kalorii użytych na pracę organizmu. Tak jest u istot ludzkich jak i zwierząt. Otyłe psy i koty – to też bardzo popularny obrazek.
Aby zmniejszyć ilość kalorii pobranych – należy zmniejszyć i zmienić ilość i jakość jedzenia.
Aby te kalorie spalić – trzeba po prostu więcej się ruszać.
Wychowałem się w czasach bez telewizora, bez nadmiernej opieki rodzicielskiej, na zabawach na podwórku i na ulicy z kolegami. Nie było czasu na jedzenie, więc nikt z moich rówieśników nie był otyły.
Byliśmy aktywni praktycznie cały dzień.
Pierwszym takim zderzeniem się z obecną rzeczywistością był mój przyjazd do Kanady, gdzie jedzenia nie brakowało, a często – było w nadmiarze. Musiałem się pilnować, mimo, że codziennie prowadziłem 4-5 godzin treningu bardzo aktywnie w nim uczestnicząc.
Zauważyłem też sporo potencjalnych zawodników w procesie selekcyjnym, niestety – często otyłych.
To był początek lat 80-tych.
Od tego czasu jest tylko gorzej.
W latach 80-tych w Kanadzie dzieci miały jedną godzinę wychowania fizycznego dziennie.
Z biegiem lat programy te ograniczono i teraz, praktycznie, w wielu szkołach nie ma „wu-efu” wcale.
Nauczyciele są na permanentnym strajku, nie uczestniczą i nie organizują żadnych treningów sportowych w szkołach, więc obowiązek zapewnienia dzieciom ruchu sportowego spadł na barki rodziców.
Rodzice, a szczególnie ci, którzy do Kanady przybyli niedawno, nie maja czasu na dodatkowe zajęcia wieczorne, więc, często, dzieci zostają w domu.
W dobie telewizji, Internetu, smartfonów itd. siedzący tryb życia – to już powszechna zaraza.
Dodatkowo – wyłączność kilku firm na produkcję żywności na świecie sytuację tą zaognia. Przecież chyba wszyscy wiemy, że obecna żywność już w tylko w bardzo małym stopniu przypomina prawdziwą, naturalną. Na domiar złego, wszechobecny cukier skraca czas zdrowej aktywności człowieka do okresu niespotykanego wcześniej.
Oczywiście, długowieczność się statystycznie zwiększyła, lecz tylko kosztem kupowania wielu innych pigułek, leków itd.
Sprawa ma się tragicznie i trzeba coś z tym zrobić.
Na temat wyżywienia nie będę się wypowiadał. Wprawdzie coś tam wiem, jednak specjalistą nie jestem.
Znam się natomiast na sporcie i wychowaniu fizycznym, więc na tym się skupię.
Kochani: czas się za siebie zabrać, ale przede wszystkim poświęcić więcej uwagi dzieciom. Czym skorupka za młodu nasiąknie …
Więcej w dwóch kolejnych odcinkach.
W międzyczasie – pierwsza praktyczna porada.
W naszym najbliższym sąsiedztwie doskonale funkcjonuje pierwsza i jak na razie jedyna szkółka piłkarska dla dzieci od lat … trzech!
Klub nazywa się Lakeshore United Soccer Club Inc., z adresem strony internetowej akademii: www.lufcacademy.com
Zapraszamy. Znajdziemy miejsca dla każdego bez względu na zaawansowanie sportowe.
Bogdan