Czy tylko nam się wydaje, że jest recesja?
To, że jedna czy druga korporacja zarobiła miliony, nawet jak w przypadku funduszy powierniczych zielonego ładu, którymi zarządzał i dalej zarządza Mark Carney (poważny kandydat na lidera partii liberalnej w Kanadzie) wcale nie znaczy, że nie ma recesji. Może dla niego recesji nie ma – dla nas jest. Dlaczego?

Przecież wszyscy to od kilku lat odczuwamy. Należą tu, choć nie wyczerpują listy, takie wskaźniki jak: ceny (wzrastają znacznie szybciej niż stopa inflacji); rachunki, tak zwane w Polsce media (woda, gaz, elektryczność, opłaty internetowe, telewizyjne); podatki (te to chyba nas zupełnie wykończą); inne opłaty, takie jak członkostwo, benzyna, ubezpieczenie domu/samochodu; książki i gazety; składki odciągane z zarobków. Na a przede wszystkim dla tych z obciążeniem hipotecznym na domu, wysokość raty do spłacenie. Hipoteka na domu często jest dwukrotnie wyższa niż kilka lat temu. A do tego wszystkiego doliczyć należy coraz gorszy stan usług jakie za te wszystkie podniesione opłaty otrzymujemy. Kolejki na usługi medyczne się wydłużają (a nie skracają), lekarzy i specjalistów brak, transport publiczny jest coraz gorszy, brak pracy z godziwym wynagrodzeniem, porozwalane ulice i autostrady. Wyliczankę można snuć w nieskończoność. A potem, ci w których rękach leży mój biedny los, wpierają mi, że mi się poprawiło, bo mi dają jakieś zwroty (węglowe, z trillium, ostatnio premier prowincji Ford jakieś $200). A przecież to o kupowanie naszych głosów chodzi. Jedną ręką da, a drugą dwa razy zabierze.

Uchowaj nas od złego, jeszcze jednego guru oddanego absurdom zielonej rewolucji tym razem w bankowości, na szczeblu globalnym. To jak nic pasuje do Marka Carney byłego 8-go gubernatora Banku of Canada (2008-2013), a następnie 120-go gubernatora Banku of England (2013-2020). Proszę zwrócić uwagę na numerację kolejnych gubernatorów banków: w przypadku Kanady to 8-my gubernator, w przypadku Wielkiej Brytanii to 120-ty gubernator Banku of England. Ta numeracja to prawie jak wśród angielskich royalsów. A przez kogo to ten gubernator banku jest mianowany? I w czyich rękach te bank są?
Nie zrozumcie mnie źle, jestem ze wszech miar za oszczędzaniem planety, ale nie w takim wymiarze jak nas przestraszono. W takim wymiarze, gdzie powinniśmy mniej oddychać (i nie tylko), żeby wydzielać jak najmniej dwutlenku węgla. Czyli jak? Statystycznie wyliczono, że nawet jeśliby całe wyspy brytyjskie zanurzyły się pod wodę, to byłoby to zaledwie 2% światowych wydalin. No to teraz zamiast nas, proszę przekonać mieszkańców Chin, Indii, czy Afryki, że mają się wyrzec bieżącej wody i nie marzyć o spłukiwanych toaletach, bo walczymy ze śladem węglowym. W odpowiedniej skali: Europę zamieszkuje około 750 milionów, a cały świat 8 miliardów. Czyli, że koszta nowego zielonego ładu ma ponosić mały procent ludności świata. Tym małym procentem jesteśmy my.
A tu just like that – przyszedł walec i wyrównał. Mark Carney jest jednym z głównych wyznawca zielonego absurdu, tym razem na poziomie makro, czyli w skali ogólnoświatowej, globalnej, ba! nawet bankowej. Pomyślcie tylko: jak banki walczą z ogólnym ociepleniem? Mark Carney tym razem szykuje się nie do narzucania zielonego ładu bankom, tylko do zostanie premierem Kanady. Po to niedawno wrócił do Kanady, aby zostać… No kim? Najpierw ministrem finansów w gabinecie premiera Trudeau. To on zaorał poczynania Christii Freeland i jej rządy jako ministra finansów. Coś tam potem nie wyszło, bo opozycja czyli konserwatyści z obozu Pierra Poilievre ogłosili, że Mark Carney będzie ministrem finansów konserwatystów jak wygrają wybory. A ten pan, jeszcze nigdzie nie wybrany, jeszcze nie nominowany w żadnym okręgu wyborczym, już przekracza podłogę, z jednej partii do drugiej. W końcu wrócił do liberałów. Ach, niczego to dobrego nie wróży, ani dla niego, ani dla nas.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

A teraz plotki o paniach i panach.
Dawno temu, za czasów komuny w Polsce ukazywało się takie czasopismo ‘Kobieta i życie’. W tym czasopiśmie ostatnia strona okładki była właśnie poświęcona plotkom o paniach i panach. Było tam o księżniczkach, modelkach, sportowcach, ale jakoś tak nigdy nie było nic o nas – Polakach. Także nigdy nic nie było o zwykłych zjadaczach chleba nawet z Ameryki. Trochę mnie to dziwiło, bo mój świat dziecięcy, był jedynym światem, który znałam. Był tak piękny i kolorowy jak ten opisywany w plotkach o paniach i panach. A wydarzenia godne opisywania też były, oj były! Trochę mi to zajęło, żeby zrozumieć, że te plotki były o ludziach specjalnych, do których ani ja, ani moje środowisko, ani nawet mój kraj się nie zaliczało. Otóż ten magazyn w czasach transformacji ustrojowej upadł, ale został reaktywowany w roku 2008. Jego wydawcą jest obecnie grupa Bauer, czyli jest w rękach korporacji Reinharda Bauera. Resztę sobie dopiszcie, szczególnie o profilu – wszystko do sprawdzenia. Niestety nie ma w nowym wydaniu rubryki z plotkami o paniach i panach, bo luka ta została zapełniona przez Internet. Ale ja przeżyłam wiele tych transformacji! Najpierw był magiel, gdzie chodziłam z babcią, a przy okazji dowiadywałam się co w osiedlu. Potem była Kobiet i życie, równolegle z Wolną Europą, potem się wszystko zapadło, a potem na nowo powstało w innej formie. I tutaj mam piękną perełkę, bo jako renomowana dziennikarka polonijna często jestem pytana o… No właśnie plotki. Ostatnio nie schodzi z agendy temat czy żona Emmanuela Macron (prezydenta Francji) Brigitte, która jest starsza od swojego męża o 24 lata, I ponoć jest tak naprawdę transpłciowym mężczyzną. To nie pierwszy przypadek takich pytań, bo podobnie jest z żoną byłego prezydenta stanów Baracka Obamy – Michelle. Odpowiadam – nie wiem, i nie mam zamiaru tego sprawdzać, zgodnie z zasadą, że mnie nie obchodzi, kto z kim i za ile. A poza tym, jeśli to jest prawda, to i tak nie dla nas. Pewne prawdy są nie dla nas, i nie dotyczy to jedynie sprawy płci. Przypomnijcie sobie, że niedawno Wielka Brytania ponownie utajniła, na następne 50 lat, dokumenty dotyczące śmierci generała Władysława Sikorskiego na Gibraltarze w roku 1943. Odpowiedz na te pytania dotyczące osób transpłciowych jest prosta, wystarczy udostępnić wyniki ich badań genetycznych. Ale jakoś tak dziwnie nikt się do tego nie kwapi. A przecież ktoś wie i na pewno zna prawdę.
Przywrócenie z powrotem do pionu, które wprowadził obecny prezydent Stanów Donald Trump, deklarując, że są tylko dwie płcie, i że transpłciowi faceci (udający kobiety), nie mogą startować w sportowych dyscyplinach kobiecych, stawia pytanie co się stanie z tymi transpłciowymi osobami? Jeśli są tylko dwie płci, to co zostanie wpisane w ich prawo jazdy, etc?

Obecny sekretarz stanu Marco Rubio (jego rodzice są Kubańczykami z Miami) jeszcze przed wyborem obecnego prezydenta był przeciwnikiem genderowej rewolucji, i osoby, które nie chciały się zadeklarować jako M (males/mężczyźni), albo F (females/kobiety) nie miały prawa jazdy na Florydzie. I ta kwestia rodzi dalsze pytania, nie tylko o udział mężczyzn (obojętnie cyz trans, czy nie) w sportach damskich, ale i o ich administracyjny zapis. No bo skoro są tylko kobiety i mężczyźni, to co zrobić z wszystkimi desygnacjami gender (a wymyślono ich co niemiara – ponad 60). Osobiście, mam nadzieję, że zostanie także wycofane wariactwo z zaimkami osobowymi (gender pronouns), takimi jak on/ona/ono zamieniane na cokolwiek kto wymyślił, nie tylko staropolskie ‘oni i wy’.
Niewątpliwie, rok 2025 zaczął się istotnymi wydarzeniami, zmieniającymi nie tylko narrację wydarzeń, nie tylko układ sił politycznych, ale i społecznych.
O roku ów! Pisał wieszcz Adam Mickiewicz rozpoczynając 11 księgę, 1812, Pana Tadeusza.
Czy powiemy ‘O roku ów, 2025’? Zapowiada się jeszcze ciekawiej, niż się zaczął.

Alicja Farmus, Toronto, 9 lutego, 2025