Agencja USAID powstała na początku lat 60. z zadaniem przeciwstawienia się globalnym wpływom ZSRS w Trzecim Świecie. Były to czasy gdy Sowieci pomagali dekolonizować i mieli coraz większe wpływy, kontrując interesy starych mocarstw. USAID miała dawać możliwość projekcji „miękkiej” siły współpracując z agencjami bezpieczeństwa, głównie CIA. Pozwalała na uzyskiwanie informacji, kontaktów i przychylności poprzez dystrybucję środków. Jednocześnie korumpowała tubylców uzależniając ich od amerykańskiej kroplówki.
Amerykanie od dawna uświadomili sobie, że jeśli chcą zarządzać globalnie muszą to robić przy pomocy siatki lokalnych wpływów. Podobną siatkę tworzył powołany na początku lat 80. National Endowment for Democracy, quasi-prywatna organizacja, która wprost przejęła od CIA część zadań, założona konkretnie z myślą o państwach Europy Wschodniej i finansowaniu antysowieckich „podchodów”. W krajach takich jak Polska amerykańskie pieniądze kupowały bardzo dużo, a to ze względu na „kosmiczny” przelicznik dolara na czarnym rynku. Polaków można było kupić za  grosze, a to dlatego, że w latach 80. w przeliczeniu na czarnorynkowy kurs dolara zarabiało się ok. 5 dolarów amerykańskich na miesiąc. Dzisiaj wydaje się to trudne do uwierzenia, a jednak tak było. Wprowadzenie na kontrolowany przez agenturę SB czarny rynek 1000 dolarów,  było kaskaderskim wyczynem, a znalezienie kupców na 100 tys. USD bez wzbudzania podejrzeń polskich służb bezpieczeństwa graniczyło z cudem, bo za 10 000 można było kupić mieszkanie w Warszawie czy Krakowie.
Działająca w 100 krajach USAID stała się głównym mechanizmem globalnej władzy Ameryki. W ostatnich dekadach agencja została przekształcona w narzędzie globalistycznej, neomarksistowskiej kliki. Stało się tak dlatego że klika opanowała USA.. .
Jeśli Stany Zjednoczone chcą nadal oddziaływać globalnie muszą mieć tego rodzaju agencje do dyspozycji.
Czy zatem Stany Zjednoczone rezygnują z globalnej pozycji reformatując USAID? Nie sądzę, po prostu reformują to narzędzie do potrzeb sanacji
To, co zrobił  Trump to przewrócenie stolika, by postawić go ponownie już na innych nogach; bez biurokratycznych nawisów i lewackiego sabotażu. Trzeba sobie zdać sprawę że pomoc dla partykularnych grup, również tych skrajnych daje możliwość konkretnego oddziaływania sytuacyjnego, prowokowania protestów strajków, kształtowania opinii publicznej. Pieniądze zawsze kupują wdzięczność i nadzieję na więcej.
Tymczasem wygląda na to że Trump niszczy układ globalnej wymiany handlowej, który opierał się na założeniu, iż niskie cła służą wszystkim, bo przyczyniają się do zwiększenia konkurencji, równomiernego rozwoju, zmniejszenia napięć. Dzisiaj Stany Zjednoczone odrzucają tę logikę i budują „twierdzę USA”. Czy to będzie oznaczało, że wróci do nich produkcja,  że ich rynek przyciągnie globalnych inwestorów, bez konieczności popychania politycznym kijkiem?
To zależy. Może się okazać, że Waszyngton „przelicytował”. Świat jest dzisiaj zupełnie innym miejscem niż 10 lat temu i rozstawianie partnerów handlowych po kątach może spowodować, przyspieszenie innej globalizacji, już bez USA.
O wszystkim zdecyduje charakter elit. Jeżeli Ameryce uda się wzbudzić entuzjazm, jeżeli uda się w Waszyngtonowi ożywić ducha pionierów, który uczynił ją wielką, to pewnie jest  szansa. Ale wydaje się, że większość Amerykanów z pionierami ma dzisiaj niewiele wspólnego, że przyzwyczaiła się do dostatniego życia bez pracy i statusu wynikającego z globalnej pozycji ich kraju.
Naprzeciwko stoją tymczasem Chiny i inne państwa azjatyckie, gdzie ludzie są “głodni” i chcą mieć to wszystko, co Amerykanie mieli od pokoleń.
John Glubb napisał w latach 50. ubiegłego wieku książkę „Cykl życia imperium” na kanwie problemów Wielkiej Brytanii Imperium, badając wzrost  i upadek. Ludzkość gromadzi doświadczenia od czterech tysięcy lat i patrząc na historię można odkryć powtarzające się cykle władzy, wynikające z ludzkiego charakteru, niezależne od geografii, kultury czy religii. Jednym z oczywistych czynników jest to, że bogactwo rozleniwia i zwiększa ignorancję, a jeśli   towarzyszy mu upadek edukacji, hartu ducha, waleczności, to upadek jest szybki i bolesny.
Wiele wskazuje na to, że Stany Zjednoczone  znajdują się w schyłkowej fazie i to nie dlatego że przestały produkować, ale dlatego, że ich elity zgubiły kompas i przestały rozumieć otaczający je globalny świat; żyją przeświadczeniami sprzed dekady czy dwóch. Do tego by mieć nadzieję na odrodzenie konieczny jest wstrząs i to usiłuje dzisiaj uzyskać administracja Donalda Trumpa wrzucając granat za granatem do międzynarodowych instytucji, szokując rozwalaniem starego porządku, potrząsając ludźmi, by uświadomić im powagę chwili.
Wykrzesanie energii społecznej jest bezwzględnie potrzebne do sanacji i podjęcia próby odzyskania traconej pozycji. Jeśli wierzyć temu co opisał Glubb, dekadencja jest nieodłącznym rezultatem długiego okresu bogactwa i władzy. Stany Zjednoczone fazę pionierską mają  dawno za sobą, a to właśnie ona przyniosła im wielkość. Glubb, w latach 50. ubiegłego wieku miał nadzieję że jego ustalenia pomogą utrzymać imperialny status Wielkiej Brytanii, pisał: osobiście wierzę w Wielką Brytanię. Jeśli tylko będziemy w stanie porzucić nasze negatywne nastawienie rozwiązać problemy naszych wewnętrznych waśni i nastawić się energicznie do pracy to uważam że będziemy w stanie zaszokować wszystkich naszych krytyków. Tak samo mówi dzisiaj Donald Trump, tylko że nadzieje Glubba okazały się płonne.
Autor „Cyklu życia imperium” ciekawie zauważał, że zarówno bezpieczeństwo jak i dobrobyt wymagają dużych wspólnych obszarów wolnego handlu. Tendencja do podziału krajów na coraz mniejsze fragmenty i zwiększa ubóstwo i niepewność
Inne ciekawe obserwacje to na przykład to, że kobiety są strażniczkami przyszłości narodu ze względu na poświęcenie, z jakim wychowują swoje dzieci. Kiedy kobiety zaniedbują małe dzieci, aby zarobić więcej pieniędzy, istnieje poważnie niebezpieczeństwo niewłaściwego przygotowania kolejnego pokolenia do życia. 
Mężczyźni powinni czcić kobiety za ich szlachetną i bezinteresowną pracę. Kobiety z kolei nie powinny schodzić z wysokiego piedestału.
Łatwość podróżowania i wzrost liczby ludności na świecie nieuchronnie prowadzą do mieszanych populacji. Tendencja ta stwarza wiele niebezpieczeństw w postaci wewnętrznych ognisk nienawiści; lepiej pozwolić ludziom żyć tak jak chcą w odrębnych wspólnotach, aniżeli zmuszać ich do integracji. 
Jakże aktualne są to opinie, co potwierdza jeszcze bardziej ponadczasowy charakter cyklu imperiów i banalną prawdę, że historia kołem się toczy.
Andrzej Kumor