„Kto na ziemię ojczystą, choćby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, splądrował, stratował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny – nie może ona być dla niego już nigdy domem ani miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła”.

To fragment z zakazanego przez cenzure opowiadania o losach Bitwy Warszawskiej, której uczestnikiem był . kronikarz wydarzeń i ich komentator Stefan Zeromski. największy obok Sienkiewicza, Norwida, Herberta i Mackiewicza polski pisarz historyczn. Do napisania tego tekstu sprowokowaly mnie dwa fakty: otóż 29 października ubiegłego roku obydwie izby władzy ustawodawczej RP – Sejm i Senat – dokonały wyboru patronów na rok 2025. Polski Sejm wybrał m.inn Stefana Zeromskiego w setną rocznicę jego śmierci (zmarł 20 listopada 1925 roku w wieku 61 lat na serce na Zamku Królewskim w Warszawie, w mieszkaniu ofiarowanym mu przez prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego). Drugim powodem, który stał się przyczyną mojej decyzji zabrania głosu na temat tego Wielkiego Patrioty – jest fakt, że wiedza o nim jest ciągle jeszcze niepełna, niektóre fragmenty z jego życia są pomijane, a i lista dzieł też niepełna, o czym mogłam się przekonać czytając, skądinnąd znakomity – artykuł pt „Historyczne rocznice i obecna sytuacja w Polsce” w numerze 4 z 12 lutego 2025 „Gwiazdy Polarnej”. W tym bowiem tekście zostalo potwierdzone, że opowieść Zeromskiego o najbardziej bolesnym, choć ostatecznie zwycięskim momencie naszej historii – znikła z pamięci narodu.

Tu muszę napisać „coś o sobie”: jako nauczycielka języka polskiego w szkole średniej w Puławach wprowadziłam (nieleglnie) do listy lektur, w których znajdowały się znane i akceptowane przez władze szkolne pozycje Autora wymienionego w tytule utworu – jak „Przedwiośnie” Syzyfowe prace”, „Ludzie bezdomni” , „Wierna rzeka” czy „Wiatr od morza” – także nowelę, zatytułowaną „Na probostwie w Wyszkowie”. Tej pozycji nie można było wtedy znaleźć w żadnej biliotece, w żadnej ksiegarni. Jedyny egzemplarz posiadałam ja – i radziłam sobie w ten sposób, ze czytałam sama, albo na zmianę z uczniami fragmenty. Moja znajomość tego utworu pochodziła ze studiów filologii polskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, na którym wykładała profesor Irena Sławińska (przyszła na KUL po wojnie z Batoranea Vilniensis) – jedyny W PRL-u znawca literatur zachodnich – ale także dzieł zakazanych przez ten „najlepszy z ustrojów”. Na żadnym uniwersytecie w Polsce, ani na stalinowskim w Warszawie, ani na jagiellońskim w Krakowie –nie mówiło się wtedy np. o Mackiewiczu, Czapskim, Herlingu-Grudzińskim, Miłoszu, Mrożku, Międzyrzeckim czy Herbercie – i wielu, wielu innych, których nazwiska zostały wykreślone z powszechnej świadomości, a dzieła zakazane. Tak było z objętym zapisem cenzury reportażem Stefana Zeromskiego „Na probostwie w Wyszkowie”, którego pierwsze wydanie pojawiło sie 21 sierpna 1920 w 67 numerze „Rzeczpospolitej” (założonej w 1920 r. przez Ignacego Jana Paderewskiego!). Stefan Zeromski był wówczas na na froncie Bitwy Warszawskiej jako korespondent wojenny. W roku 1930 Jan Mortkowicz wydał po raz drugi to opowiadanie w zbiorze „Pisma Stefana Zeromskiego”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Dlaczego o tym mówię, dlaczego jest to (dla mnie i dla Polski) takie ważne ? Bo w tym opowiadaniu zawarta jest cała postawa pisarza wobec komunizmu, którego łapy zaczęły rozprzestrzeniać się nad naszą Ojczyzną już w tych dniach (pierwszej !) napaści Armii Czerwonej, w roku 1920. Zeromski jako Polak, syn powstańca styczniowego, pochodzący z rodziny prześladowanej i dręczonej przez carskie imperium – pod Radzyminem widział zagrożenie dla nowopowstałej Polski, przez tych samych wrogów, których potomkowie dzisiaj dławią wolną myśl w III RP – przez komunistyczną dzicz imperium rosyjskiego. Nie potrafił, sumienie by mu nie pozwoliło – stać bezczynnie i zachowywać neutralność wobec tego niebezpieczeństwa. Nigdy tego nie uczynił. Już nawet podczas I wojny światowej wykazał się zaangażowaniem po stronie walczących – zgłosił się do Legionów Piłsudskiego jako 51 – letni ochotnik, choć ze względu na stan zdrowia (problemy z sercem, co było też przyczyną jego zgonu) w walkach nie mógł brać udziału. Pierwszą wojnę spędził w Zakopanem, wspóltworząc tam Organizacje Narodową, a pod koniec 1918 roku przez nieco ponad miesiąc był prezydentem Rzeczypospolitej Zakopiańskiej. Gdy czerwonoarmiści w kilkanaście miesięcy później napadli na nasz kraj, także nie stał z założonymi rękami wobec tej wojny, którą brytyjski polityk i dyplomata Edgar Vincent lord dÁlbernon nazwał w roku 1931 „jedną z osiemnastu najważniejszych bitew świata”. Współpracował wtedy z kierowanym przez pułkownika Mariana Dienstla-Dąbrowę w Wydziale Propagandy Armii Ochotnictej. Byl też, jak już wspomniano – korespondentem wojennym, żywym i bystrym obserwatorem osób i zdarzeń, czego świadectwem jest właśnie opowieść „Na probostwie w Wyszkowie”, Nie ma w historii polskiej litartury faktu utworu równego temu sprawozdaniu świadka na temat Bitwy Warszawskiej! Na tym polega właśnie nie dające się przecenić znaczenie tego arcydzieła Stefana Zeromskiego, o którego patriotyźmie raczej rzadziej się wspomina.

Tu muszę napisać „coś o sobie”: jako nauczycielka języka polskiego w szkole średniej w Puławach wprowadziłam (nieleglnie) do listy lektur, w których znajdowały się znane i akceptowane przez władze szkolne pozycje Autora wymienionego w tytule utworu – jak „Przedwiośnie” Syzyfowe prace”, „Ludzie bezdomni” , „Wierna rzeka” czy „Wiatr od morza” – także nowelę, zatytułowaną „Na probostwie w Wyszkowie”. Tej pozycji nie można było wtedy znaleźć w żadnej biliotece, w żadnej ksiegarni. Jedyny egzemplarz posiadałam ja – i radziłam sobie w ten sposób, ze czytałam sama, albo na zmianę z uczniami fragmenty. Moja znajomość tego utworu pochodziła ze studiów filologii polskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, na którym wykładała profesor Irena Sławińska (przyszła na KUL po wojnie z Batoranea Vilniensis) – jedyny W PRL-u znawca literatur zachodnich – ale także dzieł zakazanych przez ten „najlepszy z ustrojów”. Na żadnym uniwersytecie w Polsce, ani na stalinowskim w Warszawie, ani na jagiellońskim w Krakowie –nie mówiło się wtedy np. o Mackiewiczu, Czapskim, Herlingu-Grudzińskim, Miłoszu, Mrożku, Międzyrzeckim czy Herbercie – i wielu, wielu innych, których nazwiska zostały wykreślone z powszechnej świadomości, a dzieła zakazane. Tak było z objętym zapisem cenzury reportażem Stefana Zeromskiego „Na probostwie w Wyszkowie”, którego pierwsze wydanie pojawiło sie 21 sierpna 1920 w 67 numerze „Rzeczpospolitej” (założonej w 1920 r. przez Ignacego Jana Paderewskiego!). Stefan Zeromski był wówczas na na froncie Bitwy Warszawskiej jako korespondent wojenny. W roku 1930 Jan Mortkowicz wydał po raz drugi to opowiadanie w zbiorze „Pisma Stefana Zeromskiego”.

Dlaczego o tym mówię, dlaczego jest to (dla mnie i dla Polski) takie ważne ? Bo w tym opowiadaniu zawarta jest cała postawa pisarza wobec komunizmu, którego łapy zaczęły rozprzestrzeniać się nad naszą Ojczyzną już w tych dniach (pierwszej !) napaści Armii Czerwonej, w roku 1920. Zeromski jako Polak, syn powstańca styczniowego, pochodzący z rodziny prześladowanej i dręczonej przez carskie imperium – pod Radzyminem widział zagrożenie dla nowopowstałej Polski, przez tych samych wrogów, których potomkowie dzisiaj dławią wolną myśl w III RP – przez komunistyczną dzicz imperium rosyjskiego. Nie potrafił, sumienie by mu nie pozwoliło – stać bezczynnie i zachowywać neutralność wobec tego niebezpieczeństwa. Nigdy tego nie uczynił. Już nawet podczas I wojny światowej wykazał się zaangażowaniem po stronie walczących – zgłosił się do Legionów Piłsudskiego jako 51 – letni ochotnik, choć ze względu na stan zdrowia (problemy z sercem, co było też przyczyną jego zgonu) w walkach nie mógł brać udziału. Pierwszą wojnę spędził w Zakopanem, wspóltworząc tam Organizacje Narodową, a pod koniec 1918 roku przez nieco ponad miesiąc był prezydentem Rzeczypospolitej Zakopiańskiej. Gdy czerwonoarmiści w kilkanaście miesięcy później napadli na nasz kraj, także nie stał z założonymi rękami wobec tej wojny, którą brytyjski polityk i dyplomata Edgar Vincent lord dÁlbernon nazwał w roku 1931 „jedną z osiemnastu najważniejszych bitew świata”. Współpracował wtedy z kierowanym przez pułkownika Mariana Dienstla-Dąbrowę w Wydziale Propagandy Armii Ochotnictej. Byl też, jak już wspomniano – korespondentem wojennym, żywym i bystrym obserwatorem osób i zdarzeń, czego świadectwem jest właśnie opowieść „Na probostwie w Wyszkowie”, Nie ma w historii polskiej litartury faktu utworu równego temu sprawozdaniu świadka na temat Bitwy Warszawskiej! Na tym polega właśnie nie dające się przecenić znaczenie tego arcydzieła Stefana Zeromskiego, o którego patriotyźmie raczej rzadziej się wspomina opracowując jego twórczość.

Z „Na pobostwie w Wyszkowie” dowiadujemy się o skrzętnie ukrywanych przez komunistyczne rządy PRL-u planach podporządkowania sobie przez Stalina odrodzonej po latach zaborów –Polski, a po osięgnięciu tego celu – także calej Europy (Tuchaczewski i Trocki:”Po trupie Polski – do serca Europy”). Stefan Zeromski jako świadek tej moskiewskiej metody ukazuje scenę, która rozegrała się na plebanii w położonym nad Bugiem, na obrzeżu Puszczy Białej, opodal Łomży, między Warszawą a Bialymstokiem – Wyszkowie. Chociaż Bitwę Warszawską kojarzy się raczej z Radzyminem – to jednak Wyszków, dzięki Zeromskiemu – wyrasta na dokument narodowej zdrady, gdyż jest zapowiedzią doprowadzonego do sukcesu Moskwy odebrania nam ostatecznie wolności w 24 lata po Wyszkowie – zaprowadzeniem 22 lipca 1944 roku na mocy Manifestu PKWN w Lublinie komunistycznego porządku w tej części Europy. Ten fragment historii aż nadto mógłby budzić w Polakach skojarzenia z wydarzeniami w Wyszkowe, dlatego był tak skrzętnie usuwany z pamieci narodowej, a utwór Zeromskiego skazany na zapomnienie. Jednak nie jest tak łatwo zmusić nas do wyrzekania się Prawdy o naszej przeszłości ! Swiadczyć o tym może na przykład to, że 7 sierpnia 2005 w Wyszkowie została odsłonięta tablica upamiętniająca tamto wydarzenie.

Stefan Żeromski przedstawia w reportażu-opowiadaniu jego podróż 19 sierpnia, którą odbył razem z prof. Ferdynandem Ruszczycem, Adamem Grzymałą-Siedleckim i fotoreporterem – gdy z licznymi przygodami dojechali samochodem II Oddziału Inspektoratu Generalnego Armii Ochotniczej do Wyszkowa. Tak utrwalił to Autor: „Zziębnięci i zmoczeni, postanowiliśmy szukać gościny u proboszcza.księdza kanonika Mieczkowskiego, same się gościnnie otwarły, gdy zameldowano gospodarzowi ludzi przemokniętych. Zastaliśmy w dużym pokoju, oprócz wiekowego plebana i jego wikaryusza, księdza Modzelewskiego, generała Hallera i ambasadora francuskiego, p. Jusseranda. Wszyscy wysłuchalismy opowieści ks. proboszcza Mieczkowskiego o „tymczasowym rządzie polskim”. Teraz krótko o tym „polskim” rządzie: oto 15 sierpnia 1920 roku na starą wyszkowską plebanię zajechali niespodziewanie trzej komuniści – Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński i Feliks Kon, tworzący Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski – tak zwany Komitet Bialostocki – szykujący się do przejęcia władzy w pokonanej przez Armię Czerwoną w Polsce. Stefan Zeromski mówi tak: „Czekali na wieści jak rozwija sie sytuacja na froncie na przedpolach Warszawy i na sygnał, by po wygranej przez bolszewików bitwie udać się do stolicy i realizować plan. Marchlewski i Dzierżyński zapowiedzieli w Wyszkowe wybuch rewolucji komunistycznej w Warszawie, prowadzonej przez kilka tysięcy komunistów warszawskich, a rewolucjoniści mają zaatakować z tyłu wojska polskie walczące z wojskiem sowieckim na froncie. Po wejściu do Warszawy zaprowadzone zostaną porządki komunistyczne w całej Polsce, burżuazja będzie wyrżnięta, a zaraz potem – czas zemsty: rząd, podła ententa wspomagająca plutokrację polską – zostanie zlikwidowana.
W Wyszkowie rozlepiono na ulicach odezwę komunistyczną. Ta bezczelna odezwa, napisana byla haniebną polszczyzną, z błędami ortograficznymi. Zeromski tak przedstawil w swoim reportażu jej treść: przybyły do tego miasta dnia 15 lipca o godzinie 12 w nocy Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (jak już powiedziano-prototyp PKWN-u z 1944 roku) tzw. Polrewkom (ros. Польревком) – twór polityczny, będzie pełnić funkcję komunistycznej władzy na terenach II Rzeczypospolitej w momencie zajęcia przezArmię Czerwoną w trakcie ofensywy letniej 1920 ( bolszewuicy byli pewni zwcięztwa) .
Ta odezwa (autorstwa „Polaka” Feliksa Dzierżyńskiego ) o przejęciu władzy miała tytuł: Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi”
Obiecywano w niej
-utworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad,
-nacjonalizację ziemi,
Wzywano do:
– tworzenia komitetów rewolucyjnych jako organów nowej władzy.
– rozdziału Kościoła od państwa,-
Wzywano masy robotnicze do przepedzenia kapitalistow i obszarnikow do zajmowania fabryk i ziemi
Zeromski dokumentuje, że: „Z okolicznych dworów już pozabierano wszystko: odzież, meble, majątek Rybienko doszczętnie zniszczono, a na pożegnanie, wedle zwyczaju bolszewickiego, kałem zanieczyszczono”.

W roku 1920 Zwiazek Radziecki nie osiągnął swojego celu, ale w 24 lata później – absolutnie. I także „dzięki” takim samym „osobowościom”, jakie można było spotkać na wyszkowskiej plebanii.
Jakże o tym można byłoby mówic w Polsce tkwiącej pod batem Stalina i jego następców ?

Pytanie – dlaczego dalej trwa ta zmowa milczenia wobec utworu Zeromskiego ?

To pytanie jest skierowane do nas, współczesnych. Aktulne odniesienia, do kolejnych rządów RP – od roku 1944 poprzez lata dyktatury proletetariatu, aż do dzisiaj – zawarte są w ostatnich słowach opowieści Pisarza: Manifestem PKWN w Lublinie „Któż to byli ci trzej goście, którzy w tych izbach mienili się rządem polskim? Czy ich lud polski wybrał, czy ich ktokolwiek na tej ziemi mianował? Lud polski, czy naród polski, tak rozumiany, jak to jest w ich zwyczaju, nie naznaczał żadnego z nich na godność, którą sobie wybrali. Naznaczeni zostali przez kogoś zwyższa, w obcym kraju, w swym zespole, w swej partyi” .

I – czy nie aktualnie brzmi pytanie autora reportażu spod Radzymina, nad którym powinniśmy podumać ? „jakim się to mogło stać sposobem, że, jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki? Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam znaleźli posłuch u naszego ludu ?”.

Bibliografia; Maciej Kledzik “Rzecz o „Rzeczpospolitej”, Wyd. Krakow, Presspublika 2024
opracowując jego twórczość.
Z „Na pobostwie w Wyszkowie” dowiadujemy się o skrzętnie ukrywanych przez komunistyczne rządy PRL-u planach podporządkowania sobie przez Stalina odrodzonej po latach zaborów –Polski, a po osięgnięciu tego celu – także calej Europy (Tuchaczewski i Trocki:”Po trupie Polski – do serca Europy”). Stefan Zeromski jako świadek tej moskiewskiej metody ukazuje scenę, która rozegrała się na plebanii w położonym nad Bugiem, na obrzeżu Puszczy Białej, opodal Łomży, między Warszawą a Bialymstokiem – Wyszkowie. Chociaż Bitwę Warszawską kojarzy się raczej z Radzyminem – to jednak Wyszków, dzięki Zeromskiemu – wyrasta na dokument narodowej zdrady, gdyż jest zapowiedzią doprowadzonego do sukcesu Moskwy odebrania nam ostatecznie wolności w 24 lata po Wyszkowie – zaprowadzeniem 22 lipca 1944 roku na mocy Manifestu PKWN w Lublinie komunistycznego porządku w tej części Europy. Ten fragment historii aż nadto mógłby budzić w Polakach skojarzenia z wydarzeniami w Wyszkowe, dlatego był tak skrzętnie usuwany z pamieci narodowej, a utwór Zeromskiego skazany na zapomnienie. Jednak nie jest tak łatwo zmusić nas do wyrzekania się Prawdy o naszej przeszłości ! Swiadczyć o tym może na przykład to, że 7 sierpnia 2005 w Wyszkowie została odsłonięta tablica upamiętniająca tamto wydarzenie.
Stefan Żeromski przedstawia w reportażu-opowiadaniu jego podróż 19 sierpnia, którą odbył razem z prof. Ferdynandem Ruszczycem, Adamem Grzymałą-Siedleckim i fotoreporterem – gdy z licznymi przygodami dojechali samochodem II Oddziału Inspektoratu Generalnego Armii Ochotniczej do Wyszkowa. Tak utrwalił to Autor: „Zziębnięci i zmoczeni, postanowiliśmy szukać gościny u proboszcza.księdza kanonika Mieczkowskiego, same się gościnnie otwarły, gdy zameldowano gospodarzowi ludzi przemokniętych. Zastaliśmy w dużym pokoju, oprócz wiekowego plebana i jego wikaryusza, księdza Modzelewskiego, generała Hallera i ambasadora francuskiego, p. Jusseranda. Wszyscy wysłuchalismy opowieści ks. proboszcza Mieczkowskiego o „tymczasowym rządzie polskim”. Teraz krótko o tym „polskim” rządzie: oto 15 sierpnia 1920 roku na starą wyszkowską plebanię zajechali niespodziewanie trzej komuniści – Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński i Feliks Kon, tworzący Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski – tak zwany Komitet Bialostocki – szykujący się do przejęcia władzy w pokonanej przez Armię Czerwoną w Polsce. Stefan Zeromski mówi tak: „Czekali na wieści jak rozwija sie sytuacja na froncie na przedpolach Warszawy i na sygnał, by po wygranej przez bolszewików bitwie udać się do stolicy i realizować plan. Marchlewski i Dzierżyński zapowiedzieli w Wyszkowe wybuch rewolucji komunistycznej w Warszawie, prowadzonej przez kilka tysięcy komunistów warszawskich, a rewolucjoniści mają zaatakować z tyłu wojska polskie walczące z wojskiem sowieckim na froncie. Po wejściu do Warszawy zaprowadzone zostaną porządki komunistyczne w całej Polsce, burżuazja będzie wyrżnięta, a zaraz potem – czas zemsty: rząd, podła ententa wspomagająca plutokrację polską – zostanie zlikwidowana.
W Wyszkowie rozlepiono na ulicach odezwę komunistyczną. Ta bezczelna odezwa, napisana byla haniebną polszczyzną, z błędami ortograficznymi. Zeromski tak przedstawil w swoim reportażu jej treść: przybyły do tego miasta dnia 15 lipca o godzinie 12 w nocy Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (jak już powiedziano-prototyp PKWN-u z 1944 roku) tzw. Polrewkom (ros. Польревком) – twór polityczny, będzie pełnić funkcję komunistycznej władzy na terenach II Rzeczypospolitej w momencie zajęcia przezArmię Czerwoną w trakcie ofensywy letniej 1920 ( bolszewuicy byli pewni zwcięztwa) .
Ta odezwa (autorstwa „Polaka” Feliksa Dzierżyńskiego ) o przejęciu władzy miała tytuł: Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi”
Obiecywano w niej
-utworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad,
-nacjonalizację ziemi,
Wzywano do:
– tworzenia komitetów rewolucyjnych jako organów nowej władzy.
– rozdziału Kościoła od państwa,-
Wzywano masy robotnicze do przepedzenia kapitalistow i obszarnikow do zajmowania fabryk i ziemi
Zeromski dokumentuje, że: „Z okolicznych dworów już pozabierano wszystko: odzież, meble, majątek Rybienko doszczętnie zniszczono, a na pożegnanie, wedle zwyczaju bolszewickiego, kałem zanieczyszczono”.

W roku 1920 Zwiazek Radziecki nie osiągnął swojego celu, ale w 24 lata później – absolutnie. I także „dzięki” takim samym „osobowościom”, jakie można było spotkać na wyszkowskiej plebanii.
Jakże o tym można byłoby mówic w Polsce tkwiącej pod batem Stalina i jego następców ?

Pytanie – dlaczego dalej trwa ta zmowa milczenia wobec utworu Zeromskiego ?

To pytanie jest skierowane do nas, współczesnych. Aktulne odniesienia, do kolejnych rządów RP – od roku 1944 poprzez lata dyktatury proletetariatu, aż do dzisiaj – zawarte są w ostatnich słowach opowieści Pisarza: Manifestem PKWN w Lublinie „Któż to byli ci trzej goście, którzy w tych izbach mienili się rządem polskim? Czy ich lud polski wybrał, czy ich ktokolwiek na tej ziemi mianował? Lud polski, czy naród polski, tak rozumiany, jak to jest w ich zwyczaju, nie naznaczał żadnego z nich na godność, którą sobie wybrali. Naznaczeni zostali przez kogoś zwyższa, w obcym kraju, w swym zespole, w swej partyi” .

I – czy nie aktualnie brzmi pytanie autora reportażu spod Radzymina, nad którym powinniśmy podumać ? „jakim się to mogło stać sposobem, że, jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki? Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam znaleźli posłuch u naszego ludu ?”.

Bibliografia; Maciej Kledzik “Rzecz o „Rzeczpospolitej”, Wyd. Krakow, Presspublika 2024