Jest taka piosenka ze słowami i muzyką krakowskiego muzyka i wykonawcy Andrzeja Sikorowskiego: “Ale to już było, i nie wróci więcej’. Co prawda piosenkę rozsławiła, któż by inny jak nie Maryla Rodowicz, to warto sobie przypomnieć, że pewne rzeczy jednak wracają jak bumerang. Z reguły nie takie same. Tak jest i  w tej piosence, bo chociaż lat przybyło, to naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami? Ząb czasu zmienia, ale idee i wzory pozostają.
Ileż to razy pisałam o tym jak Europa Środkowa, czyli między innymi my Polacy, uporczywie nazywana Europą Wschodnią jest traktowana z lekceważeniem? Czasem  wręcz z buta.  Pamiętacie jak nas rozpracowywano? Tak jak Żeleńskiego i Ukrainę, a potem się odwraca kota ogonem, po to żeby zasłonić prawdę. Nie zrozumcie mnie źle, pan Żeleński nigdy nie był moim faworytem, chociażby z tego powodu, że jako ukraiński aktor komediowy rozpowszechniał tłuste żarty. Ale widać się ukraińskim telewidzom podobały. No cóż, dalej gra, bo przecież jest aktorem. Nasz, na całe szczęście były już premier Justin Trudeau, też grał, bo był nauczycielem na zastępstwa (supply teacher) z dramatu. I tak na pierwszy rzut oka nawet nie wiemy, kto i jak rozgrywa. To tak ja z nami pod koniec wojny: Jałta – luty 1945, Poczdam – lipiec/sierpień 1945. Ale wcześniej była konferencja w Teheranie w Iranie, już pod koniec listopada 1943. Przez lata dziwiło mnie to dlaczego w Teheranie? A przedtem miała miejsce śmierć Sikorskiego, a właściwie powinnam napisać morderstwo polityczne, 4 lipca, 1943. My dalej nie wiemy, kto za tym stał, kto wydał wyrok i kto go wykonał. Ale ktoś wie! Tajne, zaplombowane na następne 50 lat dokumenty w brytyjskich archiwach zawierają prawdę tak obciążającą, że nawet po 80 latach ujawnienie tych dokumentów mogłoby spowodować polityczny blamaż. Całej prawdy nie znamy, ale zestawiając chronologię pewnych wydarzeń wiemy, to czego wiedzieć nie powinniśmy.
Sowieci od czasu uformowania się Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie (1939–1990), będącego legalną kontynuacją władz II Rzeczypospolitej, odpowiadali szyderstwami na zapytania rządu polskiego o losy tysięcy polskich oficerów wziętych do niewoli przez Rosjan po napaści na Polskę (17 września, 1939). A chronologia (w skrócie) mówi:
czerwiec 1941 – Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji Sowieckiej
lato 1942 masowe, bezimienne groby polskich oficerów w Katyniu zostały odkryte; mieszkający w pobliżu Katynia Iwan Kriwoziercew i Parfien Kisielow 17 i 18 lutego 1943 r. wskazali władzom niemieckim dokładne miejsce pochówku.
Proszę zwrócić uwagę na fakt, że groby zostały wskazane władzom niemieckim, które wykorzystały ten fakt, próbując zwekslować uwagę opinii światowej na zbrodnie Sowietów, tym samym próbując wybielać nieludzkie zbrodnie niemieckie na narodzie polskim. Taka typowa zwalanka ‘to nie my’.
17 kwietnia, 1943 roku,  rząd polski w Londynie, na czele którego stał premier Władysław Sikorski poprosił Międzynarodowy Czerwony Krzyż o zbadanie masowych grobów w Katyniu.
A zbadanie sprawy na arenie międzynarodowej i związany z tym rozgłos, nie był na rękę tym, którzy już przystąpili do paktu jednego imperium zła – Niemców, z drugim imperium zła, czyli z Sowietami. Stany Zjednoczone odgrywały w tym wszystkim rolę środka bez którego nie można się obejść, głównie ze względu na ich potężny potencjał gospodarczy i militarny. Próbowano całą sprawę morderstwa w Katyniu wyciszyć, ale skoro się nie udało, to…
W lipcu  1943 miała miejsce katastrofa na Gibraltarze, w której zginął generał Sikorski. Śmierć ta miała traumatyczne skutki dla narodu polskiego – powszechnie nie wierzono w wypadek samolotowy. Za to pokazano dobitnie co robi się z przywódcami krajów słabych jeśli się nie słuchają. Jak nic po linii prostej przypomina to Smoleńsk 2011.
Pod koniec listopada 1943 odbyła się pierwsza z trzech konferencji wielkiej trójki: Stanów, Wielkiej Brytanii i Rosji Sowieckiej poświęconych strategii walki z hitlerowskimi Niemcami.  Dlaczego w Teheranie? Bo po utworzeniu w Iranie rządu marionetkowego podporządkowanego Stanom, tamtędy – przez Persję, szła droga zaopatrzenia militarnego Rosjan.  Po niej odbyły się jeszcze dwie: konferencja jałtańska (luty 1945) oraz konferencja poczdamska (lipiec-sierpień 1945). Wielka trójka zdecydowała.
No i proszę! Nasz los, tak jak i wielu innych narodów, pozostawianych za żelazną kurtyną został przypieczętowany. Nieważne kim byliśmy, nieważne jak walczyliśmy. Często los nam po prostu nie sprzyja.
Tak jak nie sprzyja obecnie mojemu ulubionemu politykowi kanadyjskiemu, liderowi konserwatystów Pierre Poilievre. Ale to już inny temat  – całą książkę można by napisać o niuansach i meandrach polityki kanadyjskiej. No bo tak: mamy nowego premiera Mark Carney, ale on nigdy niczego nie wygrał, oprócz konwencji liberałów.
Próbowałam poszukać od kiedy jest on członkiem partii liberalnej – nie znalazłam. Sądzę, że od niedawna, bo jeszcze niedawno prowadził rozmowy z konserwatystami, ze wspomnianym Pierre Poilievre, i negocjował pozycję ministra finansów w przyszłym rządzie po zmianie z liberałów na konserwatystów. A teraz chce szybko ogłosić wybory, żeby wygrać w jakimś okręgu. Hola, hola, historia kanadyjska oferuje wiele spektakularnych upadków polityków, którzy po prostu nie zostali wybrani w okręgach, w których kandydowali. Jednym z nich był Michael Ignatieff, który nie został wybrany w 2011 w okręgu Etobicoke-Lakeshore, pomimo tego, że był liderem liberałów – tak jak Carney obecnie.
W okręgu Etobicoke-Lakeshore mieszka sporo Kanadyjczyków polskiego pochodzenia. Oni nie dali się nabrać. Nie wiadomo z jakiego okręgu wystartuje Carney, ale też może przegrać. I co wtedy? Ale z drugiej strony to nie jest aż takie dziwne, że premier kanadyjski jest politycznym żółtodziobem, bo sami mieliśmy premiera Morawieckiego, który został premierem, i też nie reprezentował żadnego okręgu wyborczego. Naprawił to dopiero w następnej kadencji zostając posłem do Sejmu z okręgu 31.
To co się dzieje z negocjacjami pokoju w wojnie Rosji z Ukrainą jak nic przypomina obrady wielkiej trójki. Co prawda jest to tak naprawdę dwójka: Rosja i Stany.
Inni na gwałt próbują się doczepić. Niektórzy z małymi sukcesami, tak jak Francuzi, czy Wielka Brytania (oba kraje potęgi nuklearne), inni są widocznie ignorowani przez Stany tak jak Niemcy czy Unia Europejska. A Ukraina? Tak dla poprawy ich morale – bo dalej walczą za wolność naszą i waszą – na wykrwawienie, niekiedy jest dopuszczona do stołu negocjacji – najczęściej nie. Czy powtórzy się sprawa z Sikorskim? Chyba nie, może z jakimś nowiczokiem?
I gdzie to wszystko zmierza? Oj, niedobrze, niedobrze.
Jałta i Poczdam, a wcześniej Teheran – wielka trójka: Roosevelt, Churchill i Stalin rozgrywali grę, a my byliśmy pionkami w tej grze. Obecnie dwa nuklearne mocarstwa: Rosja i Stany rozgrywają. I dziwi mnie to zdziwienie Polaków, że nas przy stole negocjacji nie ma. No, nie ma, i nie będzie, ale nie tylko nas.
Sny o potędze muszą być oparte na realiach.

Alicja Farmus, 
Toronto, 17 marca, 2025

 

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU