Liberalny rząd Kanady posługiwał się naszymi pieniędzmi jak pijany marynarz w hamburskiej St. Pauli. Ottawa, z powodów zielonej utopii poszła na całość na wojnę z klimatem, inwestując miliardy dolarów wbrew jakimkolwiek ekonomicznym rachunkom, wybierając bezrozumnie technologie, na podstawie opinii domniemanych ekspertów. Dzisiaj, my podatnicy, zostajemy z rachunkiem do zapłacenia za zbankrutowane pomysły, a urzędnicy i politycy, którzy w rażący sposób podejmowali decyzje „odchodzą grając na fujarce”, zaopatrzeni w sute emerytury i odprawy, nie ponosząc żadnych konsekwencji działań na granicy prawa.
Oczywiście, mieliśmy też inne ekonomiczne szaleństwo w postaci „walki z pandemią”, gdzie wyeliminowano z gospodarki rozum rachunku ekonomicznego, kupiono bez żadnego ładu i składu respiratory, czy maski, które później lądowały na śmietniku i miliony szczepionek, które później wylewano do zlewu.
Nikt za to nadzwyczajne szastanie pieniędzmi wbrew jakiejkolwiek przyzwoitości nie został ukarany. Urzędnicy i politycy, którzy często wydawali miliony na „krewnych i znajomych królika”, zaprzyjaźnione politycznie firmy i osoby nadal mają się w najlepsze, nikt nie siedzi.
Bezkarność rozzuchwala, dlatego w okresie popandemicznym zamiast zaciskania pasa, Ottawa nadal wydawała nasze pieniądze, tak jakby nie miało to żadnych konsekwencji.
Podobnie działo się w Europie i w Stanach Zjednoczonych.
Dzisiaj administracja Donalda Trumpa usiłuje ratować Amerykę przed recesją, a raczej przed załamaniem i wielkim kryzysem 2.0 odchudzając administrację, redukując ograniczenia w przepisach i stosując zachęty polityczne.
W tej sytuacji Kanadzie – o ile nie nastąpi głęboka reforma gospodarcza – będzie bardzo trudno konkurować, jak równy z równym. Do tej pory inwestorzy liczyli na łatwy dostęp do amerykańskiego rynku, ale to dobiega końca. Na domiar złego wydajność pracy w Kanadzie jest znacząco niższa w porównaniu z amerykańską. Przyczyniło się do tego zideologizowanie korporacji i wielość rządowych programów pomocowych dla firm, co zniechęcało do reform, szukania własnych rozwiązań, usprawniania procesów produkcyjnych, poszukiwania tańszych dostawców i kooperantów czy wdrażania najnowszych technologii.
Oznacza to, że kanadyjska gospodarka w porównaniu z amerykańską stała się zacofana.
Dzisiejsze podrygi premiera Marka Carneya. który usiłuje w Europie szukać ratunku wśród podobnie myślących globalistów/neomarksistów są kontynuowaniem tego zgubnego trendu.
Tymczasem Kanada jest jednym z najbogatszych krajów świata, jeśli chodzi chociażby o bogactwa naturalne przypadające na głowę mieszkańca, gdyby tylko kraj był właściwie rządzony mielibyśmy tutaj eldorado.
Niestety daliśmy się wyprowadzić w pole, dlatego nadszedł czas, aby się „ogarnąć”, nie odpuszczać nawet najdrobniejszych możliwości wpływania na sytuację, nawracać zepsute i zideologizowane dzieci, stawiać do pionu tych wszystkich, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i myślą że “wszystko będzie dobrze” tak, jak było 5 czy 10 lat temu, bo wystarczy tylko uruchomić nowe programy socjalne czy pomocowe; wystarczy mieć w Ottawie polityków, którzy obiecają się o nas zatroszczyć…
Nie ma powrotu do tamtych czasów. Nie ma powrotu do sytuacji, która dała nam poczucie bezpieczeństwa na kredyt. Dzisiaj za to że byliśmy, naiwni będziemy płacić gorszym poziomem życia.
Dlatego trzeba być przygotowanym mentalnie i materialnie na trudne czasy; trzeba zdawać sobie sprawę, że państwo nie będzie się nami opiekować i nie zapewni nam dobrego, bezpiecznego życia. Sami musimy własnym staraniem dojść do tego.
Czasy dobrobytu na kredyt dobiegają końca.
Andrzej Kumor