Mówią, że wszystko ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Nie chcę wchodzić tutaj w dywagacje biblijne, że ‘Na początku było słowo’, bo to nie czas i miejsce, ale dobrze o tym pamiętać, bo zazwyczaj ten początek jest poprzedzony jakąś myślą, przeradzającą się potem w zachowanie. No chyba, że jesteśmy behawiorystami i zachowujemy się jak zwierzęta – bezmyślnie i bez świadomości istnienia. Znam wielu takich. Potem mówią, że piją, bo wszyscy piją. Ładnie co? Piją nie dlatego, że ich ciągnie, nie dlatego, że jest taki zwyczaj w ich środowisku, tylko piją bezmyślnie, bo inni piją. A niech tam! Co się będę czyjąś bezmyślnością, wręcz zwierzęcą głupotą wątrobić. Jeszcze inni, ni0e wiedzą, że można inaczej. W ich domach się pije, w domu ich rodziców się piło, w domu krewnych i różnych innych pociotków też.
Bez kielicha nie rozbierosz! Moja matka (z Wielkopolski) zaobserwowała, że im bardziej na wschód tym więcej się pije. Potwierdzone to zostało kiedyś w mojej młodości na obozie w Tatrach na Płazówce pod Witowem, kiedy to do naszej grupy z Krakowa (Małopolska) zawitali przedstawiciele grupy z Poznania, z prośbą, żeby im pożyczyć ćwiartkę wódki. Daliśmy, choć bardzo nas dziwiło, że ta ćwiartka miała być na 16 osób – toż to przecież po naparstku by nie starczyło! Za to za chwilę zaprosili nas do siebie studenci z Lublina, i tam to ho! ho! – alkohol lał się strumieniem. Zdążyłam tylko zapytać jak tyle tego wnieśli na górę (o iść trzeba było pod górę około godziny od przystanku autobusu). Odpowiedzieli, że każdy musiał tachać dwie butelki. I jak myślicie, która grupa z rana była najbardziej rześka do marszu do Doliny Chochołowskiej? Ach, młodość, ach żal.
A tu proszę. Po pół wieku, ale tych to już zupełnie nie rozumiem. Nie, tym razem nie o zwyczajowe picie chodzi, bo większość seniorów już doczłapała do okresu, gdzie pić się nie da – no może mały naparsteczek. A ci co nie przestali, to nie doczekali, a jeśli doczekali, to nic innego im nie w głowie. No więc czego nie rozumiem?
Tego stękania, jak nie o zdrowiu, to o służbie zdrowia. Wiadomo, w pewnym wieku, to coś tam ma prawo szwankować. Tak długo jak to nie jest wszystko. A są i tacy, co mają wszystkie choroby świata. Wystarczy, że im powiesz, że cię boli kolano, to ci powiedzą ‘Ale to nic, mnie bolą oba kolana’. Powiesz im, że musisz uważać co jesz, bo masz tendencję do kamieni nerkowych, to co powiedzą ‘ale to nic’, i wysłuchasz długiej i szczegółowej opowieści jak to ich raz nerka bolała, jeszcze w Polsce, a potem tutaj, i jakie to leki i zioła są najskuteczniejsze. A jak spróbujesz wtrącić, że jesteś okej, tylko musisz uważać co jesz, to ci powiedzą, że koniecznie musisz pójść do tego uzdrowiciela na Queenie, który leczy wszystko za jedyne $180 cash (płatności czekami i kartami kredytowymi nie uznaje, bo to diabelstwo). Posłuchałam i powiedziałam ostro ‘Toż to czysty oszust podatkowy i szarlatan’. A ta mi na to ‘Ale pomaga’. Tak, wyrwać ci kasę z kieszeni. Ale jak powiedziałam na początku na głupotę nie ma rady i każda grupa ma swoje zwyczaje nie do przeskoczenia, czy to jest ćwiartka wódki na 16-tu, czy magik wyszarpujący biednym seniorom pieniądze z kieszeni.
A to, że tego nie rozumiem? Widocznie muszę się z tym pogodzić, że nie wszystko w życiu jest do zrozumienia, szczególnie jeśli chodzi o seniorów.
MichalinkaToronto@gmail.com, Toronto, 24 marca, 2025