Gdy 1 września 1939 r. Niemcy napadły na Polskę, Związek Sowiecki 17 września zdradziecko zaatakował ze wschodu, zgodnie z wcześniej zawartym tajnym paktem z Niemcami. Otoczony zewsząd polski żołnierz bił się ofiarnie. Na Zachodzie, na Północy – Niemcy, Prusy Wschodnie – Niemcy, na wschodzie Związek Sowiecki, na Południu także wróg Polski, sprzymierzona z Hitlerem Słowacja. Pozostał tylko wąski korytarz na Południe do Rumunii. Nie wszyscy zdążyli się wycofać, nie wszyscy umknęli najeźdźcom!
Tysiące żołnierzy trafiło do niewoli niemieckiej, tysiące do niewoli sowieckiej właściwie bez walki. Był rozkaz Polskiego Naczelnego Wodza “Z Sowietami nie walczyć!”. Tak więc polski żołnierz po krótkich potyczkach wpadł w czerwone łapy sowieckiej niewoli, nie przewidując nawet w najbardziej czarnych scenariuszach dalszego swojego losu! Polscy żołnierze – oficerowie po selekcji i oddzieleniu od podoficerów i szeregowych, zostali uwięzieni w obozach jenieckich, głównie w Kozielsku, Ostaszkowie, Starobielsku, Miednoje. Zwykłych żołnierzy wywieziono w głąb Rosji, do syberyjskich łagrów i katowni.
Natomiast los polskich oficerów miał już wkrótce okazać się bardzo okrutny. Oto 5 marca 1940 roku sowiecki komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria donosił Stalinowi, że polscy jeńcy wojenni i więźniowie polityczni są zaciekłymi wrogami władzy sowieckiej i nie rokują żadnych zmian. Zaproponował ich likwidację! Stalin nie wahał się z podpisaniem wniosku! Warto przytoczyć i zapamiętać też inne nazwiska sygnowane pod wnioskiem likwidacji polskich oficerów, a byli to: Woroszyłow, Mołotow, Mikojan, Kalinin i Kaganowicz! Miesiąc później rozpoczęła się najbardziej ohydna, nie spotykana dotychczas w dziejach cywilizowanej Europy zbrodnia wojenna i zbrodnia ludobójstwa na chronionych przecież konwencjami jeńcach wojennych i więźniach politycznych. Ale jak widać “Iwana” to nie obowiązywało, złamano wszelkie zasady, żadne konwencje!
Mordowano strzałem w tył głowy więźniów obozów Kozielska, Ostaszkowa, Starobielska! Jednak to nie była pierwsza zbrodnia Sowietów tej wojny. Zaczęto mordowanie już w wigilię Bożego Narodzenia 1939 roku, wtedy unicestwiono grupę 200 księży i kapelanów Wojska Polskiego, następnie wrzuconych do dołów, w miejscu dotąd nie znanym. Stalin wiedział jaką siłą moralno – duchową dla narodu polskiego są duchowni, dlatego skrycie jeszcze przed jego oficjalną decyzją pozbyto się “problemu”. W kwietniu i maju 1940 r. z wyżej wymienionych już obozów zamordowano 21857 oficerów i więźniów politycznych, w 97% polskiej narodowości. Mordowano ich w lesie katyńskim i w siedzibie NKWD w Smoleńsku. Takie dokładne dane o liczbie zamordowanych podaje w 1957 r. szef KGB Andriej Szelepin w notatce do Nikity Chruszczowa.
Oprócz starszych oficerów jak generałowie, pułkownicy, majorzy, byli także mordowani nauczyciele, inżynierowie, technicy, urzędnicy różnego szczebla, lekarze, farmaceuci, poeci, pisarze. Przecież ci ludzie swoją wiedzą mogli służyć Sowietom, ale nie! – nienawiść do polskiego narodu była silniejsza! – trzeba było zemścić się za rok 1920, za postawienie przez Polskę tamy, która blokowała drogę rozlewającemu się na Europę komunizmowi. Jeśli tak?! – to taka zemsta zakrawa na najwyższy pułap sadyzmu. Taki rodzaj zemsty za rok 1920, za walkę na polu bitwy, gdzie walczono na froncie, każdy z bronią w ręku, w miarę równymi szansami z obu stron. Tutaj jednak związano jeńcom ręce, jakimiś brudnymi powrozami i rozstrzelano bez żadnej szansy obrony! To hańba po wsze czasy dla totalitaryzmu, to hańba dla ludzkości, dla takich zbrodniarzy, wykonujących wyroki (a czy to były wyroki?!), takie zapadają w procesach sądowych! Tutaj natomiast mordowanie, bez obrony prawnej, bez wyroków. Te haniebne czyny pozostawiono bez kary! Nigdy nie ukarano żadnego zbrodniarza, jedynie co robił Stalin, to wewnętrzne czystki, ale to tylko na własny użytek!
Musimy o tym pisać, musimy o tym mówić, musimy o tym pamiętać 3 – 4 kwietnia, 16 – 17 maja to dni zbrodni katyńskiej, zbrodni ludobójstwa aparatu władzy sowieckiej na narodzie polskim, świat musi o tym wiedzieć, świat musi o tym pamiętać, dlatego musimy to głosić! Musimy, my Polacy być słyszalni wszędzie, bo oprócz relatywizacji tamtych wydarzeń, dąży się do ich całkowitego wymazania z relacji polsko – rosyjskich. Natomiast prawda tych wydarzeń jest jedna, to się wydarzyło i to jest zgodne z rzeczywistością. Każdego roku, gdy zbliża się rocznica tych wydarzeń, gdzie człowieczeństwo uszło gdzieś z osoby ludzkiej, gdzieś przepadło, my musimy się zastanowić, czy aby nie na zawsze! Tam, wtedy, oprawca nie był już człowiekiem, stawał się pniem, bez głowy, nie zdolnym do racjonalnego myślenia. Dlatego, że potem, wiele lat po tych wydarzeniach, popełniający zbrodnię “myślał?” – nie, nie myślał, że robił “dobrą robotę”, dlatego, bo nikt go za to nie ukarał!
Zbrodnie sowieckie na narodzie polskim były przed i po Katyniu, ale tutaj świat się dowiedział o zbrodni komunizmu sowieckiego, tak wychwalanego, propagowanego za granicą, nawet w USA. Dlatego, żeby świat wiedział i nie zapomniał musimy ciągle o tym przypominać! Przypominać by wiedzieć skąd wychodzi zło, które nie jest ukarane. Nie ukarano tych, o których wiemy, tak jak największy kat Polaków Błochin, dożył swoich dni, wcześniej chwaląc się nawet, że sam własnoręcznie zlikwidował ok 50 tys. przeciwników sowieckiej władzy, tak więc likwidował nawet swoich. W nagrodę komunistyczna władza sowiecka wyznaczyła mu kwaterę na cmentarzu zasłużonych w Moskwie!
Do tej pory nie wszystko o Katyniu jest odtajnione, a Związek Sowiecki przyznał się do zbrodni dopiero po 50 latach. Pół wieku kłamstwa, mimo, że Niemcy po odkryciu dołów śmierci 10 kwietnia 1943 r. już informowali przez radio 11 i 12 kwietnia, a 13 kwietnia podali oficjalną informację. Zachód ukrywał tę makabryczną wiadomość, poświęcił Polskę dla dobrych stosunków ze Stalinem. Ani prezydent USA Franklin Delano Roosevelt, ani premier Anglii Winston Churchill, nie tylko nie kwapili się by ogłosić szerokiemu światu o tym makabrycznym odkryciu, by poskromić Stalina za dokonanie ewidentnego ludobójstwa na narodzie polskim, ale zabroniono zajmowania się tym, informowania, nie dlatego, że było tak przerażające, ale by nie drażnić Stalina. Gdy Sikorski domagał się prawdy od Stalina, ten zerwał z Polską stosunki dyplomatyczne i być może w dalszej konsekwencji Sikorski zginął w “katastrofie” gibraltarskiej. Nie bez przyczyny utajniono na dalsze 50 lat archiwum tej sprawy. Tak bardzo zachód bał się Stalina, że Trybunał w Norymberdze orzekł, iż zbrodnia Katynia, to robota Niemców.
Ale cóż dziwić się obcym, jeśli sami Polacy, jakby nie wiedzieli o zbrodni krwawego aparatu rządów Stalina i nieśli już po zakończeniu drugiej wojny światowej na sztandarach jego imię, w rytm piosenek komponowanych do tekstów naszych, polskich wybitnych poetów i pisarzy, którzy zaprzedali duszę diabłu!
Przykro i smutno, gdy się nawet pisze o tym służalczym, poniżającym działaniu naszych wybitnych twórców, którzy chwaląc Stalina, jednocześnie w innym zakresie wnieśli wiele dla polskiej kultury. Oni wszyscy jakby próbowali wyrzucić z pamięci to co robił sowiecki okupant po 17 września 1939 roku we Lwowie i Wilnie! Było to tak upadające, ta klęska na wschodzie tak przykra i dotkliwa, że po wojnie nie chciano o tym mówić, najlepiej wymazać z pamięci. Dlatego ci co tworzyli na wschodzie, pisarze, poeci jak Elżbieta Szemplińska, Leon Pasternak, Adam Ważyk, Roman Bratny szli razem z Armią Czerwoną na zachód, chwaląc dyktatora Stalina.
Było tak wielu twórców, którzy nawet będąc na emigracji i wiedząc o stalinowskim terrorze w Polsce wracali by tu sławić imię Stalina, jak Julian Tuwim, ale ten dostał okazałą willę w Warszawie i tworzył w nowej rzeczywistości, myśląc zapewne, że już taka właśnie zostanie. Ale byli tacy, którzy woleli targnąć się na życie, niż wrócić do stalinowskiej Polski, jak Jan Lechoń, który był razem z Tuwimem w Nowym Yorku. Jan Lechoń nie widział się zniewolonej Polsce. Ale też nie potrafił żyć bez Polski, stąd ta jego dramatyczna decyzja. Nie chciał czekać, aż udręczona Polska oswobodzi się z rąk tyrana. Być może w ogóle nie wierzył, że przy akceptacji przez rodaków komunistycznego systemu, likwidacji resztek bojowników o wolną Polskę, obojętności zachodu na sprawy polskie, Polska nigdy wolną nie będzie. Innym literatom to nie przeszkadzało i tworzyli w takiej Polsce: Władysław Broniewski z przekonania komunista, inni jak Wisława Szymborska, po śmierci Stalina zrozumiała błąd, wspomniany już Julian Tuwim, także Idelfons Gałczyński, bracia Kazimierz i Marian Brandys. Także Inni: Tadeusz Hołuj, Leopold Lewin, Stanisław Lec.
Co gorsza byli i piszący wierszyki dla dzieci opiewające Stalina, nawet sam Jan Brzechwa, czy poetka i pisarka Lucyna Krzemieniecka.
Widzimy więc, jak komuna i totalitaryzm mogą zawładnąć nawet poczciwym człowiekiem, zmieniając go i przystosowując do potrzeby chwili.
Dziś w Polsce 13 kwietnia, to ważna data, Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, święto państwowe ustanowione przez Sejm w 2007 roku,… dopiero w 2007 roku!
•••
Na tym tragedie polskie się nie kończą, bo oto przyszedł 10 kwietnia 2010 i kolejna tragedia smoleńska. Kwiecień, wiosna, wszystko budzi się do życia, a tu kolejna narodowa tragedia i … bezradność państwa polskiego w wyjaśnieniu jej przyczyn! Ginie prawie 100 najważniejszych osób w państwie, takiej rangi, tak jak wtedy w 1940 r. w Katyniu. Od tej tragedii mija już 15 lat, a cóż my o niej wiemy, są jakieś badania, raporty, ale jakby ciągle nie dokończone, bez jednoznacznej klamry spinającej wszystko w jednoznaczny komunikat?!
Jakież to wszystko dziwne, że w epoce podsłuchu, nasłuchu, wglądu i podglądu, mnóstwa satelit szpiegujących, nic, nikt nie zarejestrował i nic nie jest do końca pewne. Dla mnie osobiście nie zrozumiałe jest, dlaczego nie zabrano samolotu do Polski, przecież to jest Polska własność. Jeśli rząd polski chce zwrotu samolotu, to powinien on być zwrócony. Inaczej to jest kradzież. Ale jak wiemy rząd, po tej tragedii nie wystąpił o zwrot swojego mienia.
Dlaczego?! – zasadne pytanie! – może nie chce dowiedzieć się prawdy?! – może zna prawdę?!
Dla Polski, dla Polaków to ogromna tragedia. Dla niektórych to tragedia podwójna, bo zginęli bliscy ofiar ludobójstwa z 1940 roku. Czy będziemy czekać kolejne 50 lat, dotąd, aż zmieni się władza w Rosji i świat wtedy dowie się prawdy?!
Póki co śpieszmy się mówić głośno o tych dla nas Polaków tragicznych wydarzeniach, bo świat to trochę inaczej widzi, a nasi włodarze aż się trzęsą by nałożyć cenzurę, bo o tamtych wydarzeniach nie chcą mówić, tak jak było kiedyś nie tylko w Polsce.
Poeta Czesław Miłosz, gdy w grudniu 1980 roku odbierał w Sztokholmie literacką nagrodę Nobla między innymi powiedział: “Antologie poezji polskiej podają nazwiska moich przyjaciół, Władysława Sebyły i Lechia Piwowara, oraz datę ich śmierci 1940 rok. Jest absurdem, że nie wolno napisać jak zginęli, chociaż każdy w Polsce zna prawdę: podzielili los wielu tysięcy polskich oficerów, rozbrojonych i internowanych przez ówczesnego wspólnika Hitlera i są pochowani w masowym grobie”.
Oto fragment wiersza więźnia Starobielska, zamordowanego w Katyniu Władysława Sebyły.
Wiersz z 1938 roku, poeta jakby przewidział rok 1939 i drugą wojnę światową
Władysław Sebyła-
“I znowu tupot nóg sołdackich” (fragment)
“I znowu tupot nóg sołdackich,
i grzmiących sotni gwizd kozackich,
gwiaździsty nad Europą but,
i mrowi się ludźmi wschód.
A na zachodzie werbli trzask,
rozgwar motorów z nieboskłonu
i krok miarowy – wzywa łask
noga mocniejszych batalionów.
Ojczyzno moja a ty trwasz
w żelaznym pogrążona gwarze,
Światłowodową mroczną twarz
zwracając w cztery strony wraże.
I znów? Czy znów? Kołowrót dziejów
w płonący krąg porywa nas,
skończyły się sny kołodziejów
stalowy szumi groźny las.
Żelazne dęby dudnią głucho,
toczy się mur, żelazny bór.
Nad konarami zawieruchą
znów szumi wiatr, znów śpiewa chór”.
Ten wiersz, to symbol epoki mijającej, wolnościowej, po roku 1939 w Polsce mogła istnieć już tylko poezja zależna, tak jak Polska była zależna. Powstała poezja będąca przejawem kolaboracji i zdrady. I nie skończyło się wraz ze śmiercią Stalina w 1953 r., trwało to dalej, na poezji był budowany w Polsce Sowietyzm aż do 1989 roku, do zwycięstwa Solidarności i odzyskania niepodległości. Teraz dzierżące władzę państwo Tuska przymierza się do stopniowego ograniczenia swobód, zaczyna mieszać z cenzurą i będzie można mówić i pisać tylko to co władza uzna za stosowne. Oczywiście jeśli zagarnie pełnię władzy.
Czy tak się stanie to zależy od nas, obóz władzy robi wszystko, nawet ogolił, pomalował i zrobił jeszcze piękniejszym i wyższym swojego kandydata na prezydenta. Uzbroił go na czas kampanii wyborczej w uśmiech i wdzięk i nawet w… cierpliwość, grzeczność i wyrozumiałość na podchwytliwe pytania od dziennikarzy i wyczerpujące odpowiedzi na nie.
Proszę się tylko nie dać zwieść tym pijarowskim zabiegom!
W razie czego, przy tej okazji nie zaszkodzi przypomnieć definicję “prawdy”, otóż według Arystotelesa: “prawda to zgodność wypowiedzianych zdań z rzeczywistością”.
Proszę zwrócić na to uwagę słuchając Rafała Trzaskowskiego.
Ale smutną prawdą jest to, że był rok 1940 i Katyń i był także rok 2010 i Smoleńsk!
Chociaż będą kazać nam zapomnieć, my musimy pamiętać i przypominać innym o tych smutnych, tragicznych wydarzeniach, próbach unicestwienia polskiego narodu.
A teraz jest 2025 rok, niezwykle ważny rok!
Jerzy Rozenek