Sondaże pokazują, przewagę liberałów, ale wielu Kanadyjczyków w to nie wierzy
Był czas, kiedy sondaże opinii publicznej były w dużej mierze traktowane jako coś oczywistego. Podczas gdy każda firma badawcza opinii publicznej dawała inne wyniki, bardzo niewiele osób wyrażało poważne wątpliwości co do wiarygodności informacji zawartych w ankiecie. Mogli się zgodzić lub nie zgodzić z konkretnym badaniem — co jest w ludzkiej naturze. Jednocześnie nie wątpili w legalność sondaży i ankieterów.
Dzisiaj w wielu krajach demokratycznych, w tym w Kanadzie, już tak nie jest.
Znacznie wzrosła frustracja i sceptycyzm, jeśli chodzi o sondaże opinii publicznej podczas wyborów federalnych. Do tego stopnia, że niektórzy Kanadyjczycy nie mogą pogodzić się z faktem, że sondaże opinii publicznej są bardzo różne.
Gdy 10 września 2022 r. Pierre Poilievre został liderem konserwatystów, jego partia miała znaczącą przewagę w sondażach nad ówczesnym premierem Justinem Trudeau i liberałami. Ten schemat utrzymywał się przez ponad dwa lata. Jednocyfrowa przewaga konserwatystów zmieniła się w dwucyfrową przewagę — a latem ubiegłego roku wzrosła do 20-punktowej przewagi.
Wszyscy wiemy, dlaczego tak się stało. Trudeau był przeciętnym, nieskutecznym premierem cierpiącym na urojenia. Coraz większa liczba Kanadyjczyków chciała, aby ustąpił lub zrezygnował. W badaniu Legera z listopada 2024 r. Trudeauuzyskał 68-procentową dezaprobatę, przy czym tylko 27% wyraziło aprobatę, a pięć procent zasugerowało, że są „bardzo zadowoleni” z jego rządów.
Nie było tajemnicą, że odejście Trudeau z Ottawy zmniejszy przepaść między konserwatystami a liberałami. Każdy, kto myślał inaczej, oszukiwał sam siebie. Pytanie brzmiało po prostu, o ile.
Trudeau ogłosił swoją rezygnację 6 stycznia. Do tej chwili doprowadziło wiele czynników, w tym: duża liczba głosów dezaprobaty, ciągła krytyka, ataki i memy ze strony prezydenta USA Donalda Trumpa po ich trudnej kolacji w Mar-a-Lago 29 listopada 2024 r. oraz rezygnacja Chrystii Freeland 13 grudnia 2024 r. po tym, jak nierozsądnie podjął decyzję o usunięciu jej ze stanowiska ministra finansów.
A oto interesująca rzecz. Jedna firma sondażowa, EKOS, zasugerowała, że gwałtowny spadek różnicy jaka dzieliła konserwatystów i liberałów rozpoczął się pod koniec stycznia. Żadna inna organizacja nie dokonała w styczniu takiej oceny. Chociaż 20-punktowa różnica zmniejszyła się do około 10-11 punktów, wynik EKOS był w dużej mierze postrzegany jako wyjątek.
Sytuacja zaczęła się zmieniać dość szybko w następnym miesiącu. Kilka firm sondażowych, w tym Nanos Research, Leger i Mainstreet Research, zauważyło, że do 13 lutego przewaga konserwatystów spadła do jednocyfrowej. EKOS zasugerował, że liberałowie uzyskali niewielką przewagę 23 lutego, a następnie to samo uczynił Ipsos 24 lutego.
Kiedy Mark Carney został wybrany na lidera Partii Liberalnej 9 marca, wszystko zaczęło się rozkręcać. EKOS, Leger, Mainstreet, Angus Reid Institute i Liaison Strategies miały już liberałów na czele, podczas gdy Nanos, Abacus Data i Innovative Research nadal miały konserwatystów na prowadzeniu. Do 21 marca, dwa dni przed rozpisaniem wyborów federalnych, niemal każda firma sondażowa w jakiś sposób miała Carneya i liberałów przed Poilievrem i konserwatystami.
Liberałowie mają łączną przewagę 6–7 punktów na dzień 13 kwietnia. To niewielki wzrost w porównaniu z poprzednim tygodniem. Z wyjątkiem kilku sondaży — Abacus pokazuje remis 39–39 procent 27 marca i 3 kwietnia, Innovative z przewagą 38–37 konserwatystów 31 marca i Mainstreet pokazujący przewagę 44–42 konserwatystów 13 kwietnia — dynamika całkowicie się zmieniła.
Jak to się stało?
Z pewnością nie było to spowodowane przez Carneya. To niedoświadczony politycznie lider, który prowadził kiepską kampanię i wydawał się podczas niej arogancki, egoistyczny, oschły, zdystansowany i niezręczny. Raczej głównym powodem dla którego sondaże zmieniły się w tak dramatyczny sposób stały się cła Trumpa. Liberałowie byli w stanie płynąć na tej fali, wspomagani przez upadek poparcia dla NDP i Bloc Québécois, które przeniosło się do ich obozu politycznego.
Ponadto, porównanie Poilievre’a do Trumpa, bez względu na to, jak niedokładne są te podobieństwa, tak po prostu nie zniknie.
Jednak wielu Kanadyjczyków mocno wątpi, czy sondaże podczas tej kampanii wyborczej są dokładne i bezstronne . Wskazują na ogromne rozbieżności w danych sondażowych. Nie ufają firmom sondażowym takim jak EKOS i, do niedawna, Ipsos, w których liberałowie prowadzili dwucyfrowo, podczas gdy prawie nikt inny tego nie wykazywał. Obwiniają politycznych ekspertów, felietonistów i stronnicze media za niedokładne relacjonowanie wydarzeń. A w niektórych przypadkach nie wierzą, że cokolwiek jest ważne poza tym, co według nich ma miejsce.
Sprawiedliwie rzecz biorąc, istnieje wiele dowodów na całym świecie na to, że coraz większa liczba respondentów kłamie firmom sondażowym. Zaufanie opinii publicznej do sondaży również znacznie spadło.
Niemniej jednak nie ma powodu, aby nie ufać faktowi, że liberałowie są na prowadzeniu. Na tym etapie skumulowana średnia jest prawdopodobnie bliska dokładności. Jest więcej niż wystarczająco czasu, aby sprawy się zmieniły. Elektorat jest niezwykle niestabilny, jak właśnie zdają się pokazywać sondaże. Znaczna część Kanadyjczyków jeszcze się nie zdecydowała. Wybory nie będą miażdżące, jak niektórzy głupio sugerowali. Prawdopodobnie w rezultacie wyborów 28 kwietnia będziemy mieli rząd mniejszościowy; liberalny lub konserwatywny.
Jeśli tak się stanie, czy Kanadyjczycy odzyskają wiarę w sondaże? Nie sądzę, żeby w przewidywalnej przyszłości był potrzebny sondaż , aby stwierdzić, że odpowiedź będzie brzmiała „nie” .
Michael Taube jest komentatorem politycznym, felietonistą Troy Media i byłym autorem przemówień premiera Stephena Harpera.