W Kanadzie premier Kanady to ‘prime minister’, premier to przywódca prowincji, a więc na przykład Doug Ford – to premier Ontario. W Polsce premierem rządu jest obecnie Donald Tusk (12 grudnia 2023 zastąpił Mateusza Morawieckiego). A ten premier w Polsce ma oficjalny tytuł Prezes Rady Ministrów. To takie niuanse językowe, których nie nauczycie się na kursach angielskiego.
Zgodnie z powszechnym spisem ludności z roku 2016 w Kanadzie żyje około 1.1 miliona osób deklarujących polskie pochodzenie. Czyli stanowimy nieco ponad 3% populacji Kanady. Żyjemy w każdym zakątku Kanady od Atlantyku (Halifax), do Pacyfiku (Vancouver). A także od południa (Windsor, Winnipeg, Calgary), aż na północ (Timmins, Geraldton). W samym Toronto i Mississaudze jest nas ponad 100 tysięcy.
Dla porównania – osób o pochodzeniu niemieckim jest prawie dwa razy więcej; Ukraińców nieco więcej niż osób pochodzenia polskiego. Rosjan, a także osób pochodzenia żydowskiego jest prawie dwa razy mniej niż nas. I popatrzcie teraz jaki wpływ mają te poszczególne grupy nie tylko na kraj, w którym żyją, ale także na kraj pochodzenia, W tym porównaniu wcale tak dobrze, jak sobie to wyobrażamy, nie wypadamy. Ale też nie tak źle. Jak zwykle gdzieś tam wartość środkowa, z wyolbrzymionym mniemaniem o niepowtarzalności i znaczeniu.
No cóż, niewiele nam się udało zdziałać w Kanadzie, niewiele zdziałamy. Struktur organizacyjnych nie udało się nam przetransferować na wyższy poziom organizacyjny niż wolontariat. Tak jak przed wiekiem, wszystko jest organizowane przez wolontariuszy, nawet bez profesjonalnego zarządzania. A ile można zrobić po pracy w niedzielę po południu? Tu nawet chęci i wizja nie wystarczy. Nie ma nas w zarządach placówek kulturalnych, nie ma nas na liście większych darczyńców, jest nas niewielu w większych biznesach. Mamy doroczne festiwale polonijne, w których nie wiadomo dlaczego reklamuje się piwne ogródki z kiełbasą
To taka nasza tradycja? Czy to taka nasza tradycja polonijna?
Większość mieszka w Kanadzie od lat. I co? Interesują nas wybory w Stanach, a szczególnie ostatnio wybrany prezydent Donalda Trumpa i jego wojna celna, także z Kanadą. Interesuje nas jak on sobie poradzi, z wszystkimi zmianami, które wprowadził. Szczególnie nas to interesuje jaki to będzie miało wpływ na nas? Czy staniemy się 51 stanem Stanów Zjednoczonych Ameryki, tak jak nam prezydent Trump obiecuje, czy też nie? Na razie nam to proponuje, a z czasem stworzy sytuację, że tego będziemy chcieli, bo stopa życiowa w Kanadzie obniży się jeszcze bardziej w stosunku do stopy życiowej w Stanach. I wtedy jeśli nam ktoś zaproponuje, że zmniejszy nasze podatki (a podatki na pewno w Kanadzie będą wzrastały) o 25% to co? Pokażcie mi takiego, który wtedy powie nie. Wtedy nawet nieformalny namiestnik króla Karola III, sam Mark Carney nie pomoże. A o niego to martwić się nie musimy. Ciekawe ile i co ma, bo jak do tej pory, pomimo wielokrotnych pytań, nie ujawnił swojego majątku. A to, że jest multimilionerem (pewnie nawet i multi miliarderem) to nie tajemnica. A tu proszę, część szybkich decyzji Trumpa nam się podoba, jak na przykład sportowe dyscypliny kobiece tylko dla kobieti, bez możliwości uczestniczenia w nich jakichś przerobionych mężczyzn, którzy nagle poczuli się ‘kobietami’, czy odseparowania kobiet od mężczyzn w zakładach karnych., czy też zniesienie płynności płci jeśli chodzi o korzystanie z toalet. I nie zapominajmy, że celem imperium jest rozszerzenie swoich posiadłości, tak było z Imperium Rzymskim i wszystkimi imperiami zamorskimi (Holandia, Portugalia, Hiszpania, Francja, Niemcy). Polska także miała takie aspiracje w czasie międzywojnia, ale jak zwykle nie wyszło. A potem skończył się czas imperiów zamorskich, co wcale nie znaczy, że skończył się czas imperiów lądowych, bo i Rosja, i Niemcy dążyły do rozszerzenia swoich posiadłości. Niestety często naszym kosztem. Kanada będąc kolonią zamorską (i Wielkiej Brytanii i Francji) i odcinając się od rewolucji niepodległościowej Stanów (o kanadyjskich loyalistach więcej pisałam w 14 numerze Gońca), dalej uznającą monarchę brytyjskiego jako głowę państwa kanadyjskiego. Równocześnie nasza oficjalna dwujęzyczność (angielski i francuski) jest historyczną pozostałością tworzenia się państwa (do niedawna nazywanego dominium Kanady). Po to żeby wprowadzić w Kanadzie inny język jako urzędowy, jak na przykład hiszpański w Stanach, należałoby zmienić konstytucję Kanady. A w Stanach? Nowy prezydent zadeklarował, że jedynie angielski jest oficjalnym językiem w państwie.
No więc my jako Polonia interesujemy się i tym co się dzieje w Stanach (choć jeszcze stanem USA nie jesteśmy), bardzo emocjonalnie interesujemy się tym co się dzieje w Polsce, ale tak jakby mniej tym co się dzieje na naszym podwórku, w kraju naszego osiedlenia. A tu wybory, tuż. Parlament kanadyjski jest zawieszony od czasu rezygnacji premiera, czyli od 6-go stycznia br. Premiera, który doprowadził kraj do pozycji pariasa nie tylko krajów G7, ale i G20.
Nowy premier Mark Carney (tylko dlatego, że go wybrała rządząca partia liberalna, bo do tej pory nie wygrał żadnego miejsca do parlamentu Kanady) jest dokładnym przedłużeniem polityki swojego liberalnego poprzednika. To Mark Carney był doradcą finansowym Justina Trudeau (do niedawna pisano o tym na stronie Liberałów) i to on miał zostać nominowany na ministra finansów w ostatnim gabinecie Trudeau. Tym ostatnim ministrem finansów była Chrystia Freeland (dziennikarka) – tak to ta, która wiernie kiwała potakująco główką przy każdym wystąpieniu swojego premiera Trudeau. Do czasu, aż premier nie postanowił jej wymienić na pana Carney. A potem jego partia liberalna postanowiła wymienić Justina Trudeau i zmusiła do rezygnacji. Więc z łaską w oku zrezygnował – czy ktoś po nim płacze? Nie sądzę. Tak niekompetentnego premiera (to nie jest tylko moje zdanie) Kanada nie miała w całej swojej krótkiej (dopiero of 1867 roku) historii. Premiera zastąpił go Mark Carney. Ta sama partia, ta sama strategia, szczególnie ta wymyślona na zero śladu węglowego. Zapewne zastanawiacie się, dlaczego ceny benzyny w Ontario spadły średnio o 20%? No bo właśnie liberałowie postanowili znieść ten federalny podatek od śladu węglowego (carbon tax). Znieśli go po to aby złapać wyborców, choć sami go wprowadzili, z tupetem wszystko wiedzących. A Mark Carney jako guru strategii zielonej rewolucji, był na czele tego ruchu. I co myślicie, że zapomni o swojej ambitnej i dla Kanady zabójczej strategii ‘0 carbon emission do 2050? Ależ skąd. Dajcie mu tylko lejce w ręce, a zobaczycie. Ci ludzie patrzą z wyższością na wszystkich innych, sami nigdy się nie mylą, a poprawiają się tylko wtedy, kiedy im się opłaca zdobyć głosy wyborców, które są im potrzebne, żeby rządzić. Tak jak z niższymi (tylko tymczasowo) cenami benzyny.
A my? Jak powiedziałam, większość moich znajomych jest zainteresowana tym co się dzieje w Stanach, albo tym kto zostanie wybrany prezydentem w Polsce 18 maja, br w Polsce. I bardziej ich obchodzi debata prezydencka w Końskich w Polsce, niż debata kandydatów na premiera w Kanadzie. Ta ostatni była fasynująca i dowiodła (nie tylko moje zdanie), że najlepszym kandydatem jest Pierre Poilievre, lider konserwatystów (Conservative Party of Canada). Niestety, wielu z moich znajomych nawet nie wie kto się stara o bycie wybranym do parlamentu federalnego w ich okręgu wyborczym i za programem jakiej partii stoją. Ba, nawet nie widzą w którym okręgu wyborczym żyją. To ich po prostu nie obchodzi, pomimo tego że mieszkają w Kanadzie od dawna. Nam nadzieję, że nie wszyscy są tacy, ale tego nie wiem. Sądząc po naszej (polonijnej) ogólnie marnej świadomość politycznej, to pewnie i tak jest. A potem pójdziemy na wybory – albo i nie; zagłosujemy – jeśli będziemy wiedzieli na kogo i z ramienia jakiej partii ma być przyszły premier Kanady. A potem…
Będziemy narzekać. Bo akurat to umiemy bardzo dobrze. Wybory do parlamentu federalnego, a tym samym pośredni wybór premiera Kanady odbywają się 28 kwietnia, w najbliższy poniedziałek. Wszyscy powinniśmy w tych wyborach wziąć udział po odrobieniu swojej lekcji powinności na kogo głosować. Tylko wtedy – jak głosujemy – mamy prawo krytykować.
Alicja Farmus,
21 kwietnia (śmigus-dyngus), 2025