Wiele razy mówiąc o przygotowaniu aut na zimę, zwracałem uwagę na różne rzeczy, które powinniśmy zrobić przy samochodzie, no ale proszę Państwa przede wszystkim na zimę nie są przygotowane nasze drogi i ulice. Nie tylko na zimę; na żadną porę roku.

Często jeżdżę w nocy i wszędzie gdzie prowadzi się roboty drogowe nowe pasy ruchu oznakowane są mało widoczną farbą w kolorze czerwonym. Może w pełnym słońcu jeszcze jako tako to widać, ale na mokrej nawierzchni, od której odbijają się światła uliczne i światła samochodów jest to prawie zupełnie niewidoczne.

Co ciekawe, w ogóle nie używa się tutaj do takich celów farby odblaskowej, która znacznie poprawiłaby bezpieczeństwo jazdy, nie wiem jaki jest tego powód, czy to koszty czy po prostu ktoś ma 100-letni kontrakt na dostawę tej czerwonej i mówi się trudno. W każdym razie drogi nasze tutejsze są oznakowane, jak nie przymierzając w Koziej Wólce – oczywiście nie obrażając Tejże Koziej Wólki bo pewnie tam jest teraz o wiele lepiej – nie ma mowy o żadnych wtopionych w beton czy asfalt światełkach odblaskowych, znaczących krańce pasa jezdnego; nie ma mowy właśnie o farbie odblaskowej, a wszystko przecież zwiększyłoby niebotycznie bezpieczeństwo na tutejszych wielopasmowych autostradach.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jeśli jesteśmy już przy drogach to o pomstę do nieba woła jakość używanego tutaj asfaltu, który sypie się już po 3 – 5 latach. Oczywiście, ja wiem, że całe rodziny z tego żyją, bo ulice trzeba non-stop naprawiać, niemalże tak samo jak malować wielkie wiszące mosty, gdzie malarze malują bezustannie i nie schodzą z konstrukcji. Gdy kończą jedną stronę, ta druga już nadaje się do malowania. Podobnie jest z naszymi ulicami i drogami.

Jak mówią eksperci, dobry asfalt powinien wytrzymać jakieś 25 lat – proszę się nie śmiać, naprawdę 25 lat! Niestety asfalt używany na naszych ulicach chociaż początkowo jest dobry, bo ten używany w Ontario pochodzi z Alberty i należy do najlepszych na świecie to jednak specjalnie się go rozmiękcza i rozcieńcza zużytym olejem silnikowym – dodaje się go od 10 do 20 procent, a to powoduje, że pod wpływem niskich temperatur dochodzi do wypływania frakcji tegoż oleju, powstawania mikropęknięć no i w konsekwencji 3 – 4 zimy i musimy naprawiać dziury. Gdybyśmy jednak nie mieli dziur, całe zastępy ludzi nie miałyby pracy, prawda? Gdybyśmy ten olej zastąpili innym ciekawym dodatkiem, na przykład plastykiem z zużytych butelek no to mielibyśmy o wiele większą wytrzymałość. Ale komu na tym zależy? Skoro w wielu miejscowościach Ontario kładzenie asfaltu jest praktycznie zmonopolizowane, nie ma żadnych przetargów i konkurencji, więc jeździmy po tym co nam tam z łaski swojej nasi monopoliści na drogę wyleją.

To tylko jeden z przykładów, gdzie ponosimy konsekwencje tego że nie interesujemy się na co dzień polityką. A że jest różnica, to proszę się przejechać po niemieckich drogach…

        O czym ze smutkiem donosi

        Wasz Sobiesław