Od jakiegoś czasu, nawet w naszym Kościele katolickim, tak chyba mimo woli, od niechcenia, zakłada się, że my mamy rację, ale „tylko dla siebie”, że ewangelizacja nie do końca jest dzisiaj na czasie, no bo w końcu wiele różnych kultur, wiele narodów, wiele religii jest tuż obok, pod bokiem. Ograniczyć więc powinniśmy się do swojej zagrody, swojego podwórka i nie za bardzo starać się przekonywać innych do tego, w co wierzymy i co jest prawdą.
Jakoś tak wydaje mi się, że Kościół zrezygnował z prozelityzmu i uznał, że misje to co najwyżej można prowadzić wśród ludzi, których przekonania są nieukształtowane.
W środkach masowego przekazu i w takim przekazie głównego nurtu dowodzi się, że kultury, cywilizacje, religie są „równowarte”. Czyż nie na tym polega ekumenizm?
Tymczasem to nieprawda.
Chrześcijaństwo z jego arcyciekawym widzeniem świata jest najbardziej wartościową częścią naszej ziemskiej cywilizacji, do tego pochodzącą z objawienia.
Albo w to wierzymy i traktujemy poważnie, albo zostańmy na Boże Narodzenie w domu i nie turlajmy się obżarci na jakieś Pasterki, bo po co brać udział w szopce, która tak naprawdę według nas, nie jest na poważnie…
Tymczasem chrześcijaństwo oferuje człowiekowi najlepszą z możliwości; oferuje mu zbawienie; oferuje mu życie wieczne i wspaniały pomysł na życie na Ziemi, wspaniałe zrozumienie tego kim jesteśmy w kosmosie.
Chrześcijaństwo wzywa nas do bycia, „jak Bóg”, ale nie, jak Bóg w Jego mocy, czy w Jego zdolności stwórczej, lecz w Jego miłości do stworzenia; w Jego umiłowaniu nas wszystkich.
Chrześcijaństwo to wezwanie do tego byśmy Boga widzieli w każdym człowieku; każdy jest naszym bliźnim. Stąd właśnie wynika wielkie posłannictwo do nawracania, do tego, by drugiemu człowiekowi pokazać tę szeroką ścieżkę, która prowadzi do lepszego świata, do wieczności.
Narodziny Boga-Człowieka, odkupienie ludzi poprzez ukazanie im drogi miłości, to rzecz nie do znalezienia w żadnym innym wyznaniu; to coś nie z tego świata, bo na tym świecie liczy się władza, liczy się siła, liczy się wola mocy.
Tymczasem Bóg pokazuje nam że jest to ślepa ścieżka buntu wywodząca się jeszcze z grzechu pierworodnego, że pragnienie bycia, jak Bóg w Jego wszechwiedzy i stwarzającej mocy jest głupotą, do której namówił nas szatan.
Niestety głupotą powielaną z pokolenia na pokolenie do końca czasów;
Nie bądźmy głupi, chodźmy wszyscy do Stajenki, żeby zobaczyć kim jesteśmy, żeby zobaczyć czym jest świat i żeby zobaczyć bramy Niebios.
Wesołych Świąt
Andrzej Kumor