Szwedzki bynajmniej nie jest językiem powszechnie używanym w branży lotniczej, ale nie trzeba znać szwedzkiego, by wiedzieć, co oznacza “flygskam”. To szwedzkie określenie wstydu spowodowanego korzystaniem z transportu powietrznego, a powodem do wstydu jest współodpowiedzialność za zanieczyszczenie środowiska, które powodują samoloty. Pasażerów samolotów miała też zawstydzić Greta Thunberg płynąca jachtem wyścigowym na szczyt klimatyczny w Nowym Jorku.
Okazuje się, że coraz więcej osób rzeczywiście zawstydzić się dało, mówi ekspert lotniczy Seth Kaplan. Dyrektor generalny szwedzkiej linii SAS przyznał, że zmniejszenie się liczby pasażerów do pewnego stopnia spowodowane jest wstydem z powodu latania. Jednocześnie największy szwedzki przewoźnik kolejowy SJ odnotował wzrost sprzedaży biletów o 1,5 miliona w 2018 roku względem 2017. Podobne zjawisko stwierdzono w Niemczech, gdzie spadek liczby pasażerów na lotach krajowych w 2018 roku poszedł w parze ze wzrostem popularności kolei.
Aby przekonać do siebie klientów, linie lotnicze starają się pokazać, jak dbają o środowisko i inwestują miliony w sadzenie drzew albo w elektrownie wiatrowe. Citigroup Inc. w październiku oceniło, że działania offsetowe w ciągu pięciu lat będą kosztowały linie lotnicze 3,8 miliarda dolarów rocznie za klasę ekonomiczną i 2,4 biliona za biznesową. Przewoźnicy mogą sami “wchłonąć” ten koszt lub przenieść go na pasażerów, czyli podnieść ceny biletów. Jeśli zdecydują się na pierwszą opcję, w 2025 roku węglowy offset będzie pochłaniał nawet 27 proc. zysków w przypadku klasy ekonomicznej i kolejne 17 proc. za biznesową.
W skali świata komercyjne lotnictwo odpowiada za 2 proc. emisji węgla, czyli o wiele mniej niż samochody (15-20 proc. światowej emisji) i energetyka oparta na spalaniu węgla (30 proc.).
Komisja Europejska dąży do “neutralnej emisyjnie” Europy w 2050 roku. Linie lotnicze czują więc presję. 1 stycznia British Airways zaczął offsetować wszystkie połączenia krajowe. Nowojorski JetBlue chce wystartować z podobnym planem w lipcu. WestJet z kolei mówi, że podstawa to używanie samolotów, które zużywają stosunkowo mało paliwa. Dodaje przy tym, że ma jedną z najmłodszych i najbardziej ekonomicznych flot w Ameryce Północnej. Air Canada od tego roku stawia na “neutralność węglową”, nie bacząc na to, że może to ograniczyć możliwości rozwoju linii. Inwestuje jeszcze w biopaliwa.
Rozwój tanich linii lotniczych i turystyki i tak powodują szybszy wzrost emisji niż przewidywano. Poza tym w Europie i Japonii kolej może rzeczywiście stanowić pewną alternatywę dla samolotów, również dlatego, że jest szybka, ale w Ameryce Północnej podróżni niespecjalnie mają wybór – koszt i czas podróży sprawiają, że podróż pociągiem po prostu im się nie opłaca.