Ambasador Izraela w Polsce w rozmowie z PolskaTimes poruszył kilka ciekawych wątków, w tym zakupu F-35 i odszkodowania dla Żydów za mienie bezspadkowe:
Pytanie: Nasz kraj podpisał niedawno umowę ze Stanami Zjednoczonymi na zakup myśliwców F-35. To chyba dobra wiadomość także dla Izraela?
(…)To oczywiste, że jeśli Polska będzie silniejsza pod względem wojskowym, to będzie korzystne dla Izraela.
Chodziło mi raczej o to, że umowa została podpisana bez offsetu, na czym mogą skorzystać izraelskie firmy.
Tak. Stany Zjednoczone to nasz strategiczny partner i Polska też jest strategicznym partnerem Izraela w Europie. Kiedy nasi strategiczni partnerzy mają między sobą takie umowy, to jest to dobre i dla Izraela.
(…)
Chciałbym Pana zapytać o tzw. „ustawę 447”. Abstrahując od tego, co postanowi kongres amerykański – czy pan uważa, że Polska jeszcze teraz powinna przekazywać jakieś pieniądze, tytułem strat poniesionych w II Wojnie Światowej?
Po pierwsze – Just Act mówi nie tylko o Polsce. Mówi o wszystkich krajach, które podpisały deklarację terezińską w 2009 roku. I musi zostać wypracowane jakieś rozwiązanie dotyczące tych majątków. Ja nie mówię jakie. Myślę, że dodajemy do tego więcej polityki, niż to jest konieczne. To zaczęła być sprawa polityczna, a zupełnie niepotrzebnie.
W Polsce tę sprawę skomentowali politycy wszystkich opcji. Były premier Leszek Miller, były szef MSZ Radosław Sikorski oraz obecny rząd. I wszyscy, co się rzadko zdarza, wypowiadają się w identycznym tonie, że jest to nie do pomyślenia.
Tak, ale w 2009 roku Polska podpisała deklarację terezińską. Spójrzmy na to inaczej. W całej Europie doszło do jakichś ustaleń na ten temat. Ja absolutnie nie próbuję stwierdzić, co Polska musi zrobić. Trzeba po prostu na spokojnie, na poziomie specjalistów, porozmawiać o tym, co jest możliwe, a co nie. Może być tak, że nic nie będzie możliwe. A może jakieś ustalenia zapadną. Ale nie możemy mówić, że nic nie słyszymy, nie ma o czym rozmawiać.
No tak, tylko że strona polska podpisała deklarację terezińską w dobrej woli, bo w 1960 roku też był podpisany dokument, że Polska z USA się w tej kwestii – mówiąc brzydko – rozliczyła.
Tak, ja mam wiedzę na ten temat. Ale ja w politykę nie wchodzę. Twierdzę tylko, że z punktu widzenia moralnego, jakieś rozmowy specjalistów muszą się odbyć. Trzeba na spokojnie porozmawiać i powiedzieć – to możemy zrobić, to już zrobiliśmy, tego nie będziemy robić, a to możemy uczynić, ale pod warunkiem, że… To trzeba załatwić na poziomie technicznym, a nie politycznym. Bo kiedy ta sprawa staje się czysto polityczna, to zaczynają się nieporozumienia, np. między Polską i USA.