Z ostatniej ankiety przeprowadzonej przez DART & Maru/Blue na zlecenie Postmedia wynika, że większość Kanadyjczyków sprzeciwia się późnej aborcji i aborcji wybiórczej ze względu na płeć dziecka. Zdaniem sporej części ankietowanych takie praktyki powinny być zakazane.
Aborcji dokonywanej ze względu na płeć dziecka nie akceptuje 84 proc. badanych. 70 proc. uważa, że “aborcja powinna być generalnie zakazana w ostatnich trzech miesiącach ciąży”.
Na pytania odpowiedziało 1515 losowo wybranych osób z każdej prowincji poza Wyspą Księcia Edwarda i terytoriami.
Ankieta zatytułowana “Abortion – A Canadian Public Perspective after Three Decades” została przeprowadzona 30 lat po procesie Daigle vs. Tremblay, po którym sąd najwyższy zawyrokował, że dzieci nienarodzone z prawnego punktu widzenia nie są ludźmi. Taki stan utrzymuje się do dziś.
Aborcja została zalegalizowana w Kanadzie przez premiera Pierre’a Trudeau w 1969 roku. Wtedy to krytykowana Omnibus Bill zawierała zapis o dopuszczeniu dokonywania aborcji w szpitalach, jeśli okoliczności na to pozwalają. Następnie w 1988 roku prawo to zostało obalone decyzją sądu w sprawie Morgentalera twierdząc, że narusza konstytucyjne prawo kobiet do bezpieczeństwa osobistego, ponieważ nie może być stosowane na tych samych zasadach w całym kraju. Sąd polecił rządowi sformułowanie nowego prawa aborcyjnego. Próba uchwalenia ustawy zakończyła się fiaskiem i do dzisiaj tkwimy w legislacyjnej próżni. Prawo aborcyjne w Kanadzie nie istnieje.
Ogólnie 70 proc. Kanadyjczyków, według wspomnianej ankiety, uważa, że aborcja jest akceptowalna, a 62 proc. identyfikuje się jako “pro-choice”. 71 proc. twierdzi, że kobieta powinna mieć dostęp do aborcji, jeśli się na nią zdecyduje, niezależnie od powodu takiej decyzji. Statystyka odwraca się jednak, gdy w grę wchodzi późna aborcja.
Campaign Life Coalition komentując wyniki sondażu zauważa, że część ankietowanych tkwi w błędzie i słabo rozumie ludzką biologię, a to z kolei wynika z niedostatków w nauczaniu, zwłaszcza w szkołach w Quebecu i Ontario, mówi Hanna Kepka. Podkreśla, że wyniki ujawniają wiele sprzeczności. Przykładowo zdaniem zaledwie 14 proc. aborcja powinna być nielegalna już w pierwszym trymestrze, ale 34 proc. twierdzi, że życie zaczyna się w chwili poczęcia. Dalej 58 proc. ma przeczucie, że dziecko żyje w drugim trymestrze, a 43 proc. nie popiera aborcji w tym okresie ciąży. Aborcji w trzecim trymestrze sprzeciwia się 70 proc. badanych, a 82 proc. stwierdza, że wtedy można już mówić o życiu w łonie matki. Różnice procentowe w poszczególnych trymestrach pokazują, jaki odsetek badanych świadomie dopuszcza zabijanie dzieci nienarodzonych.
Ogólnie 93 proc. respondentów uważa, że prawo powinno wymagać od lekarzy, by informowali pacjentki o ryzyku związanym z aborcją. Większość (78 proc.) też jest za przedstawianiem matce alternatyw.
Kepka zauważa jeszcze, że poparcie dla aborcji rośnie z poziomem wykształcenia i dochodu. “Im wyższe wykształcenie, tym bardziej wyprane mózgi. Więcej myślenie progresywnego, proaborcyjnego, nienaukowego. Widać, że kanadyjskie szkoły są bardzo efektywne, jeśli chodzi o indoktrynację. Zwłaszcza widać to w Quebecu, Ontario i Kolumbii Brytyjskiej”.