Proces toczący się przed sądem najwyższym w Kolumbii Brytyjskiej, którego stronami są 14-letnia transseksualistka i jej ojciec, który nie zgadza się z identyfikacją seksualną swojego dziecka, staje się walką o wolność wypowiedzi. Sąd zakazał właśnie ojcu publicznych wypowiedzi na temat całej sprawy, ponieważ uznał, że niektóre wywiady udzielone konserwatywnym mediom narażają dziecko na poważne szkody i stanowią „przemoc w rodzinie”. Prawnik ojca uważa, że decyzja jest „drakońska” i zamierza się odwoływać. Sąd wcześniej zabronił publikacji nazwisk nastolatka i ojca.
Sprawa zaczęła się w zeszłym roku i chodziło o granice autonomii dziecka i praw rodzica. Po kilku wizytach u psychologów z B.C. Children’s Hospital dziewczyna, mająca poparcie matki, chciała zacząć terapię hormonalną, która miałaby przekształcić jej dziewczęce ciało w ciało chłopaka. Ojciec sprzeciwił się podawaniu hormonów jego dziecku. Rodzice są rozwiedzeni, ale oboje mają prawo do opieki nad córką. W lutym dziewczyna, która ubiera i zachowuje się jak chłopak, i jest w 9 klasie, chciała, by sąd potwierdził, że w jej najlepszym interesie jest poddanie się „leczeniu” dysforii płciowej i jest wystarczająco dojrzała, by podjąć świadomą decyzję o rozpoczęciu takiej terapii. Sędzia Gregory Bowden wydał zgodę, dodając, że terapia powinna być rozpoczęta jak najszybciej ze względu na ryzyko popełnienia samobójstwa przez nastolatkę, wszelkie próby odroczenia terapii, zwracanie się do dziewczyny jej imieniem nadanym po urodzeniu oraz z użyciem żeńskich zaimków będą uznawane za przemoc w rodzinie.
Ojciec od razu złożył apelację, która jeszcze nie została rozpatrzona. W międzyczasie rozmawiał z mediami i zawsze mówił o swojej córce jak o dziewczynie (choć nie podawał jej imienia). Przekazywał prywatne informacje dotyczące córki i mówił o swoim sprzeciwie wobec terapii hormonalnej. To nie spodobało się prawnikom dziecka. Dziewczyna powiedziała przed sądem, że jej ojciec wiąże się z grupami, które nienawidzą transseksualistów. Dodaje, że kocha ojca i chce przyjąć jego imię jako swoje drugie imię.
Ojciec uważa, że jego publiczne wypowiedzi są ważne dla społeczeństwa i obrony praw, które ma jako rodzic. Jego zdaniem sprawa nie toczy się miedzy nim a jego dzieckiem, ale między nim, a aktywistami, którzy chcą odebrać mu prawa do decydowania o własnym dziecku.