Mimo restrykcji zakazujących obcokrajowcom wjazdu do Kanady, samoloty z całego świata w dalszym ciągu lądują na czterech kanadyjskich lotniskach. W mediach społecznościowych pojawiły się podejrzenia, że przylatują nie tylko Kanadyjczycy, którzy zgłosili chęć powrotu do kraju, ale też cudzoziemcy. W zeszłym tygodniu premier Trudeau mówił, że niemal wszyscy obcokrajowcy będą mieć zakazany wstęp do Kanady.
Od czwartku linie lotnicze są zobowiązane do kontroli pasażerów wpuszczanych na pokład samolotów. Po pierwsze muszą potwierdzić, że podróżni są Kanaydjczykami lub stałymi rezydentami Kanady (lub ich partnerami albo dziećmi). Wpuszczani są też dyplomaci i personel lotniczy wracający do domu. Według statystyk Global Affairs Canada do rejestru Registration of Canadians Abroad wpisanych jest 430 000 osób.
Ponadto linie sprawdzają, czy pasażer wsiadający na pokład nie ma objawów choroby. Mogą pytać o zdrowie, doszukiwać się widocznych objawów i kierować pasażera na dalsze badanie lekarskie. Jeśli coś wzbudza wątpliwości, dana osoba będzie musiała zostać tam, gdzie jest, przez co najmniej 14 dni lub do momentu przedstawienia zaświadczenia lekarskiego stwierdzającego, że nie jest nosicielem koronawirusa.
Liniom, które nie będą przestrzegać powyższych wytycznych, grożą kary w wysokości co najmniej 25 000 dolarów.
Jeśli pasażer lecący do Kanady w czasie lotu zacznie wykazywać objawy COVID-19, musi być od razu izolowany. W samolotach znajdują się środki ochrony osobistej, które w takim przypadku od razu muszą zostać użyte.
Po wylądowaniu pasażerami zajmuje się służba graniczna. Są obserwowani i musza wypełnić kwestionariusze. Jeśli ktoś budzi podejrzenia, jest kierowany do przedstawiciela Public Health Agency of Canada (PHAC). Taka osoba nie ma możliwości opuszczenia lotniska transportem publicznym.
Wszystkim, nawet osobom bezobjawowym, zalecana jest 14-dniowa izolacja.