Oglądałem wywiad z panem Andrzejem planującym powrót do Polski. Ponieważ rozterki, jakie wyrażał ma wielu Polaków na emigracji więc chcę się podzielić moimi spostrzeżeniami dotyczącymi decyzji o tzw „powrocie”.
Na początek może kilka przykładów „powrotów”.
Moi znajomi po dwóch latach po powrocie do Polski chcieli wrócić do Kanady, ale doznali szoku, bo dom który sprzedali w Kanadzie przed wyjazdem do Polski kosztowałby już chyba – jak pamiętam – $200 tys. drożej. Na to jednak nie było już ich stać.
Wrócili do Polski rozczarowani tym co się im stało.
•••
Pewna rodzina „wróciła” do Polski mając nawet niezły pomysł na życie tam. Wkrótce odwiedzili ich jednak panowie w ciemnych okularach z propozycją nie do odrzucenia że kupują ich dom ̋niedrogő. Na załatwienie formalności dostali tydzień.
Maż został, lecz się ukrył, aby to jakoś potajemnie upłynnić, zaś rodzina natychmiast wróciła do Kanady.
Wkrótce byli razem z powrotem w Kanadzie.
Postanowili „wrócić”.
W Polsce należeli do środowiska bohemy artystycznej. Tam wielu ich znajomych z bohemy miało się dobrze. Zaś tu oni, jak na warunki kanadyjskie też byli urządzeni. On miał dwa traki, a ona rządową pracę. Jednak ich ambicje nie były tutaj spełnione.
Sprzedali dom, traki i zabrali swoje nastoletnie dzieci do Polski.
Szybko przejęli panującą w Polsce modę odwiedzania każdego możliwego zakątka świata. Na początek więc poświęcili kilka miesięcy na zwiedzanie Europy.
Gdy już ją zwiedzili trzeba było pomału rozejrzeć się za jakimś źródłem utrzymania, no bo przecież nie można było przejeść swoich wszystkich oszczędności z Kanady.
Liczyli, że bohema im pomoże znów zaistnieć. Jednak dawni znajomi myśleli i funkcjonowali już według innych zasad niż kiedyś. Teraz ranking znajomych zależał od zasobności finansowej. Niebawem więc znajomi z bohemy podliczyli ich finanse i uznali za niezbyt imponujące.
Zatem zaproszenia na wspólne spotkania zaczęły szybko zanikać. Poczuli wokół siebie pustkę i brak wsparcia, co było dla nich wielkim rozczarowaniem.
Po dwóch latach byli już z powrotem w Kanadzie.
•••
Mój znajomy, na fali zmian w Polsce pod koniec lat osiemdziesiątych, postanowił wrócić do Polski. Wierzył że jak tu mu się udało, to teraz w tej nowej rzeczywistości w Polsce tym bardziej mu się uda. Wraz z żoną i dwójką nastoletnich córek wrócili. Jednak już po roku zorientował się że jednak w Polsce rady sobie nie da, bo nowa rzeczywistość okazała się inna od tej malowanej przez media.
Po dwóch latach wszyscy byli już z powrotem w Kanadzie. On jednak jako osoba doświadczona i trochę może nieufna nie sprzedał swoich własności w Kanadzie, więc powrót do Kanady miał ułatwiony. Wyniósł się na północ Ontario i już nie myśli o powrocie do ojczyzny.
•••
Ja sam przez ponad 5 lat pracowałem w Centrum JPII w Mississaudze. Z racji funkcji, jaką tam sprawowałem miałem styczność z masą Polaków.
Często więc mimo woli stawałem się powiernikiem zwierzeń, tych którzy, albo zamierzali “wrócić” do Polski, albo też opowiadali o swoim „powrocie” do Kanady po doświadczeniu “powrotu” do Polski.
To, co słyszałem od tych ludzi na temat decyzji o “powrocie” zaczęło mnie zastanawiać. Głównie zaś zastanawiało mnie to, że tak wielu z nich wraca z powrotem do Kanady.
Dlaczego wracają do Kanady?
Czy powrót jest w ogóle możliwy?
Wszak powrót to przejście do tej samej przestrzeni, którą się poprzednio opuściło.
A przecież w przeciągu tylu lat wiele wymiarów tej przestrzeni uległo zmianie, a nawet zanikowi, tak że przestrzeń, do której „wracamy” jest już inna od tej, którą zostawiliśmy. Ulice przebudowane, powstały inne budynki w miejsce starych, nazwy ulic często pozmieniane, powstały nawet całe dzielnice miast, których przedtem nie było. Powstały inne urzędy i instytucje państwa, które funkcjonują inaczej niż gdy się wyjeżdżało w nieznane.
Wielu członków rodziny czy znajomych już nie ma. A z tymi, co jeszcze są, niby rozmawia się po polsku, to jednak jakby innymi językami. Niejednokrotnie trudno się porozumieć, bo inne doświadczenia wybudowały odmienne widzenie świata.
Początkowe zainteresowanie osobą, która wróciła powszednieje i szybko zanika, stwarzając poczucie osamotnienia i pustki.
Trzeba więc od nowa uczyć się wielu rzeczy, choćby rozkładu i nazw ulic, adresów urzędów oraz spraw, które trzeba załatwiać żyjąc w innym miejscu.
Trzeba odnawiać lub nawiązywać nowe znajomości, a to jest z wiekiem coraz trudniejsze. Zatem to nie jest powrót, to jest następna emigracja. Wygląda to bardziej na chęć powrotu do przeszłości, a ta przecież już z natury rzeczy minęła, a więc taki powrót jest niemożliwy. Wydaje się, że jest to raczej marzenie o powrocie do marzeń… marzeń o młodości…
•••
Rozmowy z tymi, co myślą o powrocie układają się bardzo podobnie. Osoby takie widzą tylko negatywy życia tu w Kanadzie, zaś pozytywy pomniejszają lub im zaprzeczają. W powrocie do Polski chcą widzieć pozytywy nawet w mało ważnych sprawach, zaś negatywów albo nie chcą dostrzec, albo je pomniejszają uważając że z tym można żyć, no bo przecież tylu jest Polaków w Polsce i jakoś sobie radzą.
Cała logika jest nastawiona jednostronnie. Zapadka działa w jedną stronę. Osoby takie nie słyszą sugestii, że to decyzja życia, więc dobrze jest ją gruntownie przemyśleć. Zaś wyczekują w rozmowie na nawet najmniejszy ślad, który potwierdzałby słuszność ich decyzji.
Oczywiście, rady już nie potrzebują, bo decyzję już przecież podjęli. Dlatego nie wsłuchują się w delikatne sugestie, że to jest decyzja o skutkach nieodwracalnych, nawet gdyby z powrotem wrócić do Kanady, bo przecież oni nie po to wyjeżdżają, aby wrócić.
Zatem nie zamierzają brać pod uwagę rad, aby póki co, nie sprzedawać tu wszystkiego i nie palić za sobą mostów; aby wynająć komuś dom na 2 lata i wyjechać na ten czas, aby sprawdzić jak się tam w nowej rzeczywistości czują i jak sobie tam radzą.
Gdyby jednak tak zrobili, to oznaczałoby to, że nie są pewni swojej decyzji. No, ale jeśli nie jest się pewnym swojego kroku to podejmowanie go też jest problematyczne, a więc i tak źle i tak niedobrze.
W takiej sytuacji rzucamy monetą aż wypadnie orzełek….
Bart Piątkowski