– Jeśli ktoś nastaje na nasze interesy, my powinniśmy móc nastawać na jego. To jest zasada zwykłych działań politycznych, to jest prawo równowagi, które przeciwdziała konfliktom, przemocy i niesprawiedliwości. Jak to się do znudzenia powtarza; w polityce nie ma przyjaźni, są wyłącznie interesy.
A więc, jeżeli środowiska żydowskie i Izrael nastają na interes Polaków i Polski domagając się wypłacenia haraczu sprzecznego z zasadami prawa międzynarodowego, Polska powinna zidentyfikować te interesy izraelskie i żydowskie, w które mogłaby skutecznie uderzać; gdzie jej działania byłyby odczuwalne, zwiększając koszty izraelskiej czy żydowskiej polityki.
I znów, są to normalne zasady działania, chciałoby się powiedzieć, „książkowe”.
Dlaczego tak się nie dzieje? Dlaczego Warszawa nie broni interesu Polaków? Pokazuje to dobitnie jak słaba jest Polska i jaki jest charakter rządzących nią elit.
Demonstrowanie na ulicach czy podpisywanie petycji w tych prawdziwych rozliczeniach niewiele zmienia. Pozwala to jedynie zidentyfikować wielkość poparcia społecznego dla danych rozwiązań i wskazać prowodyrów tych akcji.
Parafrazując sytuację; gdyby 90% Palestyńczyków protestowało przeciwko izraelskiej okupacji ich ziem i podpisało petycję na CitizenGo to i tak niewiele by to zmieniło w praktyce. Okupacja nadal trwałaby w najlepsze.
Czasem, aby móc przeciwstawić się silniejszym i naruszyć ich interes, konieczne są doraźne sojusze z kimkolwiek, kto oferuje realne poparcie z możliwością eskalacji czy deeskalacji takiego konfliktu – w celu ustanowienia pozycji negocjacyjnej. W taki właśnie sposób Żydzi posłużyli się banderowcami na Ukrainie, finansując i zbrojąc ich organizacje wzmagając uczucia narodowe czy nacjonalistyczne, aby uderzać w interesy rosyjskie.
Podobnie Polska, gdyby była państwem poważnym – używając nomenklatury Stanisława Michalkiewicza – mogłaby wpłynąć na amerykańską politykę przy pomocy polskich aktywów, używając różnych wewnętrznych ruchów, na przykład, godzących w interesy Izraela w USA. Nie do zrobienia? Oczywiście, że do wykonania i to całkiem prosto.
Oczywiście, Polska tego nie czyni ponieważ Polacy nie dorośli do polityki w długich spodenkach. Wolą siedzieć i „zadziwiać świat,” – jak w Powstaniu Warszawskim, czy „wybudzać się społecznie” i wierzyć, że radykalna zmiana możliwa jest przy pomocy kartki do głosowania.
Bogiem a prawdą, mamy państwo, co to jest „kamieni kupa” i dlatego nasz los zostanie przypieczętowany w najbliższym czasie…
W polityce nie liczą się przyjaźnie, wystarczają interesy; dopóki naród Polski nie będzie posiadał elit z prawdziwego zdarzenia; elit potrafiących grać globalnie, a jednocześnie na co dzień dbających o lud, z którego wyrastają, skazany będzie na pracę dla innych. Tym bardziej, że mało kto bierze obecne zagrożenia poważnie, no bo w końcu grillowanie jest o wiele bardziej realne… Kilka pokoleń wrogów Polski skutecznie pracowało nad odrąbaniem polskiej głowy od tułowia. Dzisiaj ta praca wydaje owoce. Dzisiaj można Polaków bezkarnie okradać, a oni – co najwyżej – pokrzyczą na ulicach i rozejdą się do domów…
Andrzej Kumor
[yop_poll id=”1″]