W środę sekretarz obrony Mark Esper ogłosił swój sprzeciw wobec rozmieszczania czynnego personelu wojskowego w trwających ogólnokrajowych protestach, po tym, jak prezydent Donald Trump zagroził, że stłumi niepokoje związane ze śmiercią George’a Floyda.
Esper wyjaśnił również, że nie wiedział, że prowadzono go do kontrowersyjnej sesji fotograficznej Trumpa przed kościołem św. Jana przed Białym Domem, po usunięciu z okolicy demonstrantów.
Powołanie się na Ustawę o powstaniu jest głęboko kontrowersyjnym krokiem, który pozwoliłby Trumpowi rozmieścić personel wojskowy czynnej służby w celu prowadzenia działań porządkowych. Ustawa z 1878 r. o Posse Comitatus uniemożliwia amerykańskim żołnierzom wykonywanie takich obowiązków w normalnych czasach.
Na prawo to należy się powoływać „wyłącznie w ostateczności i tylko w najbardziej naglących i tragicznych sytuacjach”, powiedział Esper dziennikarzom podczas briefingu prasowego w Pentagonie. „Nie znajdujemy się obecnie w żadnej z tych sytuacji. Nie popieram powoływania się na ustawę o powstaniu. ”
Trump, sfrustrowany skalą trwających protestów w miastach w całym kraju, zagroził rozmieszczeniem żołnierzy w stanach, które „odmawiają” użycia stosownej siły w celu powstrzymania demonstrantów, którzy wykorzystali chaos do plądrowania i podpalania.
„Jestem waszym prezydentem prawa i porządku oraz sojusznikiem wszystkich pokojowych protestujących” – powiedział w poniedziałek Trump w Rose Garden. „Zdecydowanie zaleciłem każdemu gubernatorowi rozmieszczenie Gwardii Narodowej w wystarczającej liczbie, abyśmy opanowali sytuację na ulicach.
„Jeśli miasto lub stan odmówi podjęcia działań niezbędnych do obrony życia i mienia ich mieszkańców, wówczas rozmieszczę wojsko Stanów Zjednoczonych i szybko rozwiążę za nich problem”.
„Odrzucam pogląd, że rząd federalny może wysyłać żołnierzy do stanu Illinois” – powiedział w poniedziałek w CNN gubernator stanu Jay Pritzker, demokrata .