Pisze tak w swym felietonie w tabloidzie The Sun Candice Malcolm; narracja, jaką opowiadają nam „eksperci”, nie przypomina prawdziwego życia, a między zwykłymi ludźmi, a klasą ekspertów, która mówi nam, co robić i próbuje powiedzieć, co mamy myśleć, rośnie przepaść.
Przez ponad cztery miesiące Kanadyjczykom mówiono, że istnieje poważny i bezprecedensowy kryzys zdrowotny, który zmusza nas do pozostania w domach i unikania kontaktu ze światem zewnętrznym.
Nie mogliśmy odwiedzać bliskich w szpitalu, opłakiwać śmierci członka rodziny na pogrzebie, posyłać naszych dzieci do szkoły czy nawet chodzić do pracy – chyba że miałeś szczęście pracować w domu.
Wtedy nagle eksperci zmienili zdanie.
W czerwcu, po tym, jak policjant z Minneapolis zabił nieuzbrojonego człowieka, wszystko się zmieniło. Ci sami eksperci, którzy miesiącami domagali się, abyśmy pozostali w środku, szybko zmienili melodię. Walka z brutalnością policji w innym kraju miała pierwszeństwo przed wszystkimi problemami zdrowotnymi.
Dziesiątki „ekspertów ds. zdrowia publicznego i chorób zakaźnych” podpisało list otwarty popierający protesty Black Lives Matter, które wybuchły w całej Ameryce Północnej. „Biała supremacja jest śmiertelnym problemem zdrowia publicznego i jest nadrzędna wobec COVID-19 przyczyniając się do tej choroby” – czytamy w liście.
Pośród tego chaosu, my w Kanadzie dowiedzieliśmy się, że rząd Trudeau pożyczył w ciągu zaledwie 90 dni pół biliona dolarów. Przy okazji wynagradzając przyjaciół Partii Liberalnej.
Kanadyjczycy mają pełne prawo czuć się sfrustrowani, rozczarowani i zdradzeni przez klasę ekspertów – konkluduje pani Malcolm. I dodaje:
(…)
Kanadyjska klasa ekspertów powinna spędzać więcej czasu na patrzeniu w lustro, a mniej na wprowadzaniu Kanadyjczyków w błąd za pomocą niedopracowanych koncepcji, które pasują jak ulał do ich własnych, wąskich celów politycznych konkluduje Candice Malcolm